Montujemy drzwi do lasów, zanim je rozkradną
06/01/2015
996 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
Na wielu portalach trwa dyskusja zamachu na Polskie Lasy. Za to ani słówka o tym w głównych ścieko mediach. Musi widać być równowaga w przyrodzie. Ale bez lasów przyrodę szlag trafi. Co więc robić? Ano. Zakładamy drzwi do lasów
Ratujmy Polskie Lasy Państwowe
Ciekawy materiał opublikował bloger Miarka. Do sprecyzowania stanowiska skłonił go zapis innego blogera który napisał : “Jestem grzybiarzem. Ratujmy polskie lasy!”
Faktycznie o pomstę do nieba wola takie uzasadnianie potrzeby zachowania państwowej własności lasów w Polsce. Dlatego Miarka pisze tak:
” To wzbudza jakiś sygnał ostrzegawczy. Rozdrabnianie się na obronie osobistych korzyści, uważam za najgłupszą strategię jaką tu można wymyślić. Jak jeden powie” bronię Polskich Lasów Państwowych, bo jestem grzybiarzem”, to drugi mu na to: “A ja po grzybkach dostaję wzdęć i to olewam”, a jeszcze trzeci: “Ja to grzybki lubiłem, ale tylko pod wódkę, ale rzuciłem picie, więc też olewam”. Na to jeszcze czwarty: “Ja też jestem grzybiarzem i nie wierzę, że nie obiecają wstępu do lasu grzybiarzom”. Piąty jeszcze wrzuci: „A ja to wolę plastik i gaz”.
A w efekcie jesteśmy podzieleni, skłóceni, a oni rzucą obiecankę-cacankę (nawet mogą ustawową, którą znowu jakąś nocną zmianą zmienią) i mają nas z głowy. Oczywiście nie o stopkę chodzi – chodzi o to, że my to jednoczymy się w obronie naszego dobra wspólnego, naszych ludzkich wartości wyższego rzędu, a ten tu wyjeżdża z grzybkami, ze swoimi potrzebami.
Rozróżnianie potrzeb i wartości to sprawa zasadnicza. Potrzeby to szukanie korzyści, to indywidualizm, egoizm – można nimi handlować, zastępować innymi. Nie zjem grzybka, to zjem śledzika. Wartości to już ranga świętości którym służymy – coś niezbędnego, by wzrastało nasze człowieczeństwo, byśmy byli i pozostawali ludźmi, by trwało nasze bezpieczeństwo, by nasze życie miało swoje zabezpieczenia.
Wartości, dóbr wspólnych bronimy by nam gwarantowały tożsamość, ciągłość i bezpieczeństwo, których nie jesteśmy w stanie zapewnić sobie sami jako byty indywidualne.
W ogóle, to każda próba odebrania nam jakiegokolwiek narodowego polskiego dobra wspólnego musi się spotykać z naszym wielkim zjednoczeniem i wielkim sprzeciwem z walką nieustającą, zanim to niebezpieczeństwo nie zostanie zażegnane, a zdrajcy którzy go zainicjowali oraz ci co uczestniczyli w spisku jako potencjalni beneficjenci nie zostaną przykładnie, odstraszająco ukarani.
A takich dóbr wspólnych do obrony mamy dużo więcej, choćby przestrzeń medialna, czy rynek publiczny, na który nadają swój przekaz media, choćby sfera obronności Państwa i przemysłu dla niej pracującego, choćby dziedziny gospodarki wyróżniające nas od innych państw, czy tradycyjne, choćby sfera ekonomii, choćby sfera suwerennej, narodowej polityki, choćby skarby ziemi. Tu może dochodzić problem tego, co jest pod lasami, ale najbardziej to tu chodzi o związane z lasami powietrze i wodę.
Obrona Polskich Lasów Państwowych to jednak przede wszystkim obrona tych, co służą naszemu dobru wspólnemu – leśników, ich mundurów noszonych z dumą, to docenienie ich wielkiej, ofiarnej , mądrej pracy dla dobra nas wszystkich. I to pracy za którą nie musimy im płacić, pracy bardzo wydajnej, z której potrafią się utrzymać sami, a nawet osiągać zyski.
W krajach, gdzie lasy są tylko prywatne, ich społeczeństwa muszą właścicielom płacić ogromne pieniądze za rzeczy w nieporównanie niższej jakości, jak to, co robią polscy leśnicy. Mało tego Polscy leśnicy płacą jeszcze podatki, a z tych podatków Państwo płaci do Unii na ogromne dotacje dla tych unijnych leśników. Sami polscy leśnicy ich nie biorą. Nie biorą ich od nas, nie wyciągają ręki po unijne. Ich postawa jest racjonalna i chwalebna, bo dalekowzroczna.
Polskie Lasy Państwowe to nie tylko jeden z ostatnich, nienaruszonych bastionów polskich, narodowych dóbr wspólnych, ale i jeden z ostatnich bastionów myślenia dalekowzrocznego w zalewie satanistycznego, super destrukcyjnego myślenia “byle na tu i teraz” i jeden z ostatnich bastionów zdrowej ekonomii bez wirtualnego pieniądza, bez pożyczek, bez dotacji mimo pełnienia misji.
Wielka tu chwała się należy całemu szefostwu Polskich Lasów Państwowych i wielu tysiącom pełniących swą służbę leśników. Leoparda podaje coś bardzo ważnego: “lasy stanowią ochronę dla gleb i wód. Czytam, że są tworzone tzw. lasy ochronne, które mają wpływ na kształtowanie klimatu, bilansu wodnego i przeciwdziałanie procesom erozyjnym gleb, zachowaniu potencjału biologicznego gatunków.
A tych lasów ochronnych w Polsce jest 49,2% całkowitej powierzchni lasów”. Te lasy ochronne to koszt naszego “być albo nie być”, koszt który trzeba ponosić niezależnie od stanu ekonomii Państwa. Jeżeli zyski z pozostałych 50,8% Powierzchni, którą zarządzają Polskie Lasy Państwowe pokrywają te koszty to już wielka chwała naszym wielkim leśnikom. To już wielki powód, żeby zaistniała wielka narodowa zgoda co do nietykalności Polskich Lasów Państwowych przed zakusami kogokolwiek, choćby i samych władz państwowych.
Wreszcie wciąż aktualny problem prywatyzacji. Prywatyzacja owszem, ale tego, co nie jest dobrem wspólnym, a więc dobrem wyższego rzędu. Nigdy tego, co jest wartością wyższego rzędu, dobrem wspólnym Narodu.
Żaden prawdziwy gospodarz w chwili potrzeby nie sprzeda tego, co za chwilę musiałby kupować, by przeżyć, by pełnić swoje funkcje, by zachowywać się odpowiedzialnie. Taki stan sprzedaży powoduje zniewolenie, powoduje wpuszczenie między a tego gospodarza, a jego możliwości życiowe (potrzeby też) pośrednika poza kontrolą, który ma możliwość wyrastania na jego pana, pozbawiania go wolności, stawiania w sytuacji przymusu.
To jest tak, jak z ochroną ludzkich wartości wyższego rzędu. Kiedy je zachowujemy, wciąż jesteśmy zdolni regenerować swoje ludzkie wartości niższego rzędu, a także zaspokajać swoje potrzeby bytowe. Wciąż jesteśmy panami swojego losu. Wciąż jesteśmy wolni. Dobre powietrze i dobra woda to to, co musimy chronić nad życie.
To rzecz pierwszorzędna – to, co zawsze musimy mieć w obfitości i bez żadnego pośrednictwa. Nie drewno, nie runo, nie grzybki (choć to wszystko też potrzebujemy mieć), a powietrze i woda. Do tego nieskrępowany kontakt z naturą. To też wartość, nie potrzeba. Życie w miastach, choć wygodne, nie jest dla człowieka naturalne.
I jeszcze jedna rzecz, która jest bezcenną wartością, a się z tym łączy – możliwość rzeczywistego “powrotu do natury”, gdy nasze ludzkie projekcje “ładu społecznego” okażą się utopią, okażą się zamykającymi ludziom możliwości życiowe. Lasy stają się wtedy naturalną ostoją, gdzie można wszystko zaczynać od nowa. Taki “powrót do natury, do lasu” musi być nieskrępowany. Również dlatego nigdy nie powinno być tu prywatnej własności.
Tyle Miarka.
PS. Ja dodam coś od siebie. I wcale nie jest to żart.
W razie mało prawdopodobnego rosyjskiego atakupartyzanci będąjuż czekali, mówi Marcin Waszczuk ze Strzelca. Ja nie jestem zbyt kumaty w sprawach wojska więc dla mnie każdy w mundurze jest państwowy. Wiec tą zapowiadaną „partyzantka” traktuję też jako państwową. Jak więc państwo może wystawiać swoich partyzantów do wiatru sprzedając ich skrytkę. A co będzie jak przebiegły Putin zanim nas napadnie wykupi za nasze zagazowane pieniądze nasze lasy i partyzantów do nich nie wpuści. OK. Może to nie jest najbardziej mądry żart , ale mam lepszy.
Czy nie jest dziwne że próba wystawienia lasów na kolejna złodziejską prywatyzację w czasie się zbiega z coraz bardzie często powtarzaną mantrą że ” musimy zapłacić 65 miliardów dolców„.
Czy to nasze lasy państwowe nie będą wykupione za nasze? Przecież już to z praktyki znamy. Ukradziono nam pieniądze nie raz i za nasze, za „symboliczna złotówkę” pozbawiono nas naszej współwłasności narodowej. Czy zapowiada się kolejna bezczelność?
Nie wiem dlaczego ale przyszedł mi na myśl właśnie ten skecz z kabaretu „Dudek”. Różnica między ówczesną sytuacją a bieżącą jest tylko taka że na pytanie : „ile trzeba mieć aby stracić” prawidłowa odpowiedź brzmi ” 65 miliardów $”. Dalej już jest prawidłowo. Odpowiedź „mam mieć” jest akuratna. Reszta dialogu jak zauważyliście dotyczy lasu więc jest na temat.
Także jedyny problem to ten sęk. Sęk w tym jak sprzedać Polskie Lasy aby Polacy nie zauważyli.