Gdyby dzwon taki patronował polskiemu ruchowi narodowemu, biłby bez przerwy od kilkudziesięciu lat, a w ostatnich miesiącach urwałoby mu się serce.
W londyńskiej centrali firmy ubezpieczeniowej Lloyda wisi dzwon okrętowy, który bije na alarm wówczas, gdy któryś ze statków nie pojawi się na czas w porcie docelowym. Gdyby dzwon taki patronował polskiemu ruchowi narodowemu, biłby bez przerwy od kilkudziesięciu lat, a w ostatnich miesiącach urwałoby mu się serce.
Czas to świąteczny, więc krótko i subtelnie. Handlowcy zaczynają liczyć zyski, a Święci Mikołaje czynią ostatnie przygotowania do rozniesienia milionów prezentów. A cóż to tego roku pod swoimi choinkami znajdą polscy narodowcy? Ano dwie paczuszki, a w każdej bombka. Pierwsza, z wymalowaną podobizną Donalda Tuska, owinięta będzie w stronicę wyrwaną z „Myśli nowoczesnego Polaka”. Drugą bombkę uświęci Jarosław Kaczyński ciepło opatulony w bibułkę z nadrukiem: „Nasz patriotyzm”. Obie kuleczki przepiękne, błyszczące, świat w nich mieniący się cały, a miejsca na choince już niewiele. Którą przygarnąć, a którą rozbić?
W nadchodzący 2013 rok wejdziemy pełni niepokoju i rozterek, zdezorientowani przez cyników wycierających sobie gęby „polityką racjonalną Romana Dmowskiego”, „zdroworozsądkową kalkulacją” i „chłodną oceną faktów”. Przepędźmy tych fałszywych proroków politycznego konsumpcjonizmu, grabarzy wolności, bo z kieszeni wystaje im, krwawiący jeszcze, strzęp zdobycznego sukna. Hasłem naszym polityka polska, a celem dobro narodu i państwa.
A bombek nam wystarczy. Również dla wrogów.