Bez kategorii
Like

Bric-a-brac czyli kultura szabru.

16/07/2012
498 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Jak Starowieyski i Strumiłło uważam, że człowiek jest tylko etapem w życiu przedmiotów i należy im się od człowieka troskliwa opieka.

0


 

„Człowiek jest tylko etapem w życiu przedmiotów” – powiedział Franciszek Starowieyski herbu Biberstein. Nie lubiłam autora tych słów przede wszystkim dlatego, że wbrew deklarowanemu pochodzeniu odnosił się z wyjątkową wrogością do swojej klasy społecznej i  to nie tylko w czasach gdy potępianie pamieszczikow było ceną kariery ( Starowieyski kończył studia w 52 roku) lecz dużo później, gdy w sferach politycznych i artystycznych  zapanowała moda na doszukiwanie się ziemiańskich czy wręcz arystokratycznych korzeni.

 

Kilka lat temu ( 2007) Starowieyski skomentował aferę dotyczącą bicia pensjonariuszy prywatnego domu opieki w Radości pod Warszawą w tak kuriozalny sposób, że nie wierzyłam własnym oczom gdy to przeczytałam. Napisał mianowicie, że to ziemianie kresowi przywieźli do Polski swoje dzikie i chamskie obyczaje, których emanacją jest stosunek do starców. Zaczęłam się wtedy zastanawiać czy Starowieyski zwariował, czy jest po prostu matrioszką. Każdy kto znał stosunki w rodzinach ziemiańskich dobrze wiedział, że prawie w każdym dworze byli liczni rezydenci- często z dalszej rodziny, ludzie starzy, którzy z różnych przyczyn nie radzili sobie w życiu. Rodziny ziemiańskie nie znały presji ekonomicznej, która często zmuszała rodziny chłopskie do dość  bezwzględnego traktowania dziadków i rodziców. ( zjawisko „wycugu”). Przypisywanie ziemianom takich obyczajów mogło być przejawem starczego skretynienia lub ewidentnej złej woli. Ludzie, którzy znali Starowieyskiego zapewniali mnie, że była to zła wola. Jaka siła mogła zmusić tego człowieka nie tylko do zdrady własnych korzeni lecz do kompromitującego mijania się z prawdą?

 Doszłam do wniosku, że była to siła resentymentu.

 

Podobny resentyment można odnaleźć w postawie Izabelli Cywińskiej herbu Puchała spokrewnionej rzekomo z wielkimi rodami. Opis obyczajów ziemiaństwa kresowego zawarty w jej serialu „Boża Podszewka” był tak absurdalny, że trudno uwierzyć, że sztukę reżyserowała osoba mająca jakiekolwiek ziemiańskie koneksje. Można powiedzieć, że Cywińska przeniosła do polskiego dworu znane jej zapewne z autopsji obyczaje rozpasanych elit z pogranicza artystowskiej bohemy i komunistycznego establishmentu. Jeżeli odrzucić hipotezy, że Cywińska jest matrioszką, albo cierpi na starcze zidiocenie, pozostaje resentyment. Tak silny, że prowokuje do pisania kompromitujących bzdur. Tak silny jak może być tylko  nienawiść zdradzającego do zdradzonych.

Chyba, że przyjąć, że ekonomiczna smycz na której jest uwiązana Cywińska i był uwiązany Starowieyski jest bardzo krótka.

 

Andrzej Strumiłło choć nie epatuje herbami ma z poprzednikami trochę wspólnego. Pochodzi z Wileńszczyzny, kończył Akademię Sztuk Pięknych w 1950 roku i też zrobił wielką karierę.

Odwiedziłyśmy go z koleżanką Joanną Waliszewską i fotografem Maciejem Musiałem w Maćkowej Rudzie nad Czarną Hańczą, żeby dla pisma "Ładny Dom" zrobić reportaż o jego dworze, wspaniałej hodowli arabów i działalności artystycznej.

Podczas zwiedzania krytego łupkiem dworu doznałam szoku. Wnętrza przypominały jako żywo warszawskie pracownie znanych mi plastyków. Bric- a brac, pchli targ czyli mydło i powidło. Na przykład na pięknym pasie słuckim menora czyli siedmioramienny żydowski świecznik.

Przy obiedzie dałam wyraz swemu zdumieniu i wdaliśmy się w długą dyskusję. Strumiłło oświadczył, że kupował te ewidentnie zrabowane prawowitym właścicielom przedmioty w okolicy,  ratując w ten sposób tym przedmiotom życie. Zgodził się ze mną, że osiągnęliśmy specyficzny etap kultury materialnej , którą można nazwać  kulturą szabru.

Przypomniałam wtedy zebranym trafne sformułowanie Starowieyskiego, łączącego w przedziwny sposób  nienawiść do swej klasy społecznej z miłością do przedmiotów będących tej klasy wytworem.

Stoi u mnie w domu mlecznik w kropki z napisem BUNZLAU. Podobne, współcześnie produkowane  naczynia z napisem Bolesławiec można nabyć w sklepach gospodarstwa domowego. Mój mlecznik był zapewne kupiony po wojnie w OUL ( dla niewtajemniczonych- urząd likwidacyjny), albo na jakimś bazarze. Patrząc na ten mlecznik  zastanawiam sięzawsze , czy niemiecka rodzin podająca w nim mleko na stół wiedział o Oświęcimiu i Sobiborze?. A może była to rodzina jakiegoś esesmana lub kapo obozowego? Ale przecież mlecznika nie obejmuje zbiorowa odpowiedzialność.

 

Na pierwszy rzut oka można rozpoznać liczne w Polsce poniemieckie meble. Jeżeli są to pojedyncze sztuki- znaczy, że zostały kupione za grosze w jakimś meblowym komisie.  Powojenna inteligencja w swoich ciasnych mieszkaniach preferowała Ład i Cepelię, słomkę nad łóżkiem i Słoneczniki Van Gogha na ścianie.

Jeżeli meble są w komplecie – jasne jest, że ich obecni właściciele mieszkali na ziemiach zachodnich, w Trójmieście lub na Śląsku. Zabawne jest,  że czasem tajemniczym szeptem informują, że są to meble rodowe. W ten sposób ciężkie mieszczańskie, poniemieckie meble uzyskują w legendzie status mebli dworskich. Dowodzi to tylko straszliwych zniszczeń naszej kultury materialnej i stanu świadomości. Meble nic nie zawiniły, spatynowały się i na pewno już zasługują na miano staroci. Być może kiedyś dosłużą się rangi antyków.

 

Moja koleżanka pracowała w Niemczech jako opiekunka starszych osób.  Ostatnim jej klientem był były esesman. Traktowała go po chrześcijańsku. Po śmierci esesmana rodzina przeznaczyła jego willę do zburzenia . Nie była też zainteresowana jej wyposażeniem. Wszystko poszło na śmietnik.  Koleżanka przywiozła mi w prezencie dwa mosiężne kinkiety. Pomimo protestów domowników powiesiłam je na ścianie. To typowe świeczniki drobnomieszczańskiej rodziny. Tylko zupełny profan mógłby przypuścić, że pochodzą z kresowego dworu na Polesiu. A jednak bywam o to pytana. Zgodnie z prawdą odpowiadam, że odziedziczyłam je po esesmanie. Piorunujący efekt murowany.

 

Uważam, że świeczniki nic nie zawiniły. Esesman też zresztą podobno żałował tego popełnił.

 

Jak Starowieyski i jak Strumiłło uważam, że człowiek jest tylko etapem w życiu przedmiotów i należy się im od człowieka troskliwa opieka.

 

0

Iza

181 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758