Postanowiłem jeszcze raz napisać o chamstwie. Chyba nigdy dosyć tego w walce z nim. Robię to po fakcie, jak Coryllus powiedział do mnie – spierdalaj, bo cię poszczuję psem. Czy jakośtak.
================================
Cóż takiego jest w nas, że na odmienne opinie i sądy nie po naszej myśli reagujemy agresją, alergią i właśnie czystym, nieskażonym chamstwem?
Spieranie się i dowodzenie swoich racji jest sztuką. Grecy nazwali to erystyką. I tak jak oni to widzieli, jest w tym dużo piękna. Jak w każdej sztuce.
Wśród współczesnych, to znaczy nie antycznych, sporo czasu poświęcili temu zagadnieniu Schopenhauer i Tadeusz Kotarbiński. Ten ostatni wprowadził nawet pojęcie agonistyki, czyli sztuki walki przeciwników o całkowicie sprzecznych poglądach. I ciągle jednak poruszamy się w zakresie działań cywilizowanych. Po skończonym sporze można razem udać się na kawę i spokojnie porozmawiać o dupie Maryni. Nikt nie będzie miał zakwasów w mózgu i nieuzasadnionych pretensji.
Wczorajsze media i całą blogosferę oczywiście, obiegł krótki filmik, w którym wybraniec narodu, czyli jego reprezentant i jego sługa, poseł Niesiołowski każe spieprzać, po prostu iść won, znanej i lubianej dziennikarce Ewie Stankiewicz.
To nie jest erystyka, ani nawet agonistyka. On nie chce podejmować dyskusji. Nie chce wymiany argumentów, prezentacji poglądów. On mówi – won! I podkreśla to czynami. To jest właśnie to najczystsze chamstwo.
Bimbrownik z Biłgoraja stosuje nieco inne techniki. On pluje przeciwnikowi w twarz kłamstwem i oszczerstwem. Niby to prowadzi dyskusję, ale nie jest ona uczciwa. On nie mówi do przeciwnika, on mówi do pospólstwa tak, by oponenta poniżyć i ośmieszyć. W tym celu jest gotów użyć każdej podłości. To także chamstwo. Potworne chamstwo.
Bloger Coryllus nienawidzi obu panów. Często to potwierdzał. Wydawać by się mogło, że nienawidzi ich dlatego, że stosują takie metody i zachowują się tak jak to opisałem. Ale widocznie, to mu nie przeszkadza. Albowiem sam on zachowuje się identycznie jak ci dwaj niechlubni bohaterowie naszej politycznej sceny.
Łażący Łazarz, nasz świetny redaktor i człowiek, z którego poglądami często się utożsamiam napisał wczoraj ważny tekst. Pełen pasji i zaangażowania. Czuje on wyraźnie wiejący wiatr historii. Czuje on też nabrzmiałą potrzebę przewrotu.
Został on przez Coryllusa spostponowany. Uważa on albowiem, że sytuacja w której się znajdujemy jest świadomie i celowo prowokowana przez ludzi Putina, którym, jak najbardziej jest na rękę destabilizacja Polski ( z czym jak najbardziej się zgadzam i zapewne ŁŁ też) i wywołanie zamieszek i protestów.
Ale tu już zgody nie ma. Nie można czekać w nieskończoność tylko dlatego, że to akurat ruskim pasuje. Jeszcze trochę psucia państwa i narodu i nie będzie czego zbierać. Faktem jest, że nigdy nie ma dobrego momentu na przewrót. Zresztą pozostawmy to do badania post factum historykom.
Mimo że dobrze znam zakompleksioną osobowość Coryllusa, stając w obronie Łazarza pozwoliłem sobie się z nim nie zgodzić, podając błędność jego rozumowania. W rezultacie usłyszałem – spierdalaj stąd, bo cię poszczuję psem. Oczywiście, tym razem nie powiedział tego tak dobitnie, choć już wielokrotnie używał takiego języka w stosunku do innych. Jednakże sens i wymowa są tożsame.
A na zakończenie, gdy miła komentatorka próbowała negocjacji, nazwał mnie czymś najobrzydliwszym, co może być w blogosferze, czyli powiedział, że jestem trollem.
Mam i z przyjemnością czytałem, trzy książki Gabriela Maciejewskiego, czyli właśnie tego samego Coryllusa, z jego odręczną przyjazną dedykacją. Czyli, może mgliście, ale wie kim jestem i nazywając mnie trollem po prostu chciał mnie obrazić i poniżyć w oczach innych, dając fałszywe świadectwo.
Człowiek, który tak nienawidzi Palikota i Niesiołowskiego czym się od nich różni? Niczym. Ma na podorędziu te same chwyty i ten sam szacunek do oponenta. Nie chce rozmawiać, jego sprawa. Mógłby się po prostu nie odzywać.
Czy to właśnie nie je jest chamstwo w swojej najczystszej i najwredniejszej postaci?