POLSKA
Like

Budowa nowej Europy

05/06/2020
934 Wyświetlenia
0 Komentarze
15 minut czytania
no-cover

Andrzej Owsiński   „Wielka” Europa   Trump zapowiedział przywrócenie wielkości Stanom Zjednoczonym, chociaż na dziś są największym mocarstwem na świecie, tylko że zmniejszyły się różnice między nimi a niektórymi krajami jak Chiny, Niemcy czy Japonia. Na tym tle UE nie wygląda najlepiej, przy 500 mln ludności jej PKB był mniejszy niż 300 mln Amerykanów. Usłyszeliśmy że Europa ma też powrócić do wielkości, tylko do jakiej? Był bowiem jeden kraj który mienił się „wielkim” – nazywał się Grossdeutschland, nie długo to jednak trwało i skończyło się nie najlepiej. Europa kiedyś rzeczywiście była wielka, jeszcze w 1929 roku miała jedną trzecią światowej produkcji, dziś to już tylko jedna piąta. Należała do niej większość świata, kolonialne imperia Wlk Brytanii, Francji, Włoch i Belgii […]

0


Andrzej Owsiński

 

„Wielka” Europa

 

Trump zapowiedział przywrócenie wielkości Stanom Zjednoczonym, chociaż na dziś są największym mocarstwem na świecie, tylko że zmniejszyły się różnice między nimi a niektórymi krajami jak Chiny, Niemcy czy Japonia.

Na tym tle UE nie wygląda najlepiej, przy 500 mln ludności jej PKB był mniejszy niż 300 mln Amerykanów.

Usłyszeliśmy że Europa ma też powrócić do wielkości, tylko do jakiej?

Był bowiem jeden kraj który mienił się „wielkim” – nazywał się Grossdeutschland, nie długo to jednak trwało i skończyło się nie najlepiej.

Europa kiedyś rzeczywiście była wielka, jeszcze w 1929 roku miała jedną trzecią światowej produkcji, dziś to już tylko jedna piąta. Należała do niej większość świata, kolonialne imperia Wlk Brytanii, Francji, Włoch i Belgii obejmowały ponad 40 mln km2

 

Odzyskanie poprzedniej pozycji już nie będzie możliwe wobec znacznie większej dynamiki rozwojowej i w Ameryce i na dalekim wschodzie.

Jednakże poprawa obecnego położenia jest nie tylko możliwa, ale wprost konieczna, ze względu na potrzeby własne i dla zachowania równowagi światowej.

 

Pytanie zasadnicze brzmi: kto i na jakich zasadach dokona tej poprawy położenia Europy?

Z pewnością nie UE która jest do tego niezdolna i została powołana dla realizacji zupełnie innych celów. Najlepiej byłoby stworzyć odrębny organ porozumienia krajów europejskich poświęcony rozbudowie i współpracy gospodarczej, przy okazji likwidując unijny aparat administracyjny.

Ostatecznie może się tym zająć Rada Europejska pomijając aparat UE.

Pożądane byłoby też uregulowanie stosunków z Rosją i innymi krajami wschodniej Europy, do czego wstępem powinno być usunięcie reżymu Putina.

Idea odbudowy Europy nie wymaga wielkiego aparatu wykonawczego, podobnie jak chwalebna Wspólnota Węgla i Stali, która odbudowała Europę zachodnią.

Wymaga za to uszanowania suwerenności europejskich krajów i dobrej woli współdziałania dla pożytku wszystkich członków wspólnoty, a nie tylko wybranych, jak UE.

W rezultacie powinien powstać akceptowany przez wszystkich program odbudowy, a raczej budowania nowej Europy.

 

Przeżywamy totalny atak na dorobek naszej kultury, jego forpocztą są wszelkiego rodzaju ruchy manifestujące idee nieskrępowanej swobody i promocji zachowań uznawanych dotąd za niezgodne z dobrymi obyczajami i wymaganiami społecznego współżycia.

W ślad za nimi idzie terror i przemoc, jest to bardzo podobne do drogi jaką bolszewicy doszli do władzy i dopiero wtedy okazało się do czego to wszystko zmierza.

Uwolnienie od tego zagrożenia może przynieść powszechna mobilizacja sił społecznych dla naszego pożytku materialnego i duchowego przez budowanie rzeczy dobrych, wspomagających nas w dziele obrony naszej kultury.

Będą to zarówno ośrodki produkcji pożytecznych przedmiotów, jak i organizacja ośrodków wychowania, opieki i wytwarzania dóbr kultury.

Wielka rola powinna w tym dziele przypaść związkom religii chrześcijańskich.

Niestety większość z nich zajęta jest zbytnio sprawami organizacyjnymi swoich instytucji i jak to mówią niektórzy złośliwcy – „traktując zbiórkę na tacę jako podstawowy akt liturgiczny”.

A zatem odbudowa popandemialna nie może ograniczać się tylko do sfery materialnej, jeszcze bardziej potrzebna jest odbudowa moralna.

Tego nie da się dokonać bez zasadniczych zmian zarówno w warunkach organizacyjnych UE jak i współdziałania wszystkich krajów europejskich.

W pierwszej kolejności należy przyznać prawo wszystkim państwom do organizowania swego życia wewnętrznego według własnych zasad.

Nie potrzebne są regulacje zewnętrzne gdyż przyjęte przez wszystkie kraje europejskie konwencje dotyczące praw ludzkich stanowią dostateczną gwarancję możliwości zgodnego współżycia.

Ci którzy wokół tych problemów czynią wiele hałasu równocześnie tolerują dyktatorskie stosunki w Rosji.

Forsujący „zintegrowaną” Europę podniosą wrzask że bez ujednolicenia prawnych warunków egzystencji nie da się stworzyć zjednoczonej Europy.

Można im tylko odpowiedzieć że w Stanach Zjednoczonych stanowiących jedno państwo istnieje w każdym stanie odrębne prawo i jakoś to państwo znacznie lepiej funkcjonuje aniżeli wiele europejskich.

Nie ma potrzeby, a raczej należy unikać dążenia do stworzenia w Europie jednego państwa, wielowiekowe doświadczenia wskazują na wielkie wartości jakie niesie istnienie państw narodowych.

Współczesne konflikty w Europie mają z reguły inne źródła niż wzajemne sympatie i antypatie narodowe ludów osiadłych na niej od wielu lat.

Natomiast niewątpliwym zarzewiem konfliktów są wszelkie próby przymusowego wdrażania tego samego stylu życia wszystkim Europejczykom.

Szczególnie negatywnym objawem tego typu polityki jest „gleischachtowanie” Europy na pruską modłę. Nakazy w odniesieniu do kształtu ogórków nie są wyrazem głupoty biurokracji, ale metodą zaczerpniętą ze szkoły Pawłowa wyrabiania automatycznych odruchów warunkowych.

Niemcy wprawdzie wypróbowały jej skuteczność w odniesieniu do własnego narodu, ale próby zaszczepienia innym narodom zakończyły się tragicznie.

Dlatego Niemcy, między innymi we własnym interesie, powinny zrezygnować z przewodnictwa w Europie.

Również doświadczenia ze wspólną walutą, przynajmniej w obecnej formie, są negatywne. Zastosowanie własnej waluty narodowej stwarza warunki dla ponoszenia pełnej odpowiedzialności za nią, bowiem oszczędności na wymianie nie pokrywają kosztów wynikających z niegospodarności, które w skutkach muszą ponosić wszyscy objęci wspólną walutą.

W tej chwili istnieje realna groźba konieczności pokrywania kosztów lekkomyślności włoskiej i hiszpańskiej.

Takich przykładów na niewydarzone działania, rzekomo integracyjne jest wiele.

 

Proces jednoczenia Europy powinien zmierzać w innym kierunku, a mianowicie tworzenia wspólnego organizmu gospodarczego, a przede wszystkim obrony i rozwoju jednoczącej nas kultury.

Europa znajduje się w podobnej sytuacji co USA, wysokie koszty pracy i wymagania cywilizacyjne stawiają ją w trudnej pozycji konkurencyjnej w stosunku do państw azjatyckich. Stąd powinna się ona włączyć do akcji Trumpa zmierzającej do zmniejszenia różnic w kosztach wytwarzania i wymiany.

Nie musi to oznaczać pełnego wyrównania bilansu obrotów, ale przynajmniej utrzymania w granicach zdrowego rozsądku z tendencją do zrównoważenia.

W ten sposób powstaną w Europie warunki do odtworzenia zaniechanych dziedzin wytwórczości.

Współcześnie istnieją wszelkie warunki dla upowszechnienia dobrobytu, ale nie prowadzi do tego obecna praktyka handlu zagranicznego preferująca monopole i nierówności w poziomie kosztów.

Celem tych zabiegów jest przejmowanie zysków przez mafijne układy.

Walka z nimi może być skuteczna co widzimy na przykładzie rynku ropy i gazu i powinna być rozszerzona na całość obrotów międzynarodowych.

 

Tworzenie jednolitej Europy na zasadzie użycia siły było już kilkakrotnie podejmowane, ale zawsze z rezultatem negatywnym. W pewnej części udało się to Rzymianom, ale oni oprócz siły stosowali także metodę uznania lokalnych praw, a miejscowych bogów włączali do swego panteonu.

Próby powtórzenia tego przez Niemców nie powiodły na skutek ich chronicznej niezdolności do współpracy z innymi narodami jak tylko na zasadzie ordynarnej przemocy, czego dowody mamy współcześnie w UE.

Różnica polega na tym że w przeszłości rozdrobniona Europa, chociaż nie tak mocno jak obecnie, nie była w tym stopniu narażona na agresję zewnętrzną mimo przeżywania najazdów arabskich, mongolskich, tureckich, a nawet bolszewickich w najnowszych czasach. Współcześnie znacznie groźniejszy okazał się najazd ludów afroazjatyckich wywołany celowo w celu zniszczenia europejskiej kultury.

I na to nie trzeba wcale wojny, a wystarczy zastąpienie w stosownym wymiarze miejscowej ludności przez napływ pozaeuropejskiej.

Sprawcy tego procesu zdają sobie sprawę ze skutków i dlatego nadają mu formę rzekomej potrzeby udzielenia pomocy „uchodźcom” chociaż nie chodzi wcale o rzeczywistych uchodźców przed prześladowaniami.

Jest to jeden z zasadniczych problemów które Europa, jeżeli chce powrotu do wielkości, musi rozstrzygnąć.

Zamach na Europę prowadzony jest różnymi kanałami, ale cel jest zawsze ten sam:

– wymazać ją z mapy świata jako odrębny kontynent i własny ośrodek kultury.

Podobny zamach odbywa się w tej chwili w Stanach Zjednoczonych, wynajęci prowodyrzy sterują ogłupiałym i agresywnym tłumem w imię rzeczywistych lub wymyślonych krzywd. Przy czym pretekst może być byle jaki, liczy się niszczący skutek.

Pokonanie tego zamachu jest wstępnym warunkiem procesu budowy Europy naprawdę wielkiej.

 

Administracja UE zajmuje się tą sprawą tylko w jednym aspekcie – finansowym.

Jest to zabieg celowy zmierzający do zapewnienia sobie władania przez decydowanie komu, ile i na jakich warunkach udzieli się wsparcia.

Dlatego przynajmniej część tej pomocy ma być bezzwrotna, a część w kredytach, wg zapowiedzi na dogodnych warunkach.

Stoją za tym odpowiednie wymagania polityczne, jak zwykle obiecuje się pokornym owieczkom szczególne korzyści.

Niektórzy twierdzą że taką „pomoc” należy zdecydowanie odrzucić.

Nie wydaje mi się że jest to rozsądne rozwiązanie w określonych warunkach. Oczywiście jeżeli ma się możliwości uzyskania pieniędzy na dogodniejszych warunkach to można propozycje UE zbagatelizować.

Sądzę jednak że do sprawy pieniędzy trzeba podejść pragmatycznie, można zacytować Piłsudskiego” „ pieniądze brać, ale nie kwitować” kiedy potrzebował je na organizowanie zalążków polskiego wojska pod zaborem austriackim.

Jeżeli ktoś wypisuje takie głupstwa że mamy dostać 280 mld zł a zwracać 600 mld to na takie transakcje trzeba rządu PO PSL z umową gazową i „vatowanymi” przedsięwzięciami żeby Polskę ostatecznie pogrążyć, tylko że wówczas przechodziło to niemal bez echa, a ich sprawcy prosperują w jak najlepszej kondycji, jeszcze się odgrażając.

Taką „pomoc” przyjmuje się na określonych z góry warunkach, jak np. – otrzymujemy 280 mld z czego po upływie 10 lat zwracamy 180 mld i ani grosza więcej. Przy wyraźnym sformułowaniu zobowiązań nie może być wątpliwości, ani gdybania.

Zresztą sprawa finansów nie jest najważniejszym elementem tego programu. Pieniędzy nawet w Europie jest aż nadto, nie wiadomo w co je włożyć, stąd nachalność banków w wtykaniem pożyczek.

W tym przypadku, przy dobrze skonstruowanym i zabezpieczonym planie z pozyskaniem pieniędzy nie będzie najmniejszego kłopotu i UE nie robi tu żadnej łaski, ważne jest natomiast uzyskanie pomocy bezzwrotnej jako częściowej rekompensaty za straty na jakie nas rzeczywiste kierownictwo UE naraziło.

 

Dla niektórych pandemia jest darem z nieba, gdyż mogą na nią zwalić swoje własne winy, które doprowadziły do odstawania Europy w stosunku do reszty świata,

rozwijającego się w tempie dla niej nieosiągalnym pod rządami UE wykonującymi dywersyjny program totalnego niszczenia europejskiego dorobku.

 

Każde dobre dzieło powinno się zacząć od usunięcia przeszkód, jeżeli tego się nie zrobi wpadniemy w następną pułapkę ze skutkami nie do odrobienia.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758