„Święta, święta i po świętach” – ile razy słyszałem już to wyrażenie? Mija magia świąt i wracamy do szarej rzeczywistości. Przestajemy być dla siebie mili, zapominamy o Bogu…A przecież Boże Narodzenie to nie musi być jeden dzień w roku, 25 grudnia.
Uczestnicząc w pasterce i w Mszach Świętych w pierwszy i drugi dzień świąt miałem wrażenie, że ludzie wokół mnie są jacyś inni niż na co dzień. Bardziej radośni, uśmiechnięci, życzliwi, z większą serdecznością przekazujący sobie znak pokoju.
Pewnie wielu ludzi znalazło przed świętami czas na chwilę modlitwy, refleksji, rekolekcji, było po dłuższym okresie u spowiedzi, pojednało się z osobami z którymi byli skłóceni, z potrzeby serca poświęcało się dla rodziny po nocach przygotowując potrawy wigilijne, czy kupując drogie prezenty. Ten czas uszlachetniał. W czasie świąt cieszyliśmy się zaś ze spotkania z bliskimi, długo wyczekiwanego odpoczynku i autentycznie przeżywaliśmy spotkanie z Panem Bogiem.
Niestety Święta jak co roku szybko minęły. Mówimy „Święta, święta i po świętach”. Wracamy do pracy, gdzie może nas czekać dużo obowiązków, nadgodziny, szef w kiepskim humorze; studenci zaczynają nerwowo przygotowywać się do nadchodzącej sesji. Znowu jesteśmy niewyspani, ciągle gdzieś pędzimy i brakuje nam na wszystko czasu, psuje się nam humor, uśmiech schodzi z twarzy. Pewnie wielu z nas robiło sobie różne postanowienia zwłaszcza takie, że teraz to już będę znajdował czas dla Boga, rodziny i przyjaciół. Powrót do rzeczywistości często jednak je weryfikuje.
Bardzo łatwo jest się nam na nowo zagubić. Dlatego musimy pamiętać że Boże Narodzenie to nie musi być jeden dzień w roku, 25 grudnia. Ono może być każdego dnia w roku. Każdy dzień jest dobry na to by na nowo odnawiać więź z Bogiem i innymi ludźmi. Każdego dnia możemy doświadczyć Bożego Narodzenia w swoim sercu. Wielu z nas jest ludźmi jutra: Mówimy sobie, tak pomodlimy się, ale jutro, dziś już jestem zmęczony. Porozmawiam z żoną, ale jutro, jak będę miał lepszy nastrój. Zadzwonię do przyjaciela ale jutro, dziś już nie mam czasu. Musimy z tym walczyć. Niezależnie jak bardzo jesteśmy zmęczeni, śpiący, jak kiepsko ułożył się nam dzień w pracy czy na studiach musimy starać się znaleźć czas na rozmowę z Panem Bogiem i najbliższymi i na tym budować swoje życie. Zdecydowana większość z nas opierając się jedynie o swoje własne siły szybko wpada w kiepski humor, zaczyna się denerwować, narzekać, co odbija się na relacjach z innymi i naszym własnym szczęściu.
Przed Bożonarodzeniowymi świętami dokonujemy różnych czasoprzestrzennych cudów. Okazuje się, że pomimo pracy i innych stałych obowiązków znajdujemy czas na świąteczne zakupy, przygotowania jedzenia, kupno i ubranie choinki, porządki i jeszcze gdzieś wciskamy rekolekcje, spowiedź oraz spotkania opłatkowe ze znajomymi. I dla wielu z nas święta uszlachetnione wysiłkiem okazują się pięknym czasem. Warto nad tym się chwilę zastanowić. O ile prościej jest znaleźć chwilę dla Boga i bliskich na co dzień, gdy nie mamy na głowie tej całej świątecznej otoczki! A przecież to też może dać piękne efekty.
Bożego Narodzenia na co dzień. Tego życzę wszystkim na nowy rok!
Blog Zbigniewa Kaliszuka. Skupiam sie na lamaniu stereotypów dotyczacych chrzescijanstwa i poszukiwaniu prawdy w kwestiach wiary oraz wartosci.