W zasadzie zamglona i prawie nieoświetlona alejka w parku, prowadząca zalesionym wąwozem na odludzie to idealne miejsce na nocną zasadzkę… pomimo to dziesiątki tysięcy młodych ludzi poszło nią w ciemno. Agrykola…
Jadąc do stolicy doznałem przyjemnego zaskoczenia podczas odczytywania na wyświetlaczu nawigacji nazwy fragmenty drogi ekspresowej Warszawa – Kraków. Ta nazwa brzmiała rondo Narodowych Sił Zbrojnych. To właśnie w poszukiwaniu skazanych przez posowieckich oprawców na niepamięć bohaterów Państwa Podziemnego i walczących do samego końca Żołnierzy Wyklętych zagubiłem się gdzieś na Bemowie…
I znalazłem:
zobaczyłem pazury zaciśnięte na kolbach…
a może to był Szczerbiec na pagonach… nie wiem już dziś.
"Pamięć o nich miała zginąć…"
Nie zginęła, i nie zginie.
Podniosłem oczy w stronę zachodzącego słońca…
wsiadłem do tramwaju, słychać było dzwony wezwania…
widząc znaki na murze wyskoczyłem by spojrzeć co przekazują…
hm…
z jednej strony
historia, a z drugiej…
usłyszałem jakieś plotki, że radykalna młodzież strzelecka, nie oglądając się na zdroworozsądkową większość uchochołowionego pozorami dobrobytu społeczeństwa odbiła z rąk okupantów budynek Garnizonu Warszawskiego… musiałem to sprawdzić.
cóż… kilku chłopaków rzeczywiście odbiło garnizon…
jednakże była to tylko piękna inscenizacja walki o wolną ojczyznę
w ramach oficjalnego capstrzyku pod pomnikiem Marszałka
Marszałek tylko patrzył…
patrzył w milczeniu na wszystkich ważnych gości pousadzanych na stołkach stołecznego garnizonu…
niewielkie figurki żołnierzy rzucały ogromne cienie…
i zdobyli garnizon…
pobliski pałac zabarwił się za to na czerwono…
jedna rzecz dawała tylko nadzieję:
mały wyraźnie nie pęka…
on czeka, aż dorośnie by udźwignąć na ramieniu prawdziwą opaskę bez pomocy tatusia.
dzwony biły coraz wyraźniej…
minąłem Krzyż na Przedmieściu…
trzeba wypocząć przed bitwą, która nie nastąpi…
i policzyć kamienie na szańcu kościoła św. Barbary
metody konspiracyjne prawie…
nic… ważne, że jest kawaleria
i górale
proporczyki z Bydgoszczy…
dobrze jest nabrać sił i otuchy przed bitwą…
spokojnie i z dystynkcją
rzeka białoczerwonych flag otoczyła pałac podobno kultury…
nawet wilki z zazdrością patrzyły z plakatu chcąc się dołączyć do wolnych ludzi…
oni czekali za rogiem…
zapełnili tunele i zakamarki…
i zablokowali dojścia
a na plac mimo to wpływała niekończąca się rzeka spokojnych ludzi z narodowymi flagami w dłoniach
powoli z pozoru nieśmiało
ludzie w całym przekroju wiekowym dali świadectwo prawdzie
jest i niepoprawne radio…
i sojusznicy z daleka
ukłony dla dzielnych pań
i tych, co niejeden gaz już przeżyli
Solidarni
i nieprzebrane tłumy zwykłych zmartwionych losem ojczyzny ludzi
ktoś im nie dał ruszyć naprzód… ktoś zaczął strzelać
a przecież w marszu szły spokojne matki z małymi dziećmi w wózkach
przecież to nie były bojowe wozy piechoty tylko wózeczki z flagami narodowymi
te panie chyba myślały, że to inscenizacja z czasów komuny
niestety gaz był prawdziwy, prowokacje również…
chyba Duch Święty pilnował wydawanej amunicji, żeby się ktoś nie pomylił i nie wydał ostrej…
o krok od tragedii…
ludzie nie odpuścili i nie dali się sprowokować… ktoś pomyślał za was służbowe bezmózgi, doceńcie to.
Marsz Niepodległości zawsze przejdzie…
czasami nie wszyscy przeżyją, czasami wszyscy w końcu padną…
ale Marsz Polaków po niepodległość zawsze przejdzie.
tu jest Polska i zawsze nią będzie.
i tu, Na Rozdrożu drogi się rozeszły niektórym…
jedni chcą wymieniać dupy pousadzane na krzesłach dokoła okrągłego stołu,
a drudzy pojdą do lasu porąbać ten stół na opał.
mimo, że drzwi były szczelnie pilnowane…
Agrykola była nieoświetlona…
alejka prowadziła wąwozem w dół pomiędzy zamglonymi drzewami… to wyglądało jak pewna zasadzka… mimo to, ci młodzi chłopcy z całej Polski poszli tam w ciemno. Pomyślcie nad tym panowie od moderacji nastrojów społecznych. Coś wam umknęło w czasie, gdy cała para poszła na spacyfikowanie środowisk kibicowskich i wyciszanie zbrodni warszawsko-smoleńskiej. Coś wam umknęło boście posowieckie kurwy i durnie. Zwykłe spasione i zarozumiałe buce.
No i się rypło.
Chłopcy poszli do lasu i spotkali tam niemal całą Polskę… nawet Świętokrzyskie, które czasami się pomija w przemówieniach.
nie wiem czy dobrze dostrzegłem, ale wydaje mi się,
że tam w dole zaczyna płonąć porąbany na opał okrągły stół…
stół zdrady.
AVE RN.
p.s: czy tak wygląda koszmar redaktorzyny od wprowadzania w Polsce wiecznej komuny???
Polak, Wegier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki (weg. Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát). Boze chron Wegry i Rzeczpospolita.