„Jak pani premier może skomentować nagranie Bieńkowskiej z Wojtunikiem” – „Nie słuchałam tego nagrania” – odpowiedziała pani Kopacz. Kto chce – niech wierzy – ja nie. Jurgen Roth – uznawany za jednego z najbardziej znanych dziennikarzy śledczych działających na niemiecki obszarze językowym – właściwie samouk – edukację skończył na poziomie „małej matury”, ale zadziwia jego pracowitość i profesjonalizm. Dzisiaj siedemdziesięcioletni badacz korupcji i patologii w stosunkach społecznych Niemiec i znaczącej części Europy legitymuje się napisaniem 37 książek i nakręceniu kilkudziesięciu filmów dokumentalnych.
Książka Rotha „TAJNE AKTA S” traktująca o Smoleńsku, o MH-17 i o wojnie Putina na Ukrainie jest przeznaczona dla czytelnika niemieckiego, który z natury rzeczy nie może być obciążany zbyt wielka ilością szczegółów, które zniechęciłyby go do lektury książki traktującej o sprawie nie dotyczącej go bezpośrednio. Paradoksalnie – dla polskiego czytelnika okazała się lekturą pasjonującą, chociaż praktycznie wszystkie prezentowane w niej fakty (dotyczące Smoleńska) są znane, ale podawane – począwszy od kwietnia 2010 r. w trudnej do ogarnięcia ilości i wersji – spowodowały zmęczenie nawet żywo tym zainteresowanych Polaków. Trudno nawet wykluczyć celowe wrzutki i dezinformację, by właśnie spowodować zniechęcenie i w konsekwencji skazanie całej smoleńskiej sprawy na niebyt niepamięci…
Autor przedstawia rzetelnie i konsekwentnie fakty, opiera się wyłącznie na dokumentach i sprawdzonych ponad wszelka wątpliwość relacjach. Pomijam informację o zleceniu przez wysokiego rangą polityka polskiego danym generałowi FSB Jurijowi D. – wykonania zamachu. Zamach ten miał być wykonany przez specjalna grupę usytuowaną na Ukrainie z udziałem Polaków (Polaka), którzy zapewnili „uzbrojenie” samolotu w odpowiednie ładunki wybuchowe. To pomijam, gdyż dziennikarz śledczy tego nie dokumentuje i brak odpowiednio potwierdzonych danych ze służb niemieckich w tej mierze komentuje w ten sposób, iż Rosja jest potężnym państwem atomowym…
Zestawienie jednak faktów, dokumentów i sposobu prowadzenia śledztw przez stronę rosyjska i „polską” (ten cudzysłów odzwierciedla mój stosunek do obecnej władzy w Polsce), a także stosunek władzy do możliwości umiędzynarodowienia śledztwa – świadczą niezbicie, że obie strony – rosyjska i polska są żywotnie zainteresowane w udowodnieniu wersji wypadku z winy pilotów. Wszelkie dowody świadczące o innej możliwości są bezwzględnie odrzucane. Bezwzględnie odrzucane są propozycje współpracy uznanych w świecie specjalistów, odrzucana jest propozycja konferencji naukowej złożona przez prezesa PAN, nie pozwala się na ekshumacje zwłok itp. To pośredni, ale wystarczający dowód, iż miał miejsce zamach, którego „kodeksowe” i „procesowe” udowodnienie jest w tej sytuacji politycznej niemożliwe.
Tak, dla przypomnienia – stosunek obozu władzy w Polsce doskonale ilustrują wypowiedzi obecnej pani premier rządu PRL… (ostatnia litera nie jest przypadkowym błędem):
Ówczesna minister zdrowia 13 kwietnia 2010 r. podczas wspólnej konferencji prasowej z Władymirem Putinem, dziękowała rosyjskim władzom za „braterską współpracę”. Następnie w sejmie RP rysowała fikcyjny obraz troski i staranności, zapewniając, że zadbano o „najmniejszy skrawek, który został przebadany, najmniejszy szczątek, który został znaleziony na miejscu katastrofy – wtedy, kiedy przekopywano z całą starannością ziemię na miejscu tego wypadku na głębokości ponad jednego metra i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny”. Minister Kopacz przekonywała też, ze polscy patolodzy uczestniczyli w sekcjach zwłok. Pół rojku później okazało się, że zacytowana wypowiedź obecnej premier była niezgodna z prawdą, a Rosjanie zakończyli sekcje przed przybyciem polskich specjalistów…
Jeden komentarz