W mającym już swoje lata opowiadaniu Mrożka „Moniza Clavier” bohater trafia na przyjęcie w tym lepszym wówczas, zachodnim świecie. Podpiwszy sobie zaczepia ludzi pokazując szczerbate uzębienie: – O, tu. Za wolność, panie, wybili! Za wolność!
Po 60 latach fala cierpiętników „za wolność” POwraca. Nie tak dawno przecież wicekijowski z Sopotu, niejaki Szumełda Radomir, miał zostać ciężko pobity, o czym trąbiła ‘gazeta wyborcza’ i jej ideologiczne mutacje przez prawie miesiąc.
Złośliwi internauci zauważyli jednak, że kilka dni po rzekomym pobiciu (28 sierpnia 2016) przez tłum Szumełda bandaża już nie nosił.
A najbardziej wredni wypatrzyli bandaż na ręce sopockiego restauratora przed rzekomym zajściem.
No to dlatego cicho teraz o tym „bestialstwie” katofaszystów skupionych wokół Prezydenta.
Nie słychać, by prokuratura prowadziła dochodzenie, nie znać nawet śladu choćby namiastki obdukcji lekarskiej.
Nikomu nie przedstawiono zarzutu, choć trudno przypuszczać, by świadków zajścia nagle zabrakło.
To uprawnia do stwierdzenia, że Szumełda mówiąc o pobiciu po prostu łgał.
Jest jednak nikim w życiu społecznym, czego nie potrafi zmienić nawet usilne lansowanie go na „idola” przez lisi portal Onet.pl .
Do „pokrzywdzonych” dołączyła więc ostatnio posłanka Joanna Mucha (to ta od nie leczenia osób starszych, bo to nieopłacalne dla budżetu).
TVN 24 przytacza jej słowa:
– Posłanki Platformy Obywatelskiej zostały poturbowane przez Straż Marszałkowską – powiedziała na niedzielnej manifestacji KOD przed Trybunałem Konstytucyjnym Joanna Mucha. Jak relacjonowała, doszło do tego w sobotę ok. godz. 3 nad ranem w Sejmie przed gabinetem jednego z marszałków. – Byłam w tym miejscu i również zostałam poturbowana, pobita przez Straż Marszałkowską – mówiła Mucha. – W polskim parlamencie bije się posłów. Autor: pk / Źródło: tvn24 (http://www.tvn24.pl)
http://www.tvn24.pl/mucha-poslanki-po-zostaly-poturbowane,700711,s.html
A to już jest o sprawa o wiele większego kalibru.
Przede wszystkim posłanka Joanna Mucha ( ta od nie leczenia osób starszych, bo to się nie opłaca) zgodnie z definicją zawartą w art. 115 § 13 pkt 2 Kodeksu karnego jest funkcjonariuszem publicznym, podlega więc ochronie w stopniu większym, niż jakiś tam kłamca z Sopotu.
Muchę w Sejmie, a więc podczas wykonywania obowiązków służbowych (obojętne przy tym, jak byśmy oceniali jej wystąpienia) chronią co najmniej dwa przepisy:
art. 222 § 1 KK: Kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3;
oraz
art.223 § 1 KK: Kto, działając wspólnie i w porozumieniu z inną osobą lub używając broni palnej, noża lub innego podobnie niebezpiecznego przedmiotu albo środka obezwładniającego, dopuszcza się czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych,
podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
’
Czynność sprawcza została określona jako „czynna napaść” na funkcjonariusza lub osobę przybraną do pomocy. Pojęcie „czynna napaść” (zob. uwagi do art. 135) w wypadku art. 223 KK jest uzupełnione o opis zachowania sprawcy lub współsprawców. Oznacza ono „każde działanie podjęte w celu wyrządzenia krzywdy fizycznej, chociażby ten cel nie został osiągnięty” (A. Barczak-Oplustil, Komentarz, s. 905). To „działanie gwałtowne skierowane przeciwko integralności cielesnej” (Marek, Kodeks karny, 2010, s. 496). W doktrynie i orzecznictwie przeważa zdanie, że jest to przestępstwo formalne, do którego dokonania nie jest konieczne naruszenie nietykalności cielesnej osoby będącej przedmiotem zamachu (zob. A. Barczak-Oplustil, Komentarz, s. 910; O. Górniok, Komentarz, s. 21–22; M. Kulik, w: Mozgawa (red.), Kodeks karny, s. 469; wyr. SA w Poznaniu z 25.1.2001 r., II AKA 574/00, OSA 2002, Nr 7; wyr. SA w Lublinie z 23.3.2002 r., II AKA 46/02, Prok. i Pr. 2003, Nr 2, poz. 24; wyr. SA w Lublinie z 5.6.2003 r., II AKA 121/03, Prok. i Pr. 2004, Nr 6, poz. 18; odmiennie Marek, Kodeks karny, 2010, s. 496).
’
A więc nawet w przypadku, gdyby posłanka Mucha nie została uderzona, ale tylko usiłowano by ją uderzyć bądź poturbować sprawca miałby spore szanse zniknąć z życia „na powietrzu” (tzn. poza więzieniem) na spory szmat czasu.
A tutaj w świat idzie informacja, że poturbowana została nieokreślona grupa posłanek!
To sytuacja, która wymaga natychmiastowej interwencji Prokuratury Krajowej i wszczęcia śledztwa w celu ustalenia winnych tego parlamentarnego bestialstwa.
Oba przestępstwa (tzn z art. 222 i 223 KK) są ścigane z urzędu, a więc posłanka Mucha nie musi składać w tej sprawie dodatkowego wniosku.
Wystarczy, że poinformowała o tym społeczeństwo.
Jednak lata rządów PO-PSL i wystąpienia różnej maści polityków z tych ugrupowań przekonały nas, że zbyt często łżą w żywe oczy.
Czy Mucha poszła tropem Szumełdy?
W takim razie, gdyby podczas śledztwa okazało się, że mówienie o „pobiciu” i „poturbowaniu” to tylko wymysł pani poseł (tej od nie leczenia osób starszych, bo to nieopłacalne dla budżetu) powinien być sformułowany wniosek o uchylenie jej immunitety i postawienie zarzutu karnego z art. 234 KK.
Ale…
Pani Mucha doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że ostateczna redakcja tego artykułu pozwala postawić zarzut tylko wówczas, gdy fałszywe oskarżenie dokonywane jest przed organem powołanym do ścigania lub orzekania w sprawach o przestępstwo, w tym i przestępstwo skarbowe, wykroczenie, wykroczenie skarbowe lub przewinienie dyscyplinarne.
Dlatego w tym przypadku konieczna jest inna klasyfikacja.
Otóż zgodnie z cytowanym już art. 115, tym razem jednak § 13 pkt 7 KK funkcjonariuszem publicznym jest także funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej.
A skoro tak przysługuje mu ochrona na mocy art. 226 § 1 KK:
Kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
’
Zniewaga to nic innego, jak postawienie zarzutu, który jest typowo obelżywy lub ośmieszający nastawiony wyłącznie na zranienie uczuć osobistych pokrzywdzonego (B. Kunicka-Michalska, Przestępstwa przeciwko czci, s. 246–247). Należy jednak zauważyć, że przedstawiona różnica opiera się na bardzo płynnej granicy i niejednokrotnie niemożliwej do przeprowadzenia. Już na gruncie KK z 1932 r. wskazywano w orzecznictwie, że „w zupełnie takich samych wyrażeniach może raz tkwić zniesławienie, a w innym wypadku tylko obelga. W wystosowaniu do kogoś słów: złodziej itp. może, zależnie od okoliczności i zamiaru, tkwić bądź wprost tylko obelga (ty złodzieju), bądź zniesławienie (jest to złodziej), bo w pierwszym razie mamy tu do czynienia tylko z obelżywym epitetem, w drugim zaś – wręcz z przypisaniem oskarżonemu czynów występnych, gdyż złodziejem jest kto dopuszcza się kradzieży” (wyr. SN z 9.10.1931 r., 1 K 886/31, RPiE 1932, Nr 1). Wydaje się zatem, że często decydujące znaczenie w rozgraniczeniu wskazanych przestępstw, będzie miał zasięg ich rażenia. Dopóki bowiem obraźliwe zachowanie sprawcy nie będzie realizowane za pomocą sposobów lub środków mogących chociażby potencjalnie poniżyć pokrzywdzonego w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania mu potrzebnego, dopóty należałoby traktować je jako zniewagę.
’
Mucha, pomiatając Straż Marszałkowską o to, że bije i tarmosi posłanki jednoznacznie chciała wywołać efekt ukazania „państwa PiS” jako niemożliwej do życia satrapii, w której bije się opozycję na sejmowych korytarzach. Oczywiście w przypadku, gdyby okazało się, że jej wystąpienie na wiecu KOD było cynicznie fałszywe.
Tylko śledztwo może wykazać, jak było naprawdę.
’
’
21.12 2016
’
’
’
3 komentarz