Podczas Marszu Niepodległości doszło w Warszawie do zamieszek. Pierwsze starcia miały miejsce na placu Konstytucji. Z demonstrantami walczyli policjanci z Bydgoszczy.
Wśród zarzutów kierowanych do policji najczęściej pojawiają się dwa: całkowity brak policyjnej ochrony podczas marszu od ronda Jazdy Polskiej do placu Na Rozdrożu oraz dopuszczenie do zamieszek na placu Konstytucji. Do Prokuratury Generalnej wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Komendanta Stołecznego Policji. W zawiadomieniu złożonym przez redakcję Nowego Ekranu wśród zarzutów znajdujemy m. in. “nadużycia prawa przez funkcjonariuszy policji”, “spowodowanie zagrożenia życia i zdrowia mieszkańców Warszawy”, “narażenia na straty w mieniu w znacznych rozmiarach” i “prowokowanie zamieszek ulicznych”.
W internecie można znaleźć wiele amatorskich filmów dokumentujących brutalność, a czasem też i bestialstwo policjantów. Jednym z poważniejszych zarzutów stawianych funkcjonariuszom jest błędna taktyka obrana na placu Konstytucji. Zamiast zgodnie z regułami odciąć grupkę agresywnych osób od tłumu, policjanci “wepchnęli” ich w spokojnie czekających na marsz przechodniów, po czym zaatakowali wszystkich, którzy znajdowali się na placu Konstytucji.
Jak dowiedział się portal bydgoszcz24, w tej właśnie akcji brali udział policjanci z Bydgoszczy. – Z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy do stolicy skierowano funkcjonariuszy Oddziału Prewencji, w tym 1 ambulans. Podczas zabezpieczenia policjanci realizowali swoje zadania w różnych punktach centrum miasta, m. in. w rejonie placu Konstytucji – dowiedzieliśmy się od asp. Mariusza Mrozka z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Nie udało nam się dowiedzieć, czy któryś z bydgoskich funkcjonariuszy będzie odpowiadał za przekroczenie uprawnień. – W chwili obecnej nadal prowadzone są czynności związane z osobami uczestniczącymi w zamieszkach, jak i zarzutami formułowanymi wobec funkcjonariuszy. W chwili obecnej nie dysponuję informacją dotyczącą przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy KWP w Bydgoszczy – poinformował nas asp. Mariusz Mrozek.
—
Nie publikuję tutaj przedruków, ale tym razem robię wyjątek, bo temat wydaje się tego wart. Jeśli nie: skasuję ten post.