Naszą nędzę mamy gdzieś pod czaszką. Ciągle tkwi w nas ten niepokój, że ktoś coś mógłby od państwa dostać za darmo. Za jakie darmo? – za pot i pomyślunek zbiorowy.
Sądzę, że nasze wnuki w odpowiedzi na pytanie: co to jest jajko? – będą odpowiadały – jajko to rekwizyt niezbędny do wytłumaczenia zasad działania rynkowego mechanizmu ustalania cen – prze pana. Ma krótki okres przydatności do spożycia w przeciwieństwie do złota, więc się do tego dobrze nadaje a próba użycia go jako środka spekulacji mogłaby skończyć się jedynie niezamierzoną produkcją siarkowodoru.
Na pytanie: czym jest cegła? – będą odpowiadały: cegła to rekwizyt do tłumaczenia zasad działania Nowej Architektury Finansowej (NAF)– prze pana. Już w takiej roli wystąpiła dwa razy i zadaje się że to nie koniec.
„…W swoim wystąpieniu bloger „nikander”powołał się na do praworównowagi towarowo-pieniężnej (pieniądz powinien mieć pokrycie w towarze i gdy rośnie ilość towarów powinna rosnąć ilość pieniędzy). Zadał w tym kontekście dramatyczne pytanie:jeśli społeczeństwo wyprodukuje 4 tony więcej cegieł niż rok wcześniej, to kto powinien być właścicielem ekwiwalentu pieniężnego równego wartości tych cegieł?
Dla mnie to pytanie wskazuje, że twórcy i propagatorzy NAF błądzą w jakichś malinach. Ich argumenty zawierają wiele mitów i uproszczeń. Być może zajmę się nimi w następnych tekstach. Teraz skupię się na tym jednym zasadniczym pytaniu.
Pojawia się w nim słowo „własność”. Jeśli odniesiemy go do realiów, to jedyną własnością jaka się pojawiła wskutek wyprodukowania 4 ton cegieł są te cegły. Do kogo one należą? Do tego, kto je wyprodukował – to chyba oczywiste? Ależ – oponują twórcy NAF – jeśli nie ma na rynku pieniędzy, za które można by te cegły kupić, to one pozostaną w magazynie. By uniknąć stagnacji bądź deflacji, musi się pojawić ekwiwalent pieniężny. Konstytucja jednoznacznie wskazuje, kto powinien go dostarczyć (NBP).My zaś wiemy, jak go podzielić. Natomiast ci, którzy chcą dzielić inaczej to złodzieje.Przeanalizujmy tą sytuację na prostym przykładzie. Społeczeństwo składa się ze 100 osób, z których jedna wykazała wzrost produkcji o 4 tony cegieł. Dla jej dobra (by cegły nie zostały w magazynie), wyprodukowaliśmy ekwiwalent pieniężny i podzielili sprawiedliwie. Dajmy na to, że po równo na 100 części (sposób podziału jest tu rzeczą drugorzędną). Wszyscy rzucili się zamieniać czyściutką gotówkę na cegły i producent pozbył się cegieł uzyskując w zamian ekwiwalent pieniężny. Trochę niepokojące jest to, że nabywcy cegieł mają je praktycznie za darmo, ale producent za uzyskanie pieniądze może kupić potrzebne mu dobra, więc nikt nie narzeka. Co jednak będzie, gdy zamiast cegielnią, zajmiemy się sadem? Nabywcy zeżrą kupione jabłka ipraworównowagi towarowo-pieniężnej diabli wzięli. Sadownik został z pieniędzmi, które nie mają pokrycia w towarze i tracą na wartości…”
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda logicznie patrząc z bliskiej perspektywy. Jednak.
Czy jest oczywiste, że te 4 tony dodatkowej cegły są własnością cegielni. Byłoby to prawdą jeszcze w latach pięćdziesiątych, gdy w obrębie produkcji krążyło ponad 50% kapitału finansowego. Obecnie kapitał przeniósł się do instytucji finansowych i praktycznie niewiele firm finansuje produkcję ze środków własnych. Wystarczy popatrzeć na agregaty pieniężne NBP aby zakwestionować własność cegielni do tych cegieł. Stan depozytów firm na marzec’12 to 181,8 mld a stan zadłużenia to 265,9 mld zł. Może ta cegielnia ma szczęście i jest grupie szczęśliwców. Sytuacje pogarsza jeszcze fakt „zatorów płatniczych” czyli polskiego sposobu finansowania produkcji na koszt kontrahenta. Tymczasem cegielnia musiała dodatkowo zapłacić pracownikom , dostawcom energii, itd. Coś mi się wydaje, ze przybył kolejny klient banku.
„…By uniknąć stagnacji bądź deflacji, musi się pojawić ekwiwalent pieniężny. Konstytucja jednoznacznie wskazuje, kto powinien go dostarczyć (NBP)…”. I tu można załamać ręce: Jurek Wawro zdaje sobie dokładnie sprawę z tego, kto powinien dostarczyć tego „ekwiwalentu pieniężnego”, wie, że NBP nie wywiązuje się z tego konstytucyjnego obowiązku i uznaje to za rzecz normalną!!! Można zadać pytanie: a czy nie mogłyby tego wykupić przedsiębiorstwa albo gospodarstwa domowe ze środków, które mają do dyspozycji. Mogłyby, gdyby i tu znów przywołuję agregaty pieniężne NBP: depozyty to 487 + 181,8 mld zł a zadłużenie to 528,8 + 265,9 mld zł. Jeśli zatem kupią te cegły to z pewnością nie starczy im na benzynę do samochodu. Coś mi się wydaje, że przybywa nam kolejnych klientów banku.
„….My zaś wiemy, jak go podzielić. Natomiast ci, którzy chcą dzielić inaczej to złodzieje…” Na litość boską! O jakim „dzieleniu” dodatkowej emisji pieniądza i o jakich „złodziejach” w tej nowej NAF się mówi? Gdzie zrodziły się te straszne demony NAF? W NAF mówi się owszem, ale o nowym sposobie „rozproszenia emisji” i o wyeliminowaniu z tego biznesu banków. Ten „interes” łatwo można oszacować: suma należności to 879 mld zł. Biorąc z tego tylko 10% to 87 mld zł rocznie! Wielkość pożyczek przekracza wielkość depozytów o 254,9 mld zł. Czy to cud? – NIE. Jest to pieniądz „wyczarowany z powietrza”(emitowany) odłożył się w NBP w postaci pożyczek redyskontowych i lombardowych oraz refinansowanych obligacji rządowych. Przechodzenie do porządku dziennego zarówno nad wielkością emisji jak i jej kosztem społecznym do zachowań patriotycznych nie należy.
I dochodzimy do sedna z pewną nadzieją „..Trochę niepokojące jest to, że nabywcy cegieł mają je praktycznie za darmo, ale producent za uzyskanie pieniądze może kupić potrzebne mu dobra, więc nikt nie narzeka..”. Przy rozproszeniu emisji przez budżet na zasadzie dywidendy obywatelskiej, obywatel mógłby liczyć na obniżkę podatku, za którą mógłby te cegły wykupić wybawiając producenta z kłopotów.I tu chodzi o ten „niepokój”, że nabywcy cegieł dostaliby je praktycznie „za darmo”.Jerzy, te cegły już są! Ludzie wylali dodatkowy pot i włożyli dodatkowy pomyślunek za który NALEŻY się im nagroda. Zrozum, że jeśli przyrost PKB będzie zerowy, to nie ma powodów uruchamiania żadnej emisji (a nawet byłoby to zbrodnią)!!!. Wierzą, że w Twoim przypadku jest to tylko chwilowy „niepokój”
Z tymi jabłkami to pojechałeś równo. Nie wierzę, abyś sądził, ze z punktu widzenia obiegu pieniądza widział jakieś różnice pomiędzy wmurowaniem cegły w mur a konsumpcją jabłek. Ten pieniądz dalej „żyje” po stronie producenta takim samym życiem.
W komentarzach wielu czepiało się wątku, że trwałe zasilenie gospodarki pieniądzem byłoby czymś złym. Ponoć kreowanie akcji kredytowych i ich wstrzymywane jest dla gospodarki dobre i są na to dowody w jednej z książek Miltona Friedmana. Tym polecałbym raczej rozpoczęcie działalności gospodarczej – uczy dystansu do amerykańskiego badziewia. Innym argumentem było to, że kwota dywidendy obywatelskiej mogłaby stać się elementem (kiełbasą ) w kampaniach wyborczych. Bez demagogii: emisją pieniądza rządziłaby matematyczna „reguła emisyjna” oparta o postulat Locke’a Ricardo. Reguła święta!
Naszą nędzę mamy gdzieś pod czaszką. Ciągle tkwi w nas ten niepokój, że ktoś coś mógłby od państwa dostać za darmo. Za jakie darmo? – za pot i pomyślunek zbiorowy.