WIEDZA
Like

Bunt Sonderkommando Birkenau

07/03/2014
3540 Wyświetlenia
14 Komentarze
16 minut czytania
Bunt Sonderkommando Birkenau

Do buntów w obozach koncentracyjnych dochodziło niezwykle rzadko. Przyczyn takiego stanu można się doszukiwać w warunkach jakie panowały w obozach. Ludzie zagłodzeni, zastraszeni, pozbawieni nadziei, odarci z człowieczeństwa, różne nacje posługujące się różnymi językami.

0


 

Auschwitz_selekcjaZe wspomnień Miklósa Nyiszli, Shlomo Venezii Henryka Mandelbauma i wielu innych więźniów dowiadujemy się o sytuacji panującej w obozie, o chęci przeżycia choć kilku dni dłużej, o braku nadziei. Jednak czasem ci ludzie potrafili znaleźć w sobie siłę i stawali, do jakże nierównej, walki. Takie zrywy miały miejsce między innymi w Treblince, Sobiborze, Majdanku i Brzezince.

 

Bunt w Brzezince przeszedł do historii pod nazwą Bunt Sonderkommando.

 

W 1944 roku kominy krematorów w Birkenau dymiły dzień i noc, a mimo to, te fabryki śmierci, nie były w stanie poradzić sobie z ogromną liczbą ofiar. Wtedy to, od maja do lipca, Adolf Eichmann rozwiązywał kwestię węgierskich Żydów. Na rampę w Birkenau przybywały nawet trzy pociągi dziennie. Selekcję przeprowadzał sam Mengele wskazując: prawo – lewo, życie – śmierć.

W celu usprawnienia procesu eksterminacji władze obozu zwiększyły liczebność sonderkommanda, w maju 1944 roku liczyło ono około 900 więźniów. Zakwaterowani byli w budynkach krematoriów II,III i IV, na poddaszach. Nawet w czasie kiedy nie pracowali obcowali ze śmiercią. Ze swoich okien widzieli setki ludzi stojących w kolejce po śmierć. Inni pracujący w krematorium V mieszkali na ternie obozu w zwykłym baraku izolowanym od reszty ogrodzeniem z drutu kolczastego. Wiedzieli, że i oni nie przeżyją. Wiedzieli bo ich pierwszym zadaniem było rozebranie i spalenie ciał swoich poprzedników. Mimo zaleceń Eichmanna, że po każdej większej „akcji” należy pozbyć się świadków, zawsze pozostawiano przy życiu pewną liczbę więźniów, by zapewnić ciągłość pracy. Ci co ocaleli opowiadali tym którzy zastąpili zabitych, że czas życia sonderkommanda to ok. czterech miesięcy. Tak więc w maju 1944 roku z nowo przybyłych do obozu więźniów (i garstki pozostawionych przy życiu) utworzono kolejne sonderkommando, dwunaste. Składało się ono głównie z Węgrów, choć byli tam też Polacy, Grecy, kilku Rosjan i Włochów.

 

Jednym z takich transportów, w połowie maja, przybył do obozu doktor Miklósz Nyiszli wraz z całą rodziną. Na rampie stał Mengele…

 

„ Dr. Mengele karze teraz wystąpić lekarzom. Następnie podchodzi do grupy około pięćdziesięciu osób i wzywa do zgłoszenia się tych lekarzy, którzy ukończyli studia na niemieckich uniwersytetach, znają się doskonale na sekcji zwłok i są obeznani z medycyna sądową.

Trzeba – mówi – rzeczywiście odpowiadać tym warunkom, bo inaczej…- i tu następuje wymowny gest.(…) Występuję z szeregu, staję przed doktorem Mengele i wymieniam swoje nazwisko.(…)”

 

W ten sposób doktor Nyiszli został asystentem doktora Mengele. Został zakwaterowany w krematorium numer II . Urządzono tam salę sekcyjną. Do obowiązków Nyiszli należało przeprowadzanie sekcji zwłok bliźniąt i karłów, co było nieodzowne by, tak zwana praca naukowa doktora Mengele była kompletna oraz leczenie sonderkommando i niemieckiej załogi krematoriów. W pewnym sensie i on należał do sonderkommanda. Był bystrym obserwatorem i dzięki jego wspomnieniom pt. „Byłem asystentem Doktora Mengele”, spisanym krótko o wojnie, można niejako wejrzeć w codzienność sonderkommanda.

 

„Już pora kolacji. Wchodzę razem z nimi na pierwsze piętro budynku krematorium, do urządzonych tam pomieszczeń załogi. Olbrzymia sala-korytarz, po obu stronach wygodne jednoosobowe łóżka. Sporządzono je z surowego, niemalowanego drewna, jedwabne kołdry.(…) Więźniowie z sonderkommanda maja prawo pobierać z magazynu co im się żywnie podoba.(…)

Czeka na nas stół nakryty adamaszkowym obrusem. Delikatne, porcelanowe talerze z monogramami, srebrne sztućce, porcelanowe dzbany – to wszystko również pochodzi z transportów. Stół zastawiony jest wszelkim dobrem, które zabierają ze sobą deportowani, udający się w niewiadomą drogę. Są tu rożne konserwy, słonina, salami, soki owocowe, ciastka czekolada. Poznaję że to żywność przywieziona przez transporty z Węgier. Łatwo psujące się produkty należą do tych, którzy na razie pozostają przy życiu, do sonderkommanda.(…)”

 

sonderkommandoTe przywileje były formą przekupstwa czy też nagrody za „pracę”, którą wykonywali więźniowie, i w ramach której byli narzędziami używanymi w procesie ludobójstwa. Nikt z nas nie jest w stanie wyobrazić sobie nawet najmniejszej części tego, co przeżywali codziennie. Prowadzenie ludzi do komór gazowych, uspokajanie ich, wyciąganie z komór zwłok tych samych ludzi, z którymi rozmawiali jeszcze pół godziny temu, strzyżenie włosów, wyrywanie złotych zębów, wszechobecny swąd palonych ciał, popiół, jedyna pozostałość po zamordowanych, osadzający się dosłownie wszędzie. Ten horror był ich udziałem każdego dnia. Ocalali więźniowie z sonderkommanda mówili, że z początku nie można było jeść. Każdy przełknięty kęs był natychmiast zwracany. Potem pojawiały się problemy ze snem. Pod powiekami przemykały obrazy minionego dnia. Potem następowało najgorsze – zobojętnienie. Wszystko robili machinalnie, jak roboty. Bez najmniejszego sprzeciwu. Henryk Mandelbaum opowiadając o tamtych wydarzeniach powiedział: „ my byliśmy jak żywe trupy”. Załmen Lewental spisał wszystko czego był świadkiem i zakopał w szczelnym słoju na podwórzu krematorium III. Z jego wspomnień:

 

„Pod groźbą pałek esesmanów, którzy nas nadzorowali, biegaliśmy. Zatraciliśmy się tak dalece, że nikt z nas nie wiedział co się z nim dzieje i co czyni. Tak zagubiliśmy się, że byliśmy jak automaty.(…) Wiem dobrze, że nikt z nas nie miał pełnej świadomości, nie myślał, nie zastanawiał się. Oto co z nasz zrobili.”

 

Mimo, że zobojętnieli na śmierć nie byli obojętni wobec życia. Doktor Nyiszli opisał jak więźniowie sonderkommanda, opływający we wszystko, pomagali innym.

 

„ W miarę możliwości pomaga się, komu można. Od kilku dni przed bramą pracuje pięćset kobiet w komandzie budującym drogę. Pilnuje ich dwóch postenów z kilkoma psami. Kobiety noszą kamienie na drogę. Kilku ludzi z sonderkommanda, za cichą zgoda własnych wartowników, wchodzi w kontakt z esesmanami pilnującymi kobiet. Wręczają im po pudełku papierosów i wszystko jest załatwione. Trzy – cztery kobiety, dźwigając kamienie, podchodzą pod bramę tak, jakby tam pracowały. Natychmiast odbierają przygotowane dla nich swetry, buty, bieliznę. Dostają również papierosy, słoninę, chleb. Kobiety na zmianę podchodzą do bramy, na zmianę też podchodzą, niby przypadkiem, ludzie z sonderkommanda i wręczają im swoje upominki. To honorowy obowiązek.”

 

Mijały miesiące. Rozpoczęła się akcja likwidacji Łódzkiego getta. Do obozu nieprzerwanie przybywały transporty skazanych na unicestwienie. Więźniowie sonderkommanda nawiązali współpracę z obozowym ruchem oporu (nie wiadomo dokładnie kiedy). Wiadomo jednak, że inicjatorem spisku był Jakow Kamiński, który z racji pełnionej funkcji oberkapo mógł poruszać się z pewną swobodą po obozie. Nawiązał kontakt z Różą Robotą, więźniarką pracującą w fabryce amunicji. Zorganizowała ona siatkę składającą się z kilku więźniarek, które przemycały z fabryki proch. Ukrywały go później wśród zwłok, które trafiały do krematorów, tam proch przejmowali członkowie sonderkommanda i ukrywali. Bunt początkowo zaplanowano na czerwiec 44 roku. Jednak ktoś doniósł o spisku. W przygotowaniach do tego spisku brał udział Henryk Tauber, który podczas swoich zeznań w 1945 roku mówił:

 

„Powstanie nie doszło jednak do skutku(…) Sprawa ta przyniosła nam duże szkody i po jej wykryciu pociągnęła za sobą duże ofiary. Jako pierwszy rozstrzelany został w niedługi czas po terminie wyznaczonym na powstanie, nasz kapo Kamiński. Od tego czasu przeniesiono nas dla uniemożliwienia nam jakiegokolwiek kontaktu ze światem na krematorium IV. Z zakwaterowanej tam obsługi wyselekcjonowano i posłano do gazu około 200 więźniów.”

 

Mimo zdławienia przez Niemców pierwszego zarzewia buntu, konspiratorzy działali dalej. Ich celem było wyrwanie się z tego okropnego miejsca i opowiedzenie światu o tym co widzieli. W trakcie przygotowań więźniowie bojąc się, że nikt nie przeżyje, zaczęli spisywał swoje przeżycia. Po wojnie odnaleziono sześć takich rękopisów. Cztery były zakopane w pobliżu krematorium III.

krematoriumivW założeniach bunt miał się rozpocząć 7 października o godzinie 18.00 w pobliżu krematorium II. Najpierw miano zaatakować esesmanów z nocnej warty, potem włamać się do pokojów wartowników i zdobyć broń, następnie wysadzić komory gazowe i krematoria oraz poprowadzić zbiorową ucieczkę więźniów. Jednak wypadki potoczyły się inaczej. Doktor Nyiszli właśnie siedział przy maszynie do pisania spisując protokół sekcji zwłok, była godzina 13.50…

 

„ Pracujemy w ten sposób w zupełnej ciszy mniej więcej 20 minut, kiedy nagle powietrzem wstrząsa potworny wybuch. Potem rozlega się gęsta strzelanina z pistoletów maszynowych. Wyglądam przez wielkie zasłonięte zieloną siatka okno. Ogromny czerwony dach III krematorium ( doktor pomylił się w numeracji, powinno być IV. – przyp. aut) zapada się, w górę lecą belki, cegły, bije potężny słup ognia i czarnego dymu(…) Nie mamy pojęcia co mogło się stać. Nasza akcja miała rozpocząć się w nocy.(…) Szybko decyduję: bez względu na to czy to zdrada czy atak partyzantów zostajemy na miejscu.(…) nadjeżdża osiem czy dziesięć ciężarówek. Hamują przed naszym I (powinno być II – przyp. aut) krematorium, wyskakuje z nich pół batalionu esesmanów i ustawia się w tyralierze przed ogrodzeniem. Teraz sytuacja jest już jasna: sonderkommando opanowało I (II) krematorium, strzela i rzuca granatami z okien do ustawiających się esesmanów. Obrona jest skuteczna(…)”

 

Doktor nie wiedział wówczas co się stało. Wedle ustaleń historyków, który przeanalizowali zeznania świadków, wysnuwa się taki oto rozwój wydarzeń:

Rankiem 7 października sonderkommando liczyło 663 więźniów. Otto Mol, jeden z najokrutniejszych esesmanów, ogłosił, że szuka 300 ochotników w celu przeniesienia ich do lżejszej pracy. Wiadomo było, że jest to podstęp. Kiedy o godzinie 13.25 esesmani przyszli zabrać więźniów z krematorium IV zostali zaatakowani. Sonderkommando dysponowało kilkoma sztukami butelek z ekrazytem, kilkoma granatami własnej roboty, czterema beczkami z benzyną, poza tym mieli młotki, noże, kamienie. Kilka sztuk broni najprawdopodobniej zdobyli na esesmanach. Walka była nierówna. Załoga krematorium IV za wszelką cenę chciała dać znak do buntu pozostałym. Wysadzili więc krematorium, większość załogi została pogrzebana pod gruzami, reszta zginęła od kul działek przeciwlotniczych. Esesmanów zaskoczył taki rozwój wypadków. Walkę podjęła jeszcze załoga II krematorium. Tu w krematorium spalono, prawdopodobnie żywcem, dwóch nadzorujących pracę esesmanów i raniono kilku innych. Kilku więźniów sforsowało ogrodzenie i uciekło. Schronili się w stodole w pobliżu miejscowości Rajsko. Tam zostali otoczeni i obrzuceni granatami. Zginęli wszyscy. Reszta więźniów z krematoriów II i IV, którzy nie zginęli w czasie walki, została rozstrzelana jeszcze przed godziną 15.00. O godzinie 16.00 sonderkommando liczyło już tylko 212.

 

Po tych wypadkach SS wszczęło śledztwo. Chciano ustalić skąd buntownicy mieli proch. Prawdopodobnie na skutek donosu natrafiono na na więźniarki pracujące w fabryce broni. Były to:

Róża Robota,Ala Gaertner, Regina Szafirsztain i Estera Wajcblum. Podano je śledztwu i wydano wyrok śmierci. Zostały powieszone 6 stycznia 1945 roku, 21 dni przed wyzwoleniem obozu.

 

Ewelina Ślipek

 

żródła:

„ Byłem asystentem doktora Mengele” Miklós Nyiszli, Oświęcim 2000

„W piekle komór gazowych” Shlomo Venezia, Pruszyński i S-ka, 2009

http://auschwitz.org

http://obozowewspomnienia.blogspot.com/p/blog-page_1.html

 

0

Ewelina Ślipek

Niezależna publicystka, miłośniczka historii. Warmia, Mazury, Polska. Kradzież intelektualna jest przestępstwem. Teksty na moim blogu są moją własnością i nie zgadzam się na ich kopiowanie i przeklejania bez mojej zgody.

51 publikacje
16 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758