Trudny tydzień. A miało być pięknie.
Poniedziałek był dla mnie trudnym dniem. Trudnym, bo trudno pogodzić się brakiem logiki w działaniach i postępowaniu wielu ludzi i instytucji. Można odnieść wrażenie, że blokujemy się wzajemnie w otwarciu na wspólnotę.
Mimo nawału zajęć, zostawiłem wszystko i wybrałem się na konferencję poświęconą Chestertonowi. To bardzo ważna i ciekawa postać. Nie jestem znawcą jego dzieł. Raczej patrzę na to przez pryzmat uogólnienia postawy.
Tu ważne jest to, że potrafił przeciwstawić się całemu otoczeniu i odrzucić protestantyzm, a wskazać wartości niesione przez katolicyzm.
Chwała mu za to.
Jest jednak i inny aspekt. Jego niezwykłe zainteresowanie Polską i polskością. Wskazanie, że to wartości polskie są źródłem mocy Europy. W tych wartościach widział przyszłość świata.
Na tym tle można rozważać jego stosunek do prusactwa, czy Rosji, ale także Kościoła Katolickiego.
To radykalne stwierdzenie. Proszę jednak zauważyć, że wartości „katolickich” Chesterton poszukiwał w Polsce, a nie w tradycyjnie katolickich krajach, jak Hiszpania, czy Włochy tamtego okresu, o Francji, „najstarszej córze Kościoła”, nie wspominając.
Tak postrzegam w skrócie Chestertona. Dlatego jest tak mi bliski i dlatego warto go propagować. Bo to jest droga do zrozumienia polskości. Nawet dla nas samych, Polaków, którzy działaniami okupantów jesteśmy pozbawiani poczucia polskości.
Konferencja.
Ponad pół godziny opóźnienia. Ciekawe ujęcia tematów. Lepsze, w rozumieniu wskazanym wstępem, strony angielskiej. Właśnie u nich dało się zauważyć te elementy, o których wspomniałem.
Być może bliskość otoczenia powoduje, ze stronie polskiej brak jest dystansu do właściwej oceny. Nie zgadzam się z niektórymi fragmentami wystąpień części prelegentów. M.in. prof. Stępkowskiego odnośnie interpretacji rozumienia wiary i rozumu. Także stwierdzenie, że Polskę należy zmieniać w duchu katolicyzmu, budzi zdecydowane zastrzeżenia.
To chciałem powiedzieć. Niestety. Konferencja została tak przeprowadzona, aby nie dopuścić głosów z sali. A przecież właśnie cywilizacyjne ujęcie tematu byłoby zwieńczeniem i podsumowaniem „chestertonizmu”.
Ponoć obawy organizatorów (przed głosami z sali) wynikły z opryskliwej napaści circ w Krakowie Jeśli tak to trudno się dziwić. Szkoda tylko, że przyniosło to taką szkodę.
Z „Chestertona” poszedłem na spotkanie Klubu IP. Tu też poszukuje się drogi do rozumienia Polski i polskości. Był referat gen. Lewińskiego porównujący, w świetle Dnia Niepodległości, dokonania dwóch dwudziestoleci – międzywojennego i obecnego, po transformacji.
Trudne uświadamianie.
Jednak bardziej bulwersujące to, że poza konstatacją stanu i narzekaniami – brak wskazań drogi wyjścia.
Chwilę porozmawialiśmy z Ryszardem Oparą o kierunkach działań. W zasadzie umówiliśmy się na głębszą dyskusję.
Moje stanowisko (zaprezentowane w Klubie IP, jest takie:
– Najpierw należy określić jaką Polskę chcemy mieć.
– Dalszym krokiem jest ustalenie, na jakich wartościach ma być oparta, aby te założenia urzeczywistnić. (Bo największym zagrożeniem jest wielokulturowość). Tylko uznając wartości podstawowe i rozumiejąc je jednakowo – możemy przystąpić do budowy.
– Kolejny krok to ustalenie modelu cywilizacyjnego – czyli sposobu organizacji życia zbiorowego w oparciu o wspomniane wartości podstawowe.
– Na tej podstawie dopiero można tworzyć zarys instytucji życia publicznego – systemu prawnego – w tym Konstytucji, czy systemu władzy wykonawczej.
Taki cel miała poprzednia notka. Tyle, że tam zostały już określone te pierwsze fazy ustaleń i stanowi zaproszenie do dyskusji o fazie ostatniej z wymienionych.
Potrzebny jest ośrodek krystalizacji idei. Może taką rolę pełnić K IP. To potencjał ludzi intelektu. Jeśli dojdzie do tego siła wiary w możliwości – to można stworzyć Nową Polskę.
Przedstawiłem swe stanowisko. Mam nadzieję, że jest jak woda, która powoli podmywać będzie ten mur nieufności. Może należałoby zorganizować konferencję przybliżającą problematykę?
Wczoraj kolejny dysonans. Nieprzyjemne starcie z Rebeliantką. Kolejny projekt, który mógł stać się istotnym dla przemiany w Polsce – instytucja Sądów Przysięgłych, „skopana” poprzez zawężone rozumienie problemu. (Pierwszy był projekt RzBiK- tam mieliśmy poglądy bliskie z Rebeliantką. Tu, widać, wahadło poszło w innym kierunku. Znowu ambicje i zawłaszczanie idei, a nie chęć służenia Polsce).
I wieczorna dyskusja z częścią środowiska KNP, gdzie pada zarzut, że moim celem jest wieszanie księży i walka z Kościołem wszystkimi metodami. Zarzut z ust katolika. Tak siebie określił.
Cóż. Ja z takim „katolicyzmem” nie chcę mieć nic wspólnego.
Kiedyś, w Norwegii, spotkałem się z przekazem zaprzyjaźnionego Norwega – „Musisz wiedzieć, że katolicy w Norwegii są uznawani za kłamców i złodziei. To obiegowa opinia”.
Zadziwiło mnie to.
Teraz – chyba jestem w stanie to zrozumieć.
Co na koniec?
Chesterton. Bo nawet, jak boli bezpośrednie dotknięcie, to z większego dystansu widać, że są to tylko drobne sprawy. A przy całym zawikłaniu widać, że społeczeństwo polskie nie jest tak złe. Może tylko nadmiernie emocjonalne.
Naszą zaś największą wartością jest to, że widzimy bliźniego w innym człowieku. Nawet jak czasami chce się mu „dokopać”. Bo to nie w celu zniszczenia , czy podporządkowania, a dla uformowania. W tym jest nasza wielkość i wierzę, że świadomość tego będzie coraz większa.
Dlatego warto żyć ze smakiem – po polsku.
Zainteresowania z róznych dziedzin. Wszystko po to, aby ustalic wartosci, jakimi warto sie kierowac w wyborach.