Na najgłębszym poziomie bycia człowiekiem środek już jest celem, zaś cel środkiem.
Można to wyłożyć także i tak: Droga – z każdym krokiem postawionym przytomnie – urzeczywistnia się w celu, zaś cel urzeczywistnia się w drodze.
Nie walczymy o pokój, gdyż to sieje ogniska niepokoju. Pokój pojawia się w naszym doświadczeniu, gdy go czynimy – z wizją i poświęceniem. Pokój pojawia się, gdy wchodzimy do pokoju.
Nie walczymy z nienawiścią, tym bardziej z mową nienawiści. To nie tworzy pól miłości. Mowę napastliwą, agresywną, obraźliwą, oszczerczą i próżną zwyciężamy milczeniem lub słowem, które zasiewa nasiona prawdy, dobra i piękna. Takie słowo musi być w niektórych sytuacjach twarde jak skała, ostre jak miecz, jasne jak słońce i spolegliwe jak woda. Nic na to nie poradzimy.
Walka ze złem – tak samo – daje krótkie złudzenie sukcesu i krótki odmierza czas do horyzontu unicestwienia. Uczmy się dobrem wypełniać świat. To trudne, ale tylko tak wyjdziemy z cienia nigdy nie kończących się walk o to, co i tak utracimy.
Miłość wypełnia od środka horyzont doświadczenia światłem współczucia i troszczy się o dobro wspólne. W każdym miejscu i czasie jest w środku siebie, i w każdym miejscu i czasie mówi urzeczywistnionym celem.
sciezki duchowe w labiryncie zycia i smierci sa otwarte. Ten blog to ostatnie miejsce, gdzie bedziemy je zamykac kluczami doktryn i dogmatów.