I nie chodzi o naczynia do picia bulionu, tylko o monety lokacyjne. Tak, z miedzi. Nie, nie pomyliłam się. – Czyli co się dzieje w USA?
Na pewnym forum numizmatycznym pokazano bulionówki z miedzi. Uncjowe. Nie sztaby, gąski, walcówkę czy inne (co było normalnym sposobem kupowania miedzi). Małe krążki.
Zaintrygowana przeglądnęłam to co wujek Google raczy nam dawać w temacie miedzianych "lokatówek" w USA. Owszem, są takie "lokatówy". Kto nie wierzy, niech popatrzy tu lub ówdzie:
http://www.providentmetals.com/bullion/copper.html
http://www.thecopperexchange.com/
A dolar? Dolarami one nie są (uff, ulga), ale w USA walą ten (rzekomy) bulion z miedzi, choć sami twierdzą, że to nie jest metal szlachetny. Mętnie tłumaczą zamiłowanie do tego "prostego" skądinąd metalu. W trakcie poszukiwania powodów tak dziwnego przedsięwzięcia wygrzebałam w necie jeden ładny wykres (cudna górka do jazdy na sankach by z niego była):
Wykres przedstawia siłę nabywczą dolara amerykańskiego na przestrzeni ostatnich niecałych 100 lat. Wykres pochodzi stąd: http://www.thecopperexchange.com/The_U.S.html Pomijam utratę wartości USD po kolejnych etapach ograniczania parytetu złota (bo to całkiem inny temat).
Podsumowując: można by te "niezwykle cenne" (tak je reklamują) "buliony" traktować jako ciekawostkę, albo zgoła wybryk. No niby można. Sezon ogórkowy mamy to i tematami mogą być wybryki. Ale chciałam o czym innym. Nie znam się na ekonomii. Nie umiem nawet (ani nie mam czasu) zweryfikować prawdziwości podanego wyżej wykresu. Ale może faktycznie dolarowi nie pozostało już wiele miejsca do zjazdu w dół (ajk piszą autorzy strony z której wykres pochodzi)? Tzn. wg mnie zostało go (miejsca) jeszcze dużo. Pytałabym raczej ile USA i Amerykanie są w stanie znieść. Że co? Że nie nasz problem? Nie żebym snuła teorie spiskowe, ale jednak trochę nasz. – W dobie globalizacji nie ma tak, że nie ruszy mnie katastrofa u sąsiada. (Stąd moje zainteresowanie kondycją gospdoarki i finansów w USA.)
Może też trzeba przypilnować, aby nam KGHMu nie przefrymarczyli?? Tak się czasem zastanawiam, czemu my z tymi złożami nie jesteśmy Norwegią? Czemu nie mamy funduszu "na czarną godzinę", jaki ma Norwegia? Czemu wydobycie miedzi i srebra nie czyni nas (kraju) bogatymi itp pytania. (Ale to też całkiem inne tematy.)
A może czas zacząć posyłać dyplomatyczne prezenty do Chin?? Wiem, że teraz to przesadzam:), ale może jednak nie za bardzo? A na postawione w tytule pytanie znamy odpowiedź? Ile inforamcji nt. stanu gospodrki USA media przemilczają a ile puszczają? Nie, nie żebym chciała siać panikę. Po prostu bicie "lokatów" z czegoś tak pospolitego jak miedź, jest albo sposobem na biznes w sytuacji kryzysu albo… objawem kryzysu, jakiego świat nie widział. Trzecią możliwość ciężko mi znaleźć. Z numizmatycznego, czy z drugiej strony z inwestorskiego, punktu widzenia to dziwactwo jakich mało. Tak dziwne, że aż trudno nie stawiać pytań.
(Zdjęcie pochodzi z serwisu geopic.pl, jest autorstwa Lecha Darskiego i przedstawia adamit – minerał miedzi)
Zwyczajnie. Po ziemi:). Na prosty chlopski rozum baby:). [Grafika pochodzi z galerii obrazów Aleksandra Horopa www.horopgaleria.bloog.pl (za zgoda Autora)]