Bez kategorii
Like

Choroba brudnych rąk – zabobon groźniejszy od bakterii

08/07/2012
489 Wyświetlenia
0 Komentarze
19 minut czytania
no-cover

„Nieczystość wychodzi z serca”

0


 

 

 

 

 

 

 

 "Nieczystość wychodzi z serca, a nie z zewnątrz pochodzi"

"Faryzeusze i uczeni w Piśmie przybyli do Jezusa jako oficjalna delegacja, by dowiedzieć się, dlaczego nie przestrzega On ich prawa. Oskarżając uczniów Jezusa, że ci nie myją rąk przed jedzeniem, opierali się na rytualnych przepisach o czystości, które dotyczyły kapłanów" (por. Wj 30, 17-21).

 


   Faryzeusze naszej mentalności – grabarze naszej przyszłości

 czyli sączenie jadu do naszych głów 

 

 

Studium zastraszania ludzi na przykładzie kwestii fundamentalnej – zdrowia 

 

 

Systematycznie, z wielu stron, co jakiś czas, w różnych dawkach sączy się nam do głów truciznę. Przypomina nam się w sposób subtelny, a więc oddziałując na nasze emocje, o więzieniu w jakim żyjemy. Jesteśmy straszeni przez  NAJRÓŻNEJSZEJ MAŚCI  NAGANIACZY SZATANA I ICH POMOCNIKÓW (autorytety, dziennikarze, lekarze, kucharki, zatroskani tatusiowie, kochającemamusie, poważne pany z sanepidu i ich instytucje stanowiące prawo) że zatrucie salomonellą to choroba brudnych rąk i należy się jej straszliwie obawiać poniewaz jest groźna dla życia

 

Taka informacja mówi nam że po pierwsze salmonella to choroba której musimy się bać, a w konsekwencji potrzebny jest nam lekarz aby nas uratować (uzaleznianie). Lekarz którego nam pokazują tłumaczy że przyczyną tej choroby jest niemycie rąk przez co sugeruje się nam (działanie na podświadomość) że w każdej chwili w każdym momencie bakterie mogą się dostać do naszego organizmu i nas zabić. Co jest totalną bzdurą naukową ponieważ bakterie są wszędzie i nie jesteśmy w stanie ich kontrolować. Jako profilaktykę tego problemu autorytety od zdrowia proponują nam przestrzeganie aby nie jeść brudnymi rękami i że nie wolno jeść produktów z niepewnych źródeł. Te niepewne źródła to najczęściej jedzenie produktów naturalnych i surowych, pochodzących z naturalnej produkcji, takich jak jajka wiejskie czy mleko prosto od krowy. Czy też jedzenie prosto z natury. Te zabobony trafiają na podatny grunt ludzi nauczony że jeśli coś spadnie na ziemię to nie wolno tego włożyć do ust a już na pewno zjeść. Bo inaczej umrzemy.

W ten sposób kupczą naszym zdrowiem,a strach, podobnie jak inne silne emocje, jest tą przysłowiową dźwignią handlu która nas przekonywuje – a jest to duch zły. Każdy kto zastrasza drugiego ma w sobie ducha złego. Dobrze wiedzieli dawniej ludzie szlachetni że nie wolno się parać handlem bo to ludzi gubi.

 

Czy więc prawda jest taka jak nam wmawiają specjaliści od tego jak powinniośmy żyć?

Nie. Jest ona delikatnie inna. Ale to ’delikatnie’ zagrzebane jest w fundamentach kwesti fundamenalnych dla życia – zdrowia i choroby, a jako takie objawia się nam dając zupełnie inne owoce niż te w które kazą nam spozywac (wierzyć) szatani nowoczesnych nauk – kapłani nowych kłamstw, w białych i czarnych kitlach. Wiesz już dlaczego mówi się że diabeł tkwi w szczegółach. Kiedy te szczegóły u zarania są fałszywe to owoce z tego ziarna są zdrawdliwe.

Prawda jednak ma to do siebie że zawsze pozostaje prawdą, tym samym broni się sama. To znaczy że mamy sami wiedzieć co jest prawdą bo inaczej będą nami maniulować. Prawda nigdy nie jest magiczna i nie jest ona czyimś widzimisię, ale jest zawsze logiczna, racjonalna, nieubłagana… i umocowana twardo, na wieki, w fundamentach świata – w jego prawach. Każda kwestia musi mieć korzeń – przyczynę – odniesienie do istoty czyli rzeczywistości, musi być w niej umocowana aby była prawdziwa, musi mieć pień, gałąź – dowodzenie i owoc – właściwy wynik. 

 

Jeśli salmonella byłaby chorobą brudnych rąk i świeżych naturalnych produktów tak jak to wmawiają nam pomocnicy szatana, to jak to się dzieje że ludzie przez wieki jedli naturalne produkty i nie chorowali? Przecież dawniej nie było homogenizacji, pasteryzacji, sterylizacji i konserwacji produktów, i nikt sobie nie zawracał głowy tym czy jajko zostało wysterylizowane ale brał je prosto spod kury i zjadał albo wrzucał na patelnię. I nie umierał od salmonelli. Tak było dawniej i tak samo jest teraz. Ponieważ natura nie jest taka głupia za jaką mają ją faryzeusze, którzy wmawiają nam cały czas że mamy się jej bać. Że mamy się bać na każdym kroku bo świat jest dla nas zagrozeniem.

 

Jednak co rusz przeróżni koncesjonowani naukowcy o statusie profesora i niepodważalnego autorytetu przekonywują nas że człowiek pochodzi od małpy, że właściwie różnimy się od tych małp zaledwie w 2% (sic!) Jak to się dzieje więc że ci sami profesorowie i ich koledzy nie są w stanie dostrzec prostego faktu że te małpy żyjące w stanie naturalnym nie myją rąk i owoców przed jedzeniem lecz zjadają je bezpośrednio z drzewa. Jak to jest że te zwierzęta nie chorują w stanie naturalnym i żyją pomimo braku weterynarzy dożywając sędziwego wieku a ich bracia trzymani w zamknięciu przez ludzi i z dostępem do najlepszych środków weterynarii chorują i żyją dużo krócej? Oczywiście to pytanie nie jest skierowane do naukowaców ale do wszystkich ludzi myślących –Homo Sapiens. 

 

Salomonella nie jest żadną chorobą lecz zatruciem i nie zagraża ona życiu. Nie miałoby to najmniejszego sensu gdyby natura która daje życie w sposób bezsensowny je odbierała. Prawa natury rządzą się logicznymi zasadami. To nie są prawa ludzkie, ułomne. Jeśli trucizna trafi na osobę z osłabionym układem immunologicznym i zajmą się nią lekarze którzy zaczną maltretować organizm i osłabiać go dodatkowo swoimi środkami – antybiotykami itp. metodami, zamiast wzmacniać, wtedy to zatrucie może rzeczywiście skończyć się zejściem. No ale wtedy winna jest salmonella oczywiście a nie niudacznik chodzący z insygniami lekarza.

 

       Chodzi o to że przyczyną zatrucia nie jest bakteria ale jej jady. Bakteria nigdy nie jest przyczyną zatrucia ponieważ nasz układ immunologiczny cały czas pilnuje aby nie dopuścić do rozwoju bakterii in vivo [1]Jeśli więc zjadamy bakterie to nie są one dla nas niebezpieczne. Niebezpieczeństwo pojawia się dopiero wtedy kiedy zjemy jady bakteryjne.  Jak jednak wiadomo nie każdy organizm zareaguje stanem zapalnym lub wstrząsem. Wiemy też, natura daje nam poznać, że nadrzędną zasadą – fundamentem jest siła układu odpornościowego na który działa trucizna. Ten układ immunologiczny to w zasadzie sam organizm. Immunitetem jest życie. I tak mając silną odporność którą zapewnia nam właśnie natura nasz organizm jest w stanie znieść więcej lub mniej. Dlatego też w pewnych granicach musi dochodzić i dochodzi do sytaucji kryzysowych w których organizm uczy się pozbywać i pozbywa intruzów. Stąd też wiadome jest że dzieci jako mniej odporne chorują częściej i nie ma w tym nic niebezpiecznego, ponieważ dzieci muszą wykształcić swój system odpornościowy aby lepiej chronić siebie przed czynnikami w środowisku w którym egzystują. Jest to naturalny proces nabywania odporności – nauki. Tego procesu nie powinno się  i nie wolno hamować, w innym wypadku nasze dzieci będą słabe, chorowite i podatne, wrażliwe na każde zło. Tutaj mówimy o zasadach uniwersalnych, o prawach naturalnych które należy wypełniać aby zachować zdrowie. 

 

       Bakterie chrakteryzują się powinowactwem tkankowym (tropizm) i mogą rozmnażać się tylko na pożywce która nie jest w stanie się bronić, jest martwa immunologicznie. Organizm człowieka jest żywym organizmem który broni się przed wszelkimi bakteriami bez przerwy. Ta właściwość jest niezbędna do egzystencji. Gdyby było inaczej nie moglibyśmy w ogóle istnieć, ponieważ każdy kontakt z bakteriami które są wszędzie ponieważ są częścią stworzenia tak jak my kończyłby się zniszczeniem ciała. Tak więc można powiedzieć że żyjemy tylko i wyłącznie dlatego że jesteśmy chronieni. Jest to istota życia. Królestwo bakterii zaś ma swoje zadania – rozkładania tego co się psuje. Natura ma bowiem swoje stałe prawa i są one racjonalne a także nieubłagane.Nic nie dzieje się w przyrodzie bez przyczyny. Wszystko ma swoją logikę i właściwy "czas".

 

       A więc aby zatruć się musimy do organizmu wprowadzić jady bakteryjne, które nie występują w brudzie, ale na rozkładającej się pożywce. Taką pożywką jest rozkładające się jedzenie. Np. uszkodzone jajko w którym istnieje wyrwa w ciągłości warstwy ochronnej jaką jest skorupka. Dlatego oczywistym jest że przyczyną każego zatrucia salmonellą nie są jak to się nam sugeruje niemyte warzywa, wiejskie jajka, mleko prosto od krowy czy inne produkty naturalne. A nawet same bakterie. Przyczyną zatrucia jest spożywanie nadpsutych i zepsutych produktów na których bakterie zdązyły już się rozmnożyć i wyprodukować jady. Zwyczajnie, prosto, najprościej na świecie. TO CO JEST ZEPSUTE TEGO SIĘ NIE SPOŻYWA. A JEŚLI SIĘ SPOŻYWA TO NALEŻY SIĘ LICZYĆ Z EW. KONSEKWENCJAMI. LOGIKA OBOWIĄZUJE W KAZDYM ZAKRESIE FUNKCJONOWANIA NATURY. NIE TYLKO W MATEMATYCE I FIZYCE. 

 

Zadajmy sobie pytani dlaczego do zatruć salmonellą dochodzi przeważnie w miejscach grupowego żywienia?

       Z prostej przyczyny. Ponieważ ludzie którzy odpowiadają za przygotowanie pożywienia w dużej ilości nie przestrzegają prostych zasad, nie mają serca w stosunku do obcych ludzi krtórych karmią i podają im produkty nadpsute. Łatwo sobie to uświadomić kiedy weźmiemy pod uwagę fakt że jadłodajnia która codziennie karmi dziesiątki i setki ludzi musi mieć duże zapasy produktów. Kiedy takie zapasy się zepsują, a pokarm ma to do siebie że się psuje, wtedy chciwość bierze górę nad sercem i zamiast wyrzucić zepsute produkty kuchnia serwuje ludziom dania przygotowane z zepsutych produktów. Łatwo sobie wyobrazić jak to się odbywa. Przykładowo kuchnia przygotowuje jajecznicę dla 100 osób dla każdego z 3 jajek. Potrzebne jest na to 300 jajek, w tych 300 jajkach kilka sztuk jest zepsutych, ale kucharz nie wyrzuca tych zepsutych lecz miesza z innymi tak aby nie było czuć tych zepsutych. I tak dochodzi do tego że jady bakteryjne zostają przemycone do organizmów ludzi żywiących się w takiej :spelunie:. Dochodzi do grupowego zatrucia. A nas w mediuach oszukuje i wmawia ze to wszytko wina bakterii które biorą się z brudnych rąk.

 

 

Głupi zaś ludzie, nierozumni roznoszą te kłamstwa jak zarazę.

Jeśli weźmiemy pod uwagę kłamstwa i oszustwa jakim zostają poczęstowani ludzie zatruci zepsutym pokramem widzimy jasno że przyczyną pierwotną problemu nie są burdne ręce i bakterie, ale choroba serca, tych którzy mają za nic zdrowie innych.

 

 

 

O tempora, o mores! 

I wy się dziwicie że Europa się wyludnia, że pada? Mając takie osiągnięcia w dziedzinie fundamentalnej jakiej jest zdrowie. Zło, szatan, dosięgnął najbardziej istotnej z podstw życia ludzi – samo życie. Bowiem tylko chore jednostki zabijają dobrowolnie swoje nienarodzone dzieci i usprawiedliwiają to na tysiące fałszywych sposobów. Kara musi przyjść. W naturze nic nie ginie, wszystko jest przemianą, wszystko rodzi owoc swojej działalności.  Nie łudźcie się że Bóg zrobi dla was wyjątek, a kara nie przyjdzie. Nawet Król Dawid któremu Bóg błogosławił nie uniknął konsekwencji swoich złych czynów. 

 

A może komuś wydaje się że słowa Jezusa to zabobony bo dzisiaj nauka ma na wszystko sposób?

Głupcy nigdy się nie uczą, skaczą z kwiatka na kwiatek i nie zapuszczają korzeni. Nie wierzą, nie ufają Bogu, nie mają szacunku dla życia, dla drugiego człowieka, ale pokładają swoją nadzieję w szarlatanerii, w zwodzicielach i ich błednych sposobach na życie. Byle tylko ta szarlataneria uchodziła za wartą oddania swojego życia i przyszłości. Jest to konsekwencja pychy, a pycha z serca pochodzi. Dlatego wierzą kłamstwu ponieważ sami kłamstwem żyją. 

 

 

Zechciejmy pojąć to proste ale i głębokie przesłanie: 

"Nieczystość pochodzi z serca, a nie z zewnątrz przychodzi" Ponieważ całe stworzenie jest pełne i piękne. Bóg stworzył świat i był z niego zadowolony więc odpoczął. 

Kto to zrozumie ten będzie chodzić w chwale Boga, ten będzie oglądać jego oblicze. 


 

 

 

 

"Zabobonem medycyny, lub przekonaniem które można nazwać ciemnotą, cofnięciem o co najmniej tysiąc lat przed narodzeniem Chrystusa, jest przesąd że leki leczą choroby"

 

 

 

* In vivo (łac. na żywym) – termin stosowany zazwyczaj przy opisywaniu badań biologicznych, odnosi się do czegoś, co ma miejsce wewnątrz żywego organizmu – w ustroju żywym.

Tropizm tkankowy – zjawisko polegające na selektywnym wyborze tkanki przez patogen, które jest przyczyną atakowania określonych komórek przez ten rodzaj patogenów. Tropizm tkankowy wynika z faktu istnienia białek wiążących specyficzne dla danej tkanki receptory komórkowe.

0

Antymedyczny

""Nikt nie jest zniewolony w bardziej beznadziejny spos

161 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758