Chorwaci niewinni
28/11/2012
502 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
Siła prawa jest mniejsza niż prawo siły. Oto jak haski trybunał ONZ ds. sądzenia zbrodni wojennych w b. Jugosławii kompromituje prawo międzynarodowe i komplikuje sytuację na Bałkanach.
Najważniejszą wiadomością polityczną w krajach byłej Jugosławii jest od wielu lat to, kto siedzi w więzieniu, kto z niego wyszedł, kogo ścigają i kto będzie sądzony. Ocena każdego takiego przypadku ma tam dużą wagę polityczną i zależy od tego, kto ocenia. Ostatnio oenzetowski trybunał ds. sądzenia zbrodni wojennych w b. Jugosławii (ICTY) w Hadze, uniewinnił w procesie apelacyjnym dwóch chorwackich generałów, którzy tego samego dnia (bilety już były przygotowane) triumfalnie powrócili do domu. Chorwacja załkała ze szczęścia. Serbia zatrzęsła się z gniewu i oburzenia.
Ante Gotovina i Mladen Markać zostali najpierw skazani w roku 2011 za to, że zrealizowali zamyślony uprzednio plan czystki etnicznej i wypędzili setki tysięcy Serbów z ich odwiecznych etnicznych siedzib w regionie Krajina, który należy dziś do Chorwacji. Kiedy na początku lat 1990-tych Jugosławia rozpadła się na różne wspólnoty etniczne, Serbowie z Krajiny, popierani przez Belgrad i armię jugosłowiańską wykroili sobie swoje własne państewko w tym regionie. Jednakże w 1995 roku armia chorwacka, popierana i uzbrojona przez Zachód przeprowadziła tzw. Operację Burza, odebrała im te tereny i ponad 200.000 Serbów uciekło stamtąd na wschód. Do dziś są uchodźcami, których nikt poza Serbią nie uznaje i świat zachowuje się tak, jakby nic się im nie stało. O odszkodowaniach, powrocie itp. nie ma nawet mowy. Nikt nie zaprzecza, że Operacja Burza miała miejsce i że w czasie akcji chorwackich wojsk doszło do zbrodni wojennych. Gen. Markać został zresztą skazany na 18 lat także za rabunek mienia wypędzanych. Ale wyrok haskiego trybunału i uniewinnienie obu generałów oznacza, że zdaniem sędziów nie było wtedy w Krajinie żadnego planu „etnickogo cistenija” tej prowincji z jej serbskiej ludności. To zrobiło się samo. Wyrok wydali trzej sędziowie pod przewodnictwem prezesa ICTY, którym jest 81-letni sędzia z USA Theodor Meron, który urodził się w Kaliszu i ukończył Uniwersytet Hebrajski w Izraelu. To on nalegał teraz na uniewinnienie skazanych, sformułował uzasadnienie i ogłosił wyrok.
Obaj generałowie wrócili do Zagrzebia witani kwiatami i noszeni na rękach jak bohaterowie narodowi. Generał porucznik Ante Gotovina prawdopodobnie wejdzie do chorwackiej polityki jako człowiek prawicy, nacjonalista i ultrakatolik blisko powiązany z kołami kościelnymi. To bardzo barwna i awanturnicza postać. Był marynarzem, komandosem Legii Cudzoziemskiej (ma obywatelstwo francuskie), psem wojny, dowódcą paramilitarnych szwadronów w Argentynie i Guatemali, występował pod kilkoma pseudonimami, miał kilka żon i przynajmniej troje dzieci. Do Chorwacji powrócił w 1990 roku i już w 1994 został generałem, a w latach 1996-2000 naczelnym wodzem armii chorwackiej. Kiedy w roku 2001 oskarżono go o popełnienie zbrodni wojennych w Krajinie, w tym o zamordowanie przynajmniej 150 Serbów, ukrył się i został ujęty dopiero w 2005 w Hiszpanii. 15 kwietnia 2011 trybunał haski uznał go winnym zarzucanych mu czynów i skazał na 24 lata więzienia. Natychmiast z wielu stron podjęto jednak działania polityczne i ten sam trybunał 16 listopada 2012 odwołał swój wyrok, uniewinnił Gotovinę, zaprzeczył wszystkim zarzutom, oczyścił go, przeprosił i wypuścił.
Decyzja sądu w Hadze wystawia ponownie Chorwatom dziewicze świadectwo moralności przed wejściem do UE i uświęca ich walkę przeciwko Serbom, na których już dawno zwalono całą winę za wszystko. Obraz tej wojny ma być czarno-biały, walczyli ponoć cnotliwi przeciw grzesznikom. Żaden Chorwat nie został bowiem skazany przez trybunał ONZ za czyny popełnione w czasie wojny domowej w Jugosławii. W ten sposób tworzy się nieprzerwany historyczny ciąg chorwackiej niewinności obejmujący także lata II wojny światowej 1941-45, kiedy to Chorwacja poglavnika Ante Pavelicia była sojusznikiem Hitlera, a jego ustasze, którzy wymordowali wtedy co najmniej 300.000 Serbów, nie ponieśli właściwie żadnych konsekwencji, jako że Josip Broz-Tito, sam Chorwat zresztą, chciał po wojnie zbudować państwo południowych Słowian na zgodzie i pojednaniu. W ten sposób Chorwatom uszło nawet na sucho ludobójstwo około 700.000 Serbów w obozie koncentracyjno-eksterminacyjnym Jasenovac, w tym 19.000 serbskich dzieci z podobozu Sisak. Dla oszczędzania kul w chorwackich obozach śmierci więźniom serbskim podrzynano gardła. W specjalnych zawodach urządzonych w Jasenovacu 28 sierpnia 1942 roku zwyciężył niejaki Petar Brzica, późniejszy członek katolickiej organizacji Kriżari (Krzyżowcy), który przez jeden dzień specjalnym nożem nazywanym srbosjek poderżnął gardła 1360 Serbom. Zachowały się także pamiątkowe zdjęcia ustaszów ucinających Serbom głowy ręczną piłą i upamiętniające inne podobne „rozrywki” tej formacji. Od 10 maja 1942 komendantem obozu został były katolicki ksiądz (franciszkanin) Miroslav Filipović-Majstorović, powszechnie zwany „braciszkiem-szatanem” (fra sotona), który – także według jego własnych zeznań – z lubością mordował ludzi gołymi rękami. Wcześniej był on kapelanem ustaszów w okolicach Banja Luki w Bośni, gdzie np. 7 lutego 1942 roku brał udział w pacyfikacji serbskich wsi Drakulici, Sargovac i Motike. Osobiście podrzynał tam gardła młodym kobietom. Zamordowano wtedy 2730 Serbów, w tym ponad 500 dzieci. Został wówczas usunięty z zakonu i ekskomunikowany z Kościoła. Po wojnie aresztowany przez Brytyjczyków w Austrii został wydany do Jugosławii, osądzony i powieszony. Podczas egzekucji miał na sobie zakonny habit, który często nosił będąc komendantem obozu. Zbrodnie chorwackie na Serbach przypominają metodami a przewyższają skalą eksterminację Polaków przez rezunów z UPA na Wołyniu i Podolu.Znajomość i pamięć tych krzywd, głównie po stronie Serbów, nad którymi po wojnie w ogromnej większości spuszczono zasłonę milczenia i kazano milczeć, była zapewne ważnym psychologicznym źródłem tlącej się nienawiści i szybkiego rozpadu Jugosławii po śmierci marszałka Tity. Tym silniej odczuwane są więc dziś przez Serbów kolejne krzywdy wyrządzane im poprzez zabranie Kosowa, wypędzenie z historycznych siedzib w Chorwacji i Bośni, oraz zawzięte ściganie i wysokie wyroki na przywódców serbskich ferowane przez trybunał haski, nie wyłączając zamęczenia w haskim więzieniu prezydenta Slobodana Miloszevicia.
Uniewinnienie chorwackich generałów zostało przez Serbów powitane z furią. „Ta decyzja pomniejsza pamięć serbskich ofiar i czyni je bez wartości” powiedział Ivica Dacić, premier Serbii. W opinii prawie wszystkich Serbów Chorwaci to odwieczni pupile Niemców i narzędzie ich polityki na Bałkanach, a haski trybunał to bezprawna dintojra zwycięzców z NATO powołana po zbombardowaniu i pokonaniu Serbów dla ich dalszego upokarzania i zakłamywania historii ich kosztem. Jeśli byli jeszcze w Serbii tacy, którzy próbowali rodaków przekonać, że jest inaczej, to po tym werdykcie z Hagi nie mają już czego w Serbii szukać. Jutro zresztą, 29 listopada, ICTY ma orzec w sprawie apelacji wniesionej po uniewinnieniu Ramusza Haradinaja, pierwszego „premiera” zabranego Serbom Kosowa, i jego dwóch pomocników, też oskarżonych o zbrodnie wojenne przeciw Serbom. Wszyscy trzej Albańczycy zostali, rzecz jasna, uniewinnieni już w 2008 roku, ale trybunał łaskawie przyjął do rozpatrzenia serbską apelację, częściowo dlatego, że dostrzegł jednak „poważne zastraszanie świadków oskarżenia”. Nikt z Serbów nie ma wątpliwości, że którykolwiek z Albańczyków zostanie skazany. To także pupile pewnej koncepcji politycznej na Bałkanach, tym razem amerykańskiej, a zatem kolejne patentowane niewiniątka. Sąd pana Merona i jego kolegów tego korygować nie będzie.
Tymczasem media belgradzkie już postawiły pytanie: skoro Trybunał nie doszukał się żadnej winy w wypędzeniu 200.000 Serbów z Krajiny, to jak znajdzie winę w przypadku dwóch schwytanych przywódców Serbów bośniackich – generała Ratko Mladicia i dra Radovana Karadjicia – którzy stali na czele samoobrony przed powtórką tego losu, ale z rąk muzułmańskich w Bośni? Jednym z celów, dla których formalnie powołano ówże Trybunał w Hadze ma być budowanie pojednania po wojnie domowej. Abstrahując od prawnych aspektów toczących się spraw, trudno obecnie oczekiwać, że ten cel ma jakiekolwiek szanse powodzenia skoro jedynymi ściganymi i karanymi mają być z definicji tylko Serbowie.
Mimo to, bycie dziś prawnikiem na Bałkanach to chyba dość fascynujące zajęcie, nie tylko w kontekście zbrodni wojennych. 20 listopada w Zagrzebiu trafił na dziesięć lat do pudła b. premier Chorwacji Ivo Sanader, któremu udowodniono korupcję. Tydzień wcześniej zrezygnował z urzędu wicepremier Chorwacji Radimir Cacić, który także pójdzie siedzieć za to, że spowodował na Węgrzech wypadek drogowy, w którym zginęły dwie osoby. W Serbii aresztowano właśnie b. wicepremiera w ramach śledztwa w sprawie grubego przekrętu finansowego. A w mafijnym pseudopaństewku w Kosowie konflikt wśród albańskich hersztów doprowadził do tego, że jeden z nich, Fatmir Limaj został nawet oskarżony tam o …korupcję i gangsterstwo (zupełnie jakby istnieli tam jacyś inni przywódcy, he, he, he!) i został odesłany do Hagi dla ponownego rozpatrzenia oskarżenia o zbrodnie wojenne, z których po pierwszym procesie został oczyszczony i uniewinniony. No, ale wtedy kradł z kumplami pospołu więc go osłaniali i polecali opiece Amerykanów. Obecnie wypadł z udziałów, więc najlepszym sposobem pozbycia się go będzie długie więzienie w Holandii. I tylko jedno na tym tle rodzi się pytanie: czy ktoś kiedyś osądzi sędziów z Hagi za ich niezawisłą, międzynarodową sprawiedliwość?
Bogusław Jeznach
Dodatek muzy:
Jelena Marković i zespół Balkanika na koncercie w Banja Luce, stolicy Republiki Serbskiej w Bośni wykonują ludową serbską pieśń „Paparuga”, której tematem jest zazdrość i rywalizacja dwóch kobiet.