http://gorliceiokolice.eu/2014/07/burmistrz-waclaw-ligeza-w-oparach-absurdu/ i http://gorliceiokolice.eu/2015/12/axel-springer-verlagsgruppe-passau-i-burmistrz-waclaw-ligeza/.
Miałem już o tych niewątpliwych „sukcesach” burmistrza z Bobowej nie pisać, ale ostatnia nagroda „od czytelników” Gazety Krakowskiej, jak żadna poprzednia, pasuje do niego jak ulał. Ale po kolei!
Jak doniosła „Gazeta Krakowska” z VerlagsGruppe Passau (zob. http://www.vgp.de/) burmistrz Wacław Ligęza został uznany „Silnym Człowiekiem Ziemi Gorlickiej 2016” (zob. http://www.gazetakrakowska.pl/wiadomosci/nowy-sacz/a/plebiscyt-silny-czlowiek-ziemi-gorlickiej-2016,10305816/). Strona publiczna www.bobowa.pl nie omieszkała zlekceważyć tej wiadomości i 19 lipca 2016 roku zamieściła wzmiankę na ten temat, okraszoną zdjęciem samorządowego „strongmena” z Bobowej, zob. http://www.bobowa.pl/waclaw-ligeza-silny-czlowiek-ziemi-gorlickiej/35761/). Cóż to za konkurs, który wyłania w Małopolsce najsilniejszych ludzi z silnych? Tak oto przedstawia swoją zabawę „Gazeta Krakowska” z VerlagsGruppe Passau:
W naszej zabawie bynajmniej nie chodzi o to, aby wyłonić strongmanów, ale o osoby, które swoją pracą i dokonaniami udowadniają każdego dnia, że siłą determinacji, a także uporem można osiągnąć naprawdę dużo. Głosować można było na Silnych Ludzi z Sądecczyzny, Ziemi Limanowskiej, Ziemi Gorlickiej, Ziemi Bocheńskiej i Brzeskiej, Małopolski Zachodniej, Podhala oraz Regionu Tarnowskiego. (Czytaj więcej: http://www.gazetakrakowska.pl/polecamy/a/plebiscyt-silny-czlowiek-malopolski-2016,10066292/).
I w tej zabawie, uwaga, uwaga, strongmen z Bobowej uzyskał 345 głosów… i wygrał na Ziemi Gorlickiej. Warto przypomnieć główne zasady głosowania, bo mówią one wiele o całej „zabawie”:
(…) Głosowanie odbywać się będzie za pomocą SMS Premium do 27 czerwca 2016 do godziny 13:59:59 na następujących warunkach: głosując za pośrednictwem SMS Premium, uczestnik otrzymuje kod na e-wydanie „Gazety Krakowskiej” (…) koszt wysłania SMS-a do 160 znaków wynosi 2,46 zł z VAT (2 zł + VAT)(…),
(…) jeden wysłany SMS to 1 głos na daną kandydaturę (…),
(…) uczestnik plebiscytu może oddać dowolną liczbę głosów i tym samym uzyskać dostęp do dowolnej ilości e-wydań (…). (Czytaj więcej: http://www.gazetakrakowska.pl/wiadomosci/nowy-sacz/a/silny-czlowiek-ziemi-gorlickiej-lista-kandydatow,10082586/)
Jak widać zasady konkursowe nie były czyste i bezinteresowne. W zamian za głos „Gazeta Krakowska” z VerlagsGruppe Passau oferowała jakieś e-wydanie swoich wypocin. Ponadto można było oddać nieskończoną liczbę głosów na jednego lub na wszystkich kandydatów. Ta oczywista aberracja regulaminowa nie uszła uwadze osób, które ośmieliły się skomentować zabawę w „małopolskiego strongmena” na łamach e-wydania „Gazety Krakowskiej” z VerlagsGruppe Passau. Zacytuje tylko dwa, ale jakże celne wpisy:
kompromitacja
Arek (gość) 04.07.16, 07:41:53
Cały ten konkurs, to wielka kompromitacja. Jak można wybrać “silnego człowieka” bez żadnego kryterium świadczącym o jakimkolwiek zaangażowaniu na rzecz regionu, a jedynym kryterium: to ilość wysłanych sms-ów. To oznacza zakup tytułu za określoną ilość złotych zainwestowanych w gazety czy smsy. Totalna kompromitacja Panowie!
i
do Hh
obserwe (gość) 03.06.16, 12:08:39
I jo mom do tego powody -moge na ptosku unias male wiadro wody -zglaszam się.
Przyznacie Państwo, że szczególnie ten drugi wpis bardzo smaczny. Jak widać nie jestem jedynym, który podważa istotę zabawy zaproponowanej przez „GK” z „VGP”. I dlatego, jak zobaczyłem na stronie www.bobowa.pl bobowskiego strongmena, który otrzymał na Ziemi Gorlickiej, która zamieszkuje „na biedę” 110 000 ludzi (zob. https://pl.wikipedia.org/wiki/Powiat_gorlicki), wszystkiego 345 głosów, to pusty śmiech mną wstrząsnął i nie mogę do tej chwili się opanować. Na dodatek, i to nie ulega chyba żadnej wątpliwości, te 345 głosów nie zostało oddanych przez 345 osób. Taką akcję można zorganizować w 5 zaprzyjaźnionych urzędniczych i rodzinnych dusz i wcale nie musi ona obciążać nadmiernie budżetu zainteresowanego. Nie muszę chyba tłumaczyć, jak to się robi? A propos, panie burmistrzu, czy, pisząc kolejne sprostowanie do mojej redakcji, mógłby pan nam powiedzieć, czy zagłosował pan sam na siebie? To znaczy, czy wysłał pan esemesa z poparciem kandydatury burmistrza Wacława Ligęzy? Zawsze możemy sprawdzić bilingi, ale nie, przecież „GK” nie wyda zgody na takie dochodzenie. Czyli spoko, tajne przez poufne!
No, ale wiadomość poszła w świat i kolejny dyplom zawisł na ścianach Urzędu Miejskiego w Bobowej a statuetka stanęła w izbie pamięci i sukcesów bobowskiego włodarza, bo przecież jeśli takiej izby jeszcze nie ma, to w „trymiga” trzeba ją otworzyć (radni miejscy do dzieła, dlaczego się ociągacie!); wszak eksponatów nazbierało się już dość dużo. Może tylko nie wszystkie wycinki z gazet zostaną wklejone do Księgi Pamiątkowej, ale to przecież drobiazg taka cenzura.
Jednak, jako się wcześniej rzekło, nagroda strongmena Ziemi Gorlickiej pasuje do burmistrza Wacława Ligęzy tym razem jak ulał. Jest po prostu skrojona jakby tylko dla niego. Bo trzeba rzeczywiście wielkiej siły charakteru i niezwykłej bezwzględności, żeby w pojedynkę wyrządzić tyle szkód w sferze publicznej i prywatnej, szkód, które czasami nieodwracalnie odmieniły losy wielu ludzi i naraziły ich nie tylko na straty moralne, ale i finansowe. Każdy na tym portalu może sobie przeczytać artykuły o suwerennej odpowiedzialności samorządowca Wacława Ligęzy za takie „gry i zabawy” publiczne, jak historia wodociągu w Brzanie, znaku B-18 czy wody niezdatnej do jakiegokolwiek użytku, którą zaserwowała Gmina Bobowa eksmitowanej do Jankowej rodzinie. O procesach wytaczanych obywatelom już nie wspomnę! O kosztach katastrofalnego urzędowania, związanych na przykład z bezwzględnym wykorzystywaniem stanowiska w prywatnym interesie, tj. o legalnych dochodach z kilometrówek i refundacji urlopowych, także zapisałem kilka megabajtów. Burmistrza Wacława Ligęzy nic nie boli, bo jest chyba człowiekiem ze stali hartowanej w epoce minionej. Nie zapłakał nad siekierezadą w Wilczyskach i wyciętymi kilkusetletnimi dębami. Powieka mu nie drgnęła, gdy negocjował, astronomiczną (i nieadekwatną do rzeczywistej wartości) kwotę za nieruchomość, z prywatnym przedsiębiorcą, który na dodatek dążył (wspólnie i w porozumieniu z burmistrzem) do zawarcia umowy kupna-sprzedaży, idąc na budowlane skróty i łamiąc prawo, o czym strongmen z Bobowej nie mógł nie wiedzieć. Strongmen z Bobowej potrafi kłamać jak z nut, że przypomnę tylko historię słynnej „drogi” nr 437 w Wilczyskach czy ukrycie przed piszącym te słowa pewnego oświadczenia owego przedsiębiorcy, wspomnianego powyżej, które było nie klauzulowanym aneksem do protokołu wartego prawie 3 miliony złotych (ale dla Regionalnej Izby Obrachunkowej w Krakowie to była pestka, fakt niegodny bliższej uwagi). O szczegółach ostatnich afer: jesionowej i gnojowej nie będę w tej chwili już pisał, bo serial ten toczy się na Państwa oczach od kilku miesięcy.
Ja teraz naprawdę nie żartuję. Tym razem „Gazeta Krakowska” i przyjaciele królika, którzy wysłali esemesy trafili w punkt.
Meine Damen und Herren!
Przed Państwem burmistrz Bobowej Wacław Ligęza, Silny Człowiek Ziemi Gorlickiej. A burmistrz Biecza i były starosta gorlicki Mirosław Wędrychowicz może mu buty czyścić, bo w zabawie w strongmenów „Gazety Krakowskiej” z VerlagsGruppe Passau otrzymał, uwaga, uwaga, 18 głosów!!!
Oklaski! Kurtyna w górę!