Jeśli Rosjanie zakręcają kurek z gazem, to znaczy, że efekt cieplarniany daje Europie w kość. Najpóźniej płacąc rachunek za energię zadamy sobie pytanie, czy nas ktoś nie robi w konia.
Ekosekta kontynuuje zwycięski pochód przez Ziemię. Na jedynie słuszną bo naukową (w mniemaniu jej twórców) religię nawracają się liczne rządy, partie i ludzie. Powstają ekobanki oferujące koszerne produkty. Teologia zwrównoważonego rozwoju ma zapewnić nam zbawienie wieczne. Cena jest wyższa, niż pobierana w średniowieczu. Ale skoro inwestorzy lokują
pieniądze
w ekokoszernych inwestycjach, to tłumaczy to wiele. Po pierwsze, że je mają (a także i skąd). Teolodzy ekosekty poczyniają sobie coraz śmielej. Jak autorzy pewnego raportu, który utrzymuje, że elektryczne ekoautka wcale nie są przyjazne dla środowiska (czyjego?). Otóż elekrownie na bazie węgla emitują więcej co2 do atmosfery od spalin samochodów na tradycyjne paliwo. Nie o
samochodzik
tutaj chodzi, lecz o elektrownie. Przekaz brzmi: pozamykać wszystkie (nie tylko atomowe z obawy przed tsunami w Alpach) lecz i te węglowe. Wystarczą wiatraki na Morzu Północnym, Bałtyku i oczywiście Gazprom. Wiatraki produkować powinny energię dla samochodzików, tak, jak Gazprom dba o nasze cieplutkie mieszkanka. Czysta energia czy czysty interes? A że zimno? Komu?!
http://www.zm.org.pl/?a=zmiany_klimatu-071
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20091208&typ=my&id=my11.txt
http://jobvarnabg.blogspot.com/2011/12/kioto-globalnego-oszustwa-i-kolejne.html
Post scriptum: czy wiedzą Państwo, dlaczego Grenlandia nazywa się Grenlandią? I że w Polsce – zanim nadeszła mała epoka lodowcowa – uprawiano winną latorośl?
Czy Państwo są w stanie wyobrazić sobie wielkość emisji co2, wywołanej organizowaniem gigantycznych synodów ekosekty (konferencji nt klimatu)?