Na dobry początek oraz na specjalne życzenie Łażącego Łazarza kilka słów o moim ukochanym miejscu do życia.
Borne Sulinowo to niewielkie miasteczko z bardzo bogatą militarną przeszłością, zbudowali je Niemcy, zasiedlili Rosjanie a teraz jest najmłodszym miastem w Polsce. O historii Bornego Sulinowa można przeczytać na stronie Urzędu Miasta i Gminy http://www.bornesulinowo.pl/Historia/historia.htm
Kiedy miasteczko opuszczali Rosjanie i wracało wreszcie na mapy Polski, we wszystkich mediach było głośno. Pamiętam jak dziś a był to rok 1992, mój tato zażartował wówczas, żebyśmy się „przeprowadzili po ruskich”. My młodzi małżonkowie z dorobkiem dwójki malutkich dzieci, z jedną patelnią , dwoma garnkami i głowami pełnymi marzeń za to bez mieszkania i widoków na nie, wzięliśmy ten żart na poważnie i pojechaliśmy zobaczyć na własne oczy te „ziemie odzyskane”. Do samego miasteczka wjechać się nie dało (pilnowali je żołnierze rosyjscy i polscy), wszystkie informacje i sprawy trzeba było załatwiać w ówczesnej Gminie Silnowo. W ciemno zapisaliśmy się na mieszkanie w bloku i zadatkowaliśmy zakup. Dopiero 5 czerwca 1993r, przy okazji wielkiego otwarcia Bornego Sulinowa dla cywili, mogliśmy zobaczyć jak naprawdę wygląda to miasteczko. Wcześniej nasłuchaliśmy się od ludzi jakie to spustoszenie zrobiła armia radziecka i w jakim fatalnym stanie ogólnym jest miejscowość.
Tego dnia było ciepło i słonecznie, ptaki ćwierkały już po polsku ale komary gryzły jeszcze po radziecku. Główne ulice otoczone były szpalerem wysokich topoli, na budynkach widniały kolorowe mozaiki przedstawiające scenki z życia garnizonowego a na każdym kroku można było spotkać niezaprzeczalne ślady bytności wojska w postaci budynków wojskowych, koszarów, ogrodzeń jednostek , olbrzymich garaży oraz wysokiego muru (z dużą brama wjazdową) dookoła całego Bornego Sulinowa. Mieszkania w blokach z płyty leningradzkiej oraz budynki dla rodzin oficerskich były po części umeblowane, gdzieniegdzie stały sprzęty użytku codziennego a przed budynkami były place zabaw dla dzieci. Pomiędzy budynkami rosły drzewa a my na spacerze z dziećmi zbieraliśmy tam grzyby, które mimo popularnych legend, jednak nie świeciły w nocy J. Czuliśmy się jak na nieustających wczasach bo nie tylko piękno drzew nas urzekło ale również przepiękne jezioro i okolica.
Pamiętacie jak to się kiedyś mówiło że „cuchnie ruskiem” ? Myślałam że to taki tani wymysł aby nam obrzydzić tą kulturę a jednak się myliłam. W budynkach koszarowych ale nie tylko, rzeczywiście „śmierdziało ruskiem” . Tan specyficzny zapach był niemal wszędzie, w opuszczonych i jeszcze nie zamieszkanych budynkach, w jakiś dziwnych ukrytych wejściach w lesie, w garażach a nawet czuć go było po rozkręceniu okiem do mycia, bo okna mimo remontu pozostały te same co za Rosjan. Bałagan też był, ale my młodzi, patrzący w przyszłość oczami wyobraźni widzieliśmy miasteczko ślicznie wyremontowane, wysprzątane, zagospodarowane a przede wszystkim miasteczko z duchem tamtych ciekawych czasów czyli taki swoisty militarny skansen.
Bornym Sulinowem władała z początku Pani wójt a następnie burmistrz Teresa Knopik, która postawiła sobie za cel, aby wszystkie budynki zostały zagospodarowane przez ludzi, bo to sami mieszkańcy najlepiej wiedzą co im będzie najbardziej potrzebne. Wierzyła w mądrość i przedsiębiorczość mieszkańców miasteczka, więc nie ingerowała za mocno w sprawy rozwoju oraz co najważniejsze nie zatrzymywała ducha pionierstwa poprzez nadmierne obciążenie finansowe mieszkańców. Okazało się że miała rację, ludzie którzy napłynęli do Bornego w różnych zakątków Polski, szybko wzięli sprawy w swoje ręce i jak grzyby po deszczu powstawały najpotrzebniejsze punkty usług: kiosk z gazetami, sklepiki, szewc, fryzjer, itp. Gmina zadbała o szkołę i przedszkole, ośrodek zdrowia, ośrodek kultury, itp. Żyło się wówczas ciekawie, bo wszystko było nowe i dostarczało wiele emocji i wzruszeń. Ludzie przyjeżdżali do Bornego zaczerpnąć tego ducha historii, który unosił się ze wszystkich kątków Bornego, aura tajemniczości i przygody wiła się jak mgła nad całym terenem gminy.
Po latach tłustych przyszły lata chude. Kolejny burmistrz nie tęsknił za ruskimi i z całej siły starał się zlikwidować wszelkie pozostałości po militarnym charakterze miasteczka. Pod pozorem dobrego gospodarowania i napełniania gminnej kasy, wyśrubował ceny za wszystko co tylko dało się sprzedać lub na czym zarobić. W owym czasie zniknęła charakterystyczna brama wjazdowa, strażnice, ogrodzenia jednostek, w ramach zabezpieczenia mienia gminnego, władza wyjmowała okna, kaloryfery i inny dobytek z budynków, które jeszcze nie miały właściciela. Kolejni chętni na osiedlenie się w leśnym miasteczku, musieli już startować do przetargów i za spore pieniądze nabywać budynki. Zdarzało się, że ludzie którzy zakupili budynki za dość duże pieniądze nie mieli już na wyremontowanie ich, bo po pracę trzeba było jeździć do pobliskiego Szczecinka albo jeszcze dalej. Zaczęto wycinać topole i wtedy miasteczko zaczęło powoli umierać. Duch dawnego Bornego najpierw został wyeksmitowany z militarnych budynków i infrastruktury miasteczka a następnie skazany na śmierć pod ostrzem siekiery i uleciał w niebo wraz z ostatnią wyciętą topolą. Miasteczko stało się podobne do wielu miasteczek w całym kraju, przegrało swoje 5 minut.
Dzisiaj jest miejscem odpoczynku, refleksji i wyciszenia. Nie ma już emocji, przygody czy nutki tajemniczości. Ci którzy osiedlili się jako pierwsi jeszcze czasem opowiadają turystom o historii tego miejsca ale nie ma za bardzo już co pokazać. Poligony zalesione, jezioro zagospodarowane, budynki straciły swój militarny charakter, alejki pokrył świeży „polbruk”. Obecne władze starają się dbać o to co jeszcze pozostało po dawnych czasach, w wielu miejscach znajdują się tabliczki ze zdjęciem sprzed lat oraz krotką informacją o tamtych czasach. Na swoje miejsce wrócił czołg, który symbolizuje minione czasy a pomnik „ręki z pepeszą” został odmalowany i wyeksponowany na rosyjskim cmentarzu. Duch nie powrócił na stałe ale czasem do nas zagląda.
Jest jednak nadzieja na pamięć o tych czasach trudnych ale ciekawych, bo na kilka dni w roku duch dawnego Bornego Sulinowa wraca wraz z największą w Europie imprezą militarną „Zlotem Pojazdów Militarnych”. Borne żyje wtedy historią, ubiera się w mundury, śpiewa wojskowe pieśni, patrzy okiem wizjera lufy karabinu, defiluje i ryczy tysiącami silników pojazdów wojskowych jeżdżących po „tankodromie”. Te kilka dni sierpnia jest właściwie motorem napędowym całej gminy, miasteczko żyje, miasteczko oddycha, miasteczko śpiewa i tańczy a duch historii w rytmie „kalinki” różowi policzki uczestników zlotu i unosi się wraz z kurzem spod kół i gąsienic nad miasteczkiem.
Dlaczego tytuł „Borne Sulinowo-Polska w pigułce” ? Ano dlatego że Polska tak jak źle zarządzane Borne Sulinowo, umiera- duch polskości słabnie. Nie wolno nam ani tolerować ani tym bardziej dopuścić złych gospodarzy bo skończy się wszystko co dla nas drogie i staniemy się krajem jakich wiele, niby wolny ale zniewolony. Niech historia będzie dla nas nauczką i mądrością, żebyśmy zapatrzeni w ekonomiczny aspekt naszego życia, nie zatracili ducha. Powinniśmy zaufać mądrości Polaków, którzy bez nadmiernej ingerencji w życie codzienne ze strony rządzących, sami ułożą wszystkie sprawy we właściwe miejsce. My nie jesteśmy głupim narodem, tylko nie umiemy dokonać właściwych wyborów bo nie wyciągamy wniosków z historii tylko zachłystujemy się nowoczesnością i pędem do niewiadomego. W momentach trudnych, duch Polski na moment wraca, ale to ciągle za mało, ciągle za mało.
"www.nadziejazadluzonych.pl "Prawdziwa sprawiedliwoscia jest przezyc to, co sie uczynilo innym." Arystoteles"