Papież Franciszek jest coraz częściej na czołówkach gazet. Światowe dni młodzieży w Brazylii i ogłoszenie przez niego Krakowa następnym miejscem spotkania młodych katolików było szeroko komentowane przez prasę. Olbrzymie zainteresowanie i promocja chrześcijańskich wartości było szeroko odczuwane na całym świecie. Nowy papież i nowy styl watykańskiego namiestnika, stare wartości lecz jakże inaczej prezentowane, nowe impulsy i proste, pozbawione teologiczno-niezrozumiałych formułek, słowa. Czuje się odświeżający powiew w odwiecznych strukturach Kościoła a próbujący naśladować roztańczoną młodzież biskupi i kardynałowie w Brazylii usiłują pokazać nowe oblicze Kościoła Powszechnego. Kościół to instytucja z wielowiekową tradycją. Zmieniająca się wolno ale jednak z koniecznym do mądrego namysłu opróżnieniem, dostosowująca się do zmieniających się społeczeństw. To oczywiście nieodzowne gdyż inaczej stałby się skostniała strukturą, sektą skupiającą wyłącznie […]
Papież Franciszek jest coraz częściej na czołówkach gazet. Światowe dni młodzieży w Brazylii i ogłoszenie przez niego Krakowa następnym miejscem spotkania młodych katolików było szeroko komentowane przez prasę. Olbrzymie zainteresowanie i promocja chrześcijańskich wartości było szeroko odczuwane na całym świecie. Nowy papież i nowy styl watykańskiego namiestnika, stare wartości lecz jakże inaczej prezentowane, nowe impulsy i proste, pozbawione teologiczno-niezrozumiałych formułek, słowa. Czuje się odświeżający powiew w odwiecznych strukturach Kościoła a próbujący naśladować roztańczoną młodzież biskupi i kardynałowie w Brazylii usiłują pokazać nowe oblicze Kościoła Powszechnego.
Kościół to instytucja z wielowiekową tradycją. Zmieniająca się wolno ale jednak z koniecznym do mądrego namysłu opróżnieniem, dostosowująca się do zmieniających się społeczeństw. To oczywiście nieodzowne gdyż inaczej stałby się skostniała strukturą, sektą skupiającą wyłącznie ortodoksów posługujących się wykładnią Pisma i kościelnych praw tak jak były one przed wiekami sformułowane i stosowane. Pismo pozostaje to samo, zmieniają się niektóre interpretacje praw kościelnych i teologiczne wyjaśnienia. To samo ale często inaczej. Akcenty zmian mogą być większe lub mniejsze a staje się jasne iż z papieżem Franciszkiem raczej to pierwsze.
Pan Terlikowski z Frondy (onegdaj bloger s24) nie za bardzo propaguje słowa głoszone przez Papieża Argentyńczyka. W Jego felietonach z ostatnich tygodni dużo można znaleźć o ks. Lemańskim, prostytucji i problemach anglikańskiego kościoła. Nawet goła Agnieszka Radwańska zajmuje Jego uwagę. Jednak nie za bardzo zajmuje się osobą i wypowiedziami papieża Franciszka. Pomimo wielu okazji do komentarzy starannie omija tematy związane z wypowiedziami na temat ubóstwa, „bryk” stojących do dyspozycji hierarchów, problemów związanych z odchodzeniem od katolicyzmu w Ameryce Łacińskiej na rzecz wyznawców zielonoświątkowych czy „wyjścia” duchowieństwa i hierarchii katolickiej do swoich wiernych. To nie są tematy dla konserwatywnego teologa warte wzmianki. On ma inne problemy, którymi żyje wespół z zaprzyjaźnionymi biskupami.
Pan Terlikowski ma prawdopodobnie duże napady migreny. Dzisiaj jednak przełknął gorzką pigułkę i skomentował wypowiedz powracającego z Brazylii Papieża o homoseksualistach. Oczywiście manipulując troszeczkę ale kto by na to zwracał uwagę. Papież powiedział po raz chyba pierwszy w historii Kościoła, że nawet On, Namiestnik na Piotrowej stolicy, nie ośmiela się negatywnie oceniać poszukującego Boga homoseksualisty. Słowa na pewno rewolucyjne z ust Zwierzchnika Kościoła lecz dla pana Tomasza NIC Z NICH NIE WYNIKA! Ot, On to już dawno wiedział a to wszystko co podają gazety za agencją Reutera to PO PROSTU „stara homopropaganda”. I wypowiedz wyrwana z kontekstu.
Migreny i bóle głowy, podejrzewam, będą się tylko zwiększać. Nie tylko dla założyciela Frondy ale i dla wielu polskich biskupów. Tradycyjny, polski Kościół nie jest przygotowany na taką „homoseksualną propagandę” jaką ośmielił się wygłosić papież Franciszek. Kochać homo czyli „pedała”? To się raczej w głowie nie mieści. Ale przecież trzeba się Papieża słuchać a więc głowa boli. Jak to zrobić, skomentować, wytłumaczyć wiernym i nakłonić do posłuszeństwa? Ks. Lemańskiego da się wysłać na emeryturę ale rzymskiego Biskupa już raczej trudniej.
Trudno było znaleźć jakieś entuzjastyczne wypowiedzi biskupów dotyczących przyjazdu za 3 lata do Krakowa papieża Franciszka. Można się domyślać iż ból głowy nie dotyczy tylko katolickiego felietonisty. Czasu jest co prawda jeszcze dużo ale bulwersujące wypowiedzi głowy Kościoła zdarzają się coraz częściej. Orzech do zgryzienia staje się większy i większy ale na szczęście pan Terlikowski jest na pierwszej linii frontu. I niestety musi się nauczyć kochać homoseksualistów. A co to będzie jak i panią Grodzką będzie musiał jeszcze pokochać?