Cie, Pieronek!
24/04/2011
390 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
Biskup Tadeusz Pieronek w Wielkanoc udzielil wywiadu onetowi. Uznał on za ważne, by w te święta stwierdzić: „Panu Kaczyńskiemu chodzi o zdobycie władzy i żeby wygrać za wszelką cenę, a to oznacza iść po trupach”.
Normalnie wypowiedzi księży wywołują okrzyk oburzenia w obozie rządowym – no ale takie enuncjacje – tylko brawa! Czy JE ma jakieś uzasadnienie tej tezy? Oczywiście nie. Ekscelencji równie gładko przechodzi przez usta uwaga na temat budowy
pomników Kaczyńskiego
(Nizinkiewicz w rozmowie z Pieronkiem używa liczby mnogiej): ”Nie widzę potrzeby budowania pomników, skoro prezydent leży na Wawelu. Na takie pomniki czekali królowie, wodzowie i wieszczowie nieraz przed dziesiątki i setki lat.
Jan Paweł II
nigdy nie chciał pomników. Znam kraje, w których powstaje wiele pomników. W samej Moskwie podobno było 800 pomników Stalina. Nie chciałbym, żeby coś podobnego miało miejsce w naszym kraju". Porównanie, jakiego użył
ksiądz biskup
jest godne faryzeusza. Mało prawdopodobne, by Platforma chciała upstrzyć place Warszawy pomnikami nielubianego prezydenta. Pieronek imputuje, że Lech Kaczyński ( bo chyba o jego pomnik, a nie pomnik Jarosława chodzi) chciał mieć
pomnik
w Warszawie, skoro wtrąca ni przypiął, ni przyłatał uwagę, że Jan Paweł II „nigdy nie chciał pomników”. Czy Lech Kaczyński chciał? Gdzie JE coś takiego wyczytała? Komu to miał on powiedzieć? Pieronkowi? Jego Ekscelencji? Dalej
Tadeusz Pieronek
opowiada, że „słów Jarosława Kaczyńskiego już nie słucha i są one często chore”. Ale mówi daje, że politycy PiS sami o tym mówią, że chcą dojść do władzy po trupach. Znaczy, JE tak podpowiada zapewne głos wewnętrzny. Szkoda, że on nie
pyta
czy to prawda. Sam siebie. Cytat kolejny: „Przegrane wybory zobowiązują do tego, żeby uznać swoją przegraną, a nie negować tych, którym naród oddał władzę”. Na zawsze? Znam jedyny przykład takiej wygranej – zwycięstwo (?) komunizmu.
Post scriptum: dalej JE wywodzi się nad stosunkiem JK do BK i DT. Narzeka, że jest zimny. A czy kiedy LK był prezydentem, stosunek polityków Platformy do głowy państwa był pełen szacunku? Czy Donald Tusk potrafił pogodzić się z przegraną z Lechem Kaczyńskim w wyborach prezydenckich? Czy nie był to aby początk wojny domowej?Krótką ma pamięć JE.
Alleluja!