Andrzej Owsiński Budzenie narodów Przegraną Trumpa można traktować w kategoriach osobistej walki o prezydenturę, lub epizodu stałej, od wielu lat, konkurencji partii demokratów i republikanów. Zestawienie prezydentur obydwu partii w okresie ostatniego stulecia wskazuje na przewagę demokratów mimo dość mizernych wyników ich władzy poza zwycięską wojną z Japonią i spektakularnym sukcesem Kennedy’ego w awanturze kubańskiej. Natomiast zwycięstwo w wojnie europejskiej Roosevelt całkowicie oddał Stalinowi. Wojny koreańskiej nie zaliczałbym do sukcesów Trumana, gdyż najwyraźniej chciał jej uniknąć, oddając sprawę w ręce Kongresu, Nie pozwolił mu na to Tom Connally, uznając, że decyzja Rady Bezpieczeństwa (zresztą bezprecedensowa) powoduje automatycznie obowiązek jej wypełnienia. Nie była to zatem wojna Stanów Zjednoczonych, a interwencja ONZ, w której armia amerykańska z wybitnym dowództwem McArthura […]
Andrzej Owsiński
Budzenie narodów
Przegraną Trumpa można traktować w kategoriach osobistej walki o prezydenturę, lub epizodu stałej, od wielu lat, konkurencji partii demokratów i republikanów. Zestawienie prezydentur obydwu partii w okresie ostatniego stulecia wskazuje na przewagę demokratów mimo dość mizernych wyników ich władzy poza zwycięską wojną z Japonią i spektakularnym sukcesem Kennedy’ego w awanturze kubańskiej. Natomiast zwycięstwo w wojnie europejskiej Roosevelt całkowicie oddał Stalinowi. Wojny koreańskiej nie zaliczałbym do sukcesów Trumana, gdyż najwyraźniej chciał jej uniknąć, oddając sprawę w ręce Kongresu, Nie pozwolił mu na to Tom Connally, uznając, że decyzja Rady Bezpieczeństwa (zresztą bezprecedensowa) powoduje automatycznie obowiązek jej wypełnienia. Nie była to zatem wojna Stanów Zjednoczonych, a interwencja ONZ, w której armia amerykańska z wybitnym dowództwem McArthura odegrała decydującą rolę, występując w koalicji krajów uczestniczących w obronie przed komunistyczną agresją. Truman nie wykorzystał sukcesu militarnego, idąc na ugodę z komuną i oddając jej północna Koreę, z którą są kłopoty do dnia dzisiejszego.
Prezydentura republikańska ma jednak największy, może nawet w całych dziejach Stanów Zjednoczonych, sukces w postaci obalenia bez wystrzału “imperium zła”. Niestety jak zwykle Amerykanom zabrakło konsekwencji w dokończeniu dzieła i pozostawili możliwość odrodzenia się, nie tyle sowieckiej, co tradycyjnej rosyjskiej agresywności w stosunku do sąsiadów.
Przeszło półtorawiekowa konkurencja obydwu partii doprowadziła do skostnienia systemu politycznego przywództwa w USA i powstania dużej luki między postawą polityków i amerykańskiego społeczeństwa.
Ze względu na ogromny napływ imigrantów ich udział w wyborach bywa decydujący, a domagają się oni jak największej pomocy państwa. To wpływa na sukcesy demokratów nie szczędzących hojności kosztem podatników. Celował w tym Obama doprowadzając do bilionowej kwoty pomocy państwowej w budżecie federalnym.
W związku z tą sytuacją, uwidocznioną wyraźnie w ostatnich wydarzeniach, można wyciągnąć wniosek, że prawdziwa walka o oblicze Ameryki nie toczy się między partiami, ale między tą częścią mieszkańców USA, którą można nazwać amerykańskim narodem, a tymi, dla których kraj pobytu jest tylko przedmiotem do wykorzystania. Jest to element eksploatowany przez destrukcyjne siły, zmierzające do ubezwłasnowolnienia całej populacji. Linia podziału nie jest wyraźnie zarysowana, ale istnieje i stale się pogłębia antagonizm między obiema stronami.
Można zwrócić uwagę na fakt że ilość podziałów jest znacznie większa ze wzgledu na różnice interesów grupowych, ale nie ma to większego znaczenia wobec nieukrywanego zamachu na tradycyjne wartości społeczeństwa. Jest to zresztą odbicie sytuacji europejskiej gdzie w wielu krajach, a szczególnie w UE zaawansowanie destrukcyjnych wpływów jest znacznie większe.
Przypadek Trumpa można potraktować jako jedną z prób obrony przeciwko ofensywie totalnego nihilizmu. Można też skonkludować, że próba nie powiodła się, wymieniając szereg przyczyn. Niezależnie od wszystkich wymienianych przez media przyczyn, istotne jest to, że zabrakło podstawowej idei dla której podjęto walkę. Hasło “Make America great again” jest stanowczo niewystarczające. Trzeba koniecznie przedstawić obraz tej “Ameryki”, do której się dąży, niestety takiego kompleksowego obrazu zabrakło. Obecne wypadki może wpłyną na powstanie jasno określonej idei, o którą będzie walczyć dotychczas bierna część amerykańskiego społeczeństwa.
Przenosząc doświadczenia amerykańskie na europejski grunt trzeba stwierdzić, że sytuacja w Europie jest jeszcze trudniejsza, gdyż decydujące czynniki, zarówno w UE jak i w układzie ogólnoeuropejskim, są w rękach zaangażowanych w sprawie unicestwienia naszej kultury. Przegląd obecnych ośrodków władzy w Europie wykazuje że nie ma komu jej bronić. Dotychczasowe sprzeciwy poszczegółnych rządów sprowadzały się głównie do obrony wybranych pozycji, nie podnosząc problemu zasadniczej linii ataku. Jarosław Kaczyński w swoim wystąpieniu w Starachowicach właściwie pierwszy raz postawił sprawę jasno i pryncypialnie. Po takiej deklaracji nie ma już odwrotu, jest to bowiem ogłoszenie walki, w której można wygrać lub polec. I dotyczy to nie tylko polskiego narodu, ale całej chrześcijańskiej Europy.
Przy okazji objawiło się dobitnie prawdziwe oblicze sprzedajnej opozycji, dla której nagle okazało się, że dokonano profanacji kościoła przez wygłoszenie “politycznej” mowy i wypominając inne okoliczności. Pomija się zasadniczą treść wypowiedzi, stwierdzającej ponad wszelką wątpliwość jaki jest stan rzeczywisty głównego, a właściwie jedynego istotnego, nurtu walki o duszę Polski, ale też i Europy, podobnie jak ma to miejsce w Ameryce.
Spójrzmy jednak na zestawienie sił w tej walce.
Z jednej strony mamy wszystkie atuty jakie są potrzebne do prowadzenia wojny:
Przede wszystkim, jak mawiał Napoleon – pieniądze, ale przecież też silną organizację w postaci usłużnych rządów, administracji unijnej, przychylnych sojuszników, no i potężne media wszystkich form. Nawet internet, który pomógł Trumpowi wygrać wybory w 2016 roku, już też został w przeważającej mierze opanowany.
Z drugiej strony mamy wystraszone i częściowo zdemoralizowane narody europejskie, jednakże mimo ogłuszającej i ogłupiającej propagandy w znacznym stopniu wyczuwające zagrożenie. Dały temu wyraz w kilku charakterystycznych demonstracjach podjętych przeważnie pod “niewinnymi” hasłami obrony rodziny, lub stanu posiadania, a nawet bytu klas średnich i ludzi pracy.
Współcześnie na osłabienie ludzkiej odporności wpływa pandemia umożliwiająca zastosowanie różnych rygorów i szykan pod pozorem jej zwalczania. Mogliśmy to zaobserwować w odmiennym traktowaniu różnych demonstracji, szczególnie we Francji, ale też i w innych krajach zachodniej Europy najbardziej zakażonej “wirusem nihilizmu”. Niestety odbiło się to również niekorzystnie w Polsce.
W Polsce, podobnie jak w Stanach, potrzebne jest zorganizowanie siły społecznej, zdolnej nie tylko do obrony, lecz też do promowania idei państwa działającego zgodnie z zasadami naszej kultury, prawdziwie chrześcijańskiego, ale nie klerykalnego.
Nie ma w tej chwili partii politycznej zdolnej do wykonania tego zadania. Z wielu względów PiS nie jest w stanie dokonać przełomu w istniejącym układzie. Potrzebna jest nowa forma społecznej mobilizacji i nie musi ona posiadać charakteru formalnego stronnictwa. Wystarczy luźna forma ruchu na rzecz promocji określonej idei i wszystkich działań politycznych zmierzających do jej realizacji.
Proponowałem w swoim czasie, a ostatnio powtórzyłem – powołanie powszechnego forum obrony naszej kultury pod hasłem ROCH (ruch obrony chrześcijaństwa) oczywiście rozumianego w szerokim aspekcie kulturowym, a równocześnie nawiązującym do patrona obrony przed zarazą. Nie musi ten ruch posiadać charakteru formalnej organizacji, wystarczy porozumienie i wspólne występowanie, a także inicjowanie wszelakich przedsięwzięć, zarówno w obronie jak i w aktywnym wdrażaniu chrześcijańskich zasad w nasze życie społeczne i polityczne. Najlepszym środkiem porozumienia, wymiany myśli, a także przygotowania stosownych wystąpień jest internet korzystający ze swobody wypowiedzi.
Ten ruch ma jednoczyć ludzi niezależnie od ich aktualnych preferencji politycznych, ale złączonych wiarą w słuszność stosowania chrześcijańskich zasad współżycia społecznego na wszystkich szczeblach jego organizacji. Począwszy od obrony silnej pozycji rodziny i decydującego wpływu rodziców na wychowanie dzieci, przez realną moc bezpośrednich szczebli samorządu, aż po obowiązek państwa przestrzegania tych zasad uwzględniając specyfikę kulturową każdego narodu.
Pierwszym zadaniem tego ruchu będzie stworzenie warunków dla zaistnienia takiego państwa, a wymaga to przede wszystkim zmiany konstytucji. Partia polityczna, która tego zadania podejmie się powinna uzyskać odpowiednie poparcie. Trzeba podkreślić że stan prawny stosowanej obecnie konstytucji nie wymaga kwalifikowanej większości parlamentarnej, wystarczy stwierdzenie Trybunału Konstytucyjnego o jej bezprawności jako aktu kontynuacji PRL – tworu oczywiście bezprawnego. Jednakże ani sądy, ani ugrupowania polityczne nie mają dostatecznej odwagi lub politycznego interesu w stwierdzeniu tego faktu. Wobec tego sytuacja wymusza działanie respektujące przepisy bezprawnego aktu.
Miejmy nadzieję że PiS zdobędzie się na tyle cywilnej odwagi żeby poprzeć stanowisko swojego szefa, co niewątpliwie pociągnie za sobą odpowiednie szykany ze strony unijnej, ale przecież obecna polityka umiarkowanej ugodowości też wywołuje ostre reakcje z różnych stron. Nie łudźmy się, że wyrażenie chęci podporządkowania zmieni nastawienie atakujących Polskę. Celem tych ataków jest wyeliminowanie jakichkolwiek objawów samodzielności i całkowite poddanie się niszczącej sile napastniczego nihilizmu.
Taki naród jak Polski, który dokonał czynów Powstania Warszawskiego i powołania “Solidarności” jest zasadniczą przeszkodą w tworzeniu nowego “imperium zła” niosącego zniewolenie całej Europy i nie tylko jej.
To jest główna przyczyna, dla której jesteśmy poddani szczególnym działaniom destrukcyjnym, a zatem nie mamy wyboru; tę walkę musimy podjąć, albo dać się wyeliminować jako naród. Taki był przecież cel zaborów i spisku hitlerowsko stalinowskiego, ale się nie powiodło na skutek naszego oporu. Jeżeli stać było na ten opór poprzednie pokolenia (między innymi i moje) to w warunkach znacznie dogodniejszych powinno to być zrealizowane przez obecne polskie pokolenie.
Traktuję to wezwanie skierowane do wszystkich Polaków jako apel już praktycznie niemal w całości odeszłego pokolenia, walczącego w II wojnie światowej o prawdziwą wolność, nie tylko Polski, apel o podjęcie tego zadania dla dobra swojego, a przede wszystkim przyszłych pokoleń.