Łukaszek wrócił z rozpoczęcia roku szkolnego z robitym łukiem brwiowym (okularnik z trzeciej ławki wyrabiał się z roku na rok) i z zamyśloną miną.
Łukaszek wrócił z rozpoczęcia roku szkolnego z robitym łukiem brwiowym (okularnik z trzeciej ławki wyrabiał się z roku na rok) i z zamyśloną miną.
– Szkoła? – zagadnął go tata.
– Wojna – odparł lakonicznie Łukaszek, wywołując stan przedzawałowy u babci.
– Niech ten gówniarz mnie nie straszy! – darła się babcia. – Jedną wojnę już przeżyłam i wystarczy!
– Zapomnijmy o niej – zaproponowała słodko mama Łukaszka.
– O nie – nie mogła się uspokoić babcia Łukaszka. – Trzeba pamiętać, aby nigdy nie podniósł łba wąż faszyzmu!
– Wąż? – zainteresowała się siostra Łukaszka. – Myślałem, że to były czołgi, samoloty… Bronie, tego no, masowego… Tego… Rżenia…
– Rażenia… – Hiobowscy westchnęli ciężko, a dziadek zaproponował, że w ramach edukacji można obejrzeć zapowiadany na dziś wieczór film "Wrzesień Hitlera".
Wieczorem cała rodzina zasiadła przed odbiornikiem.
Hitler z Bormannem stali w jednym z pokoi gmachu kancelarii Rzeszy.
– To jest skandal! – krzyczał Hitler. – Dopiero kilka godzin minęło od inwazji na Polskę, a ja nie mam kontaktu ani z Mansteinem, ani z Reichenauem…
– Jololo!! Jololo!! Jololo!! – zajodłowało coś w kieszeni spodni Hitlera. Wyjął komórkę, powiedział "Ewa" i nacisnął jakiś klawisz.
– Tu Adolf. Co? Nie, nie wrócę na obiad. I co z tego, że moja ulubiona jarzynowa. Wojnę muszę wygrać! Jak to z kim, z tymi wstrętnymi Polakami. Jak to, kto chciał wojny?! Wszyscy Niemcy! Przecież te miliony wyciągniętych rąk na parteitagach nie mogło się mylić! Jest tu ze mną Bormann, niech poświadczy!
Bormann zrobił niewyraźną minę i zaczął bąkać, że musi do domu rybki nakarmić.
– Strasznie mnie irytuje ten telefon – poskarżył się Hitler. – Wszystkie przychodzące odbiera, a jeśli ja chcę gdzieś zadzwonić…
Hitler nacisnął guzik na telefonie, lecz nie otrzymał połączenia. Zamiast tego z głośnika rozległ się melodyjny głos: "na twojej karcie pozostało cuzamen zero reichsmark und zero pfenigen". Hitler spienił się i rzucił komórką w Bormanna,
– Ależ mein Fuehrer… – Bormann zdołał się uchylić. – Ośmielam się zauważyć, że wybrał pan pakiet "Blitzkrieg" tysiąca darmowych minut. I te minuty się wyczerpały. A doradzałem abonament…
– Rozumiesz co to "blitzkrieg", durniu?! – pienił się nadal Hitler. – Gdzie są moi sztabowcy? Ci durnie twierdzili, że zajmiemy Polskę w sześć godzin! To po mi abonament, co?! Co to w ogóle jest za sieć?!
– "Komórki Rzeszy" – bąknął Bormann.
– Rozstrzelać!
– kogo?
– Wszystkich! Kobiety i dzieci! Natychmiast! I daj mi swoją komórkę!
Hitler zabrał Bormannowi telefon i wyrzucił go za drzwi. Wykonał kilka rozmów telefonicznych i przeszedł do wielkiej sali obrad, gdzie czekała już na niego generalicja. Spojrzał po sali i nie dostrzegł swojego zastępcy.
– Gdzie jet Hess?
– A… gdzieś poleciał.
– Gdzie są nasze wojska? – spytał bez ogródek Hitler.
– Wojna idzie wyśmienicie – znalazł się na miejscu Keitel. – W tej chwili nasze czołgi są pod Bydgoszczą…
Hitler powoli podszedł do mapy i odwrócił się plecami. Widać było, że z trudem powstrzymywał atak. Wreszcie odwrócił się i wypalił:
– Kłamstwo! Oczywisty nonsens! To największy bluff od czasów Czyngis-Chana!
– Ależ mein Fuehrer… – jąkał się Jodl. – Mamy meldunki…
– Wszyscy mnie oszukują. Goering! Jak wygląda lotnictwo?!
– Znakomicie. Zbombardowaliśmy już Wieluń, Frampol…
– Co mnie jakieś Wielunie czy Frampole? – krzyczał Hitler. – Warszawę mi bombardować! Łódź! Kielce! Goering! Proszę zapowiedzieć lotnikom – ani kroku w tył!
– Nasze wojska lądowe posuwają się naprzód – argumentował Keitel. – Co niby miałoby nas zatrzymać? Polskie wojsko? Generał Gehlen ma dane wywiadu…
– Po ostatniej reorganizacji polska armia przestała praktycznie istnieć. Zostały im dwa czołgi, trzy samoloty, pięć armat, szesnaście naboi. Proszę, oto wykresy w formie graficznej… – Gehlen rozwinął rulon kartonu.
– To wszystko nieprawda! – Hitler spojrzał na nich podejrzliwie. – Mam zupełnie inne informacje!
– Od kogo? – odezwał się z kąta z przekąsem Canaris. – Od tego bandyty Heydricha?
– Pokażę wam! – Hitler zaprosił ich do sali map. A tam odsunął jedną mapę i pokazał im telewizor. Włączył aparat i na ekranie pojawiła się mapa Niemiec.
– Jaki kanał pan ogląda? – zaniepokoił się Goebbels.
– Rzesza TV 3.
– Mein Fuehrer! – Goebbels był przerażony. – Przecież to wroga propaganda! Wiem co mówię…
– To telewizja założona przez byłego polskiego oficera wywiadu – wtórował mu Canaris. – A nie ma czegoś takiego jak były oficer wywiadu…
Hitler machnął tylko niecierpliwie ręką.
– Spójrzcie tylko na to! Co kwadrans nadają serwis wojenny. Patrzcie na to! Patrzcie tylko na to! Bydgoszcz?! My zdobywamy Bydgoszcz, pytam się?!
Na ekranie pokazano festyn na rynku, a spiker komentował:
– Ne rynku w Bydgoszczy impreza trwa w najlepsze… Mieszkańcy miasta wiedzą, że niemieckie czołówki utknęły w bojach daleko stąd… Dzieci radośnie pomykają do szkoły… Sondaże wśród Bydgoszczan nie dają Hitlerowi szans…
– Według telewizji nasza szpica pancerna utknął pod… Pawełkowice… – sylabizował z trudem Hitler.
– To kłamstwo! – Keitel był oburzony.
– Namyślcie się a ja idę do klopa – Hitler pogroził im komórką Bormanna.
Wrócił po pięciu minutach. Zauważył, że wszyscy patrzą na niego jakoś tak dziwnie.
– Gdzie pan dzwonił? – spytał głucho admirał Raeder.
– Nigdzie. I w ogóle wypraszam sobie ten ton! Ostatni kto do mnie tak mówił to był Roehm i jak skończył!?
– Mamy podstawy – Raeder dał znak. Zebrani rozstąpili się odsłaniając telewizor. A tam na dole ekranu przesuwał się pasek z napisem "Katastrofa Niemiec! Hitler zadzwonił do Becka proponując, że się podda!"
– To jest jedno wielkie, podłe, polskie kłamstwo! Bolszewizm! – darł się Hitler. – Zniszczę wszystkich Polaków!
– Dzwonił pan czy nie? – napierał Kaltenbrunner. – Mam sygnały z kraju! Cały naród to ogląda! Wszyscy się niepokoją!
– Jak pan śmie?! Jestem wodzem Rzeszy i narodu niemieckiego! Nigdzie nie dzwo… – Hitler przerwał, głos uwiązł mu w gardle. Na ekranie pojawił się… Hess.
– Tajny wyslannyk Adolfa Hytlera przybyl do Warszawii – rzekł dystyngowanie spiker. – Proponuje granycem na Szprewie y Hawely…
– Zdrada! – zasyczał von Stauffenberg.
– To nieprawda! – bronił się histerycznie Hitler widząc, jak jego oficerowie odpinają kabury. – Sami mówiliście, że telewizji nie można wierzyć!
Ostatnim widokiem w jego życiu były lufy pistoletów.
– Feuer! – zakomenderował von Stauffenberg. Gruchnęła palba, rozległ się odgłos upadającego ciała.
– Teraz ja jestem Fuehrerem – oświadczył z dumą Goering. – Kto był drugą osobą w państwie? Oczywiście ja!
– To co teraz robimy?
– Ratujemy Niemcy! Niech już będzie ta Szprewa i Hawela, trzeba ratować ile się da! Dzwońcie do Becka! Natychmiast kapitulujemy!
Po kilku godzinach Goering i Back składali podpisy pod aktem kapitulacji Niemiec.
– Teraz mogę wam powiedzieć… – Beck ze spokojem zakręcił pióro. – Było już z nami naprawdę krucho. Po tym jak zdobyliście Bydgoszcz…
– Jak to?! – Goringowi ze zmartwiałych palców wypadł długopis. – Myśleliśmy…
– Goering, ty durniu! – rzekł zimno Himmler i zrobił Goeringowi karczycho. – Nasze czołgi są niezwyciężone!
– Nieważne ile kto ma czołgów – replikował Beck. – Ważne kto ma telewizję…
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!