Dyskusja na temat blogerów w Sejmie rozpaliła wiele umysłów. Interesujący wpis Pana Marka Kajdasa zainspirował mnie do podjęcia polemiki na nowo…
Sporadycznie wracam do starych felietonów.
zayazd.nowyekran.pl/post/9190,blogerzy-do-sejmu-glos-za-coryllusem
Nie sądzę, żeby parytety były najlepszym wyjściem. Tyle kobiet, tylu homoseksualistów, tylu blogerów etc. Albo umie się grać w te klocki, albo lepiej nie zabierać się za to wcale. Poniżej przytaczam ineresujacy wpis p. Marka Kajdasa i próbę mojego usprawiedliwienia się…
@Zayazd – polemika
Nie mogę się zgodzić z takim trochę anarchizmem, wycofaniem się przyzwoitych ludzi na emigrację wewnętrzną – bardziej w każdym razie przyzwoitych od tych świń w polityce.
"Przychylam się coraz bardziej do opinii, że w każdej partii (może z wyjątkiem Samoobrony) jest procentowo mniej więcej tyle samo szumowin co ludzi w miarę przyzwoitych…"
Jest różnica.
Nawet jeżeli w PiS też jest o wiele za dużo świń (wiele sobie poszło do własnych chlewików, do trzody PJN, PO) to jednak boją się na tyle pasterza, że nie są wstanie Polsce zaszkodzić, choćby może i chcieli, byli do tego zdolni za pieniądze, wpływy, czy z głupoty własnej.
Kaczyńscy spajali PiS i nadawali tej bandzie znamiona przyzwoitości, dlatego PiS jest jednak lepszy od innych partii z parlamentu. To kwestia przywództwa, teraz także liderów którzy polegli w Smoleńsku. Takie zaś pisanie Autorze jako celebryty przecież acz specyficznego (bez urazy)… zniechęca Polaków do głosowania na PiS, a co im Pan proponujesz? JOW? Miraże?
Blogerzy też nie do sejmu, ale do blogowania jako rodzaj wentylu bezpieczeństwa systemu? Dlaczego Autor nie chce być posłem, ba, senatorem z racji popularności, szacunku? To jest rodzaj powołania do Wojska Polskiego, to nie jest łaska, to służba Narodowi Polskiemu i Polsce.
Wczoraj wskazałem jak na liście warszawskiej PiS ponad 10 kandydatów miało mniej niż tysiąc głosów. Może byli tam i zacni ludzie, ale tak nie może być dalej. Muszą kandydować tacy ludzie, którzy mają silne przekonanie do tego, którzy biorą pod uwagę iż mogą uzyskać mandat skoro wchodzili tam z 3 tys głosów. Po co startować żeby zapychać listę z prawie 40 nazwiskami, po 300 głosów niewątpliwie upokorzenia?
Nie należy zniechęcać blogerów od inicjatyw politycznych, blogerzy do sejmu, kto chce to niech próbuje, a reszta niech to wspiera zamiast gasić, zniechęcać. PiS nie będzie rozmawiał z pojedynczymi blogerami, ale z komitetem np tysiąca osób z jakimś przedstawicielstwem np z proponowanym przeze mnie Szeremietiewem.
To co snujemy, to wizja demokracji bezpośredniej, narodowej, krok w tym kierunku. Nie czekajcie na wyśnione JOW pełne także wad, cech które są wręcz niebezpieczne. Ruch mający znacznie poparcie w skali kraju, ale rozproszone… będzie bez szans. Czy ci ludzie są gorsi? Jeżeli 10% Polaków będzie chciało partii "ZAYAZD", ale lokalnie nie będą wstanie konkurować z bandami partii większych, znanych od dekad, to będzie to takie wspaniałe? 10% straconych głosów i poczucie że to straszna niesprawiedliwość, że także zasługują na swoich przedstawicieli, ale "genialne" JOW im to uniemożliwia.
JOW to zbiór mitów bardziej. Trendy jest wspierać JOW, to obowiązkowy wyznacznik prawicowości, ale ja mam gdzieś takie schematy. Myślę głową. Swoją. Okręg jednomandatowy pozornie ma wielki sens, ale przecież nie wybieramy samorządowca żeby nieba przychylał tym w okręgu kosztem reszty, ale człowieka zajmującego się sprawami kraju, narodu. Najgorszy jest jednak ten dyktat większości, celebryci, bogacze, piękni-młodzi na czoło, ludzie szarzy, brzydcy nie wybiją się choćby byli genialni. Teraz taką myszkę wystarczy dać na drugie miejsce i przejdzie 🙂 przynajmniej w PiS. JOW jako opcja do rozważań o ordynacji jest ważny, ale jako sztywny postulat jest DZIECINADĄ.
Marek Kajdas
@Marek Kajdas
Panie Marku!
Pochlebia mi Pan z tym "celebrytą"; nawet gdybym chciał pokazywać się w mediach – z racji wydania "faszystowskiej" płyty "Katyń 1940" nie jestem zapraszany na salony (zresztą nigdy tam nie bywałem, więc żadna tu strata).
Co do uczciwych ludzi – jest ich w Polsce wielu, niektórzy nawet z ogromnym doświadczeniem i tytułami profesorskimi. Po pierwszej "próbie" wejścia do polityki – obrzuceni błotem przez przeciwników i podkopani przez przestraszonych i zawistnych „sojuszników” z tej samej opcji – wycofali się do swoich profesji. Mają pracę, którą kochają, szacunek otoczenia, godne życie – po co im wystawiać się na razy politycznych harcowników i barbarzyńców (że o „obiektywnych” mediach nie wspomnę).
W realnej polityce sprawdzają się szczególne cechy charakteru, niekoniecznie te najlepsze. To już nie jest MISJA, SŁUŻBA SPOŁECZEŃSTWU; to jest po prostu sposób na zarabianie pieniędzy, w którym wygrywają najbardziej skuteczni. Etyka jest czymś zbędnym, wręcz przeszkadza. Bardziej przydatna jest „Erystyka” niejeakiego S.
Mam zaufanie do dwóch osób z tej "branży", łączących skuteczność i uczciwość poglądów. Ujęła mnie zwłaszcza ich polityka historyczna; nie da się budować przyszłości, nie wyciągając wniosków z tego, co było kiedyś (świat jest powtarzalny, zmieniają się tylko „środki eliminowania siły żywej przeciwnika”). Ci politycy to Jarosław i Lech K. Jednego nie ma już między nami. Jeśli zabraknie drugiego (odpukać!) – nie widzę na arenie politycznej godnych, wypromowanych następców…
Szanuję Pana za podpisywanie się swoim nazwiskiem. To rzadkość.
Jak bloger może wystartować w wyborach, nie mając nazwiska? Czy to, że anonimowo, aczkolwiek sprawnie szermuje argumentami w sieci da mu potrzebną merytoryczną wiedzę ekonomiczną, wojskową, prawną, historyczną, da mu wrażliwość społeczną i umiejętność kompromisu? Może niektórzy potrafią się nie zeszmacić (władza deprawuje), ale często lepiej, żeby robili to, co potrafią najlepiej – patrzyli na ręce i recenzowali działania rządzących.
Jeśli im to nie wystarcza – muszą (niestety) wziąć udział w całym tym cyrku wyborczym. Z wszelkimi tego konsekwencjami.
Z szacunkiem.
Lech Makowiecki
P.S. PiS proponuje mi miejsce na listach. Dość odległe. Znając realia i koszty związane z wyborami (skutecznymi) – grzecznie dziękuję. Jeszcze nie teraz; najpierw muszę zostać "celebrytą". Lub kick-bokserką. Albo innym Małyszem…
A póki co – mam swoją prywatną misję; edukacja historyczna i patriotyczna społeczeństwa. Tak, żeby kiedyś dorosło do świadomych i mądrych wyborów…
Zgadzam się, że jednookręgowe okręgi wyborcze nie rozwiażą problemów; łatwiej będzie nawet „kupować” głosy. Sejm-senat jest odbiciem społeczeństwa. Jak widać – tak samo niedoskonałego. Dlatego naród musi chyba dojść do ściany, żeby zaczął myśleć logicznie.
Przepraszam, że ponawiam ten filmik; kultura przegrywa z polityką na NE, więc muszę wciąż ponawiać; zwłaszcza w przededniu rocznicy.
Inzynier z wyksztalcenia, songwriter i grajek z wyboru. Niepoprawny romantyk, milosnik Historii - oceanu wiedzy o tym, co nas moze spotkac. Fan Mickiewicza i Pilsudskiego - ostatnich Wielkich Polaków majacych mega-wizje bez udzialu dopalaczy...