Los płata figle. I z czasem nawet Łysiak potwierdza Putramenta…:)
1.
Gdzieś tak w połowie stanu wojennego rozeszła się wieść, że warto iść do kina. Bo choć film nader komuszy (wg prozy Putramenta, reż. Ewa i Czesław Petelscy), to jednak władzy dopierdala.
I w zasadzie wszystko byłoby OK.
Wirgiliusz Gryń w tytułowej roli był niczym Albin Siwak w soc – realu, a to już wystarczyło, by pójść do kina.
Tylko jedna scena wydawała się być typową agitrabotą.
2.
Podchorąży „Mroczny”, warszawiak, w poszukiwaniu tych, co to nie stoją z karabinem u nogi, ale rzeczywiście walczą, wyrusza pod Białystok, by bić się z Niemcami pod wodzą legendarnego generała „Bołdyna” – komunisty.
Oczywiście po wyjściu z pociągu zostaje zgarnięty przez patrol i trafia do siedziby Gestapo. Tam europejczyk w mundurze z trupimi czaszkami, jakiś tam …fuehrer Werner, częstuje go koniakiem i apeluje do jego europejskości.
Której zagraża najeźdźca kałmucki.
Oczywiście doskonale zdaje sobie sprawę z tego, dokąd podchorąży zmierza.
„Mroczny” jednak idzie w zaparte, co gestapowiec kwituje krótkim: – no to musi pan sam zobaczyć, kto to jest.
I puszcza go wolno.
„Mroczny” trafia do oddziału.
Reszta filmu w zasadzie stanowi potwierdzenie słów Wernera…
3.
Cytuję z pamięci, więc tylko sens zachowany jest na 100%.
Przyznam, że tą scenę długo uważałem za wytwór prosowieckiej propagandy.
Aż tu niespodzianka.
4.
Dzisiejszy numer „Uważam Rze”.
Felieton Waldemara Łysiaka na 114 stronie:
Wśród weteranów Armii Krajowej krążyła za PRL-u gadka o swoiście legendarnej” mapie AK”, zwanej również „topografią AK”, którą miała rzekomo dysponować Abwehra (niemiecki wywiad/kontrwywiad wojskowy). Dwukrotnie słyszałem tę opowieść – w Londynie od pewnego oficera AK, i w Warszawie od reżysera Witolda Orzechowskiego, który znał ją od historyczno – wojskowego konsultanta filmu „Wyrok śmierci”.(…)
Rok 1943. Podczas przypadkowej łapanki zostaje zgarnięty szef wywiadu któregoś okręgu AK (rzeszowskiego?) płk. Y. Gestapowcy nie mają pojęcia kto wpadł im w ręce, a on nie ma pojęcia, co z nim zrobią, dlatego na wszelki wypadek zawiadamia swoich, żeby likwidowali wszystko o czym on wie, bo odporność fizyczna człowieka nie jest bezkresna. Gryps pechowo trafia do Niemców, lecz Gestapo zostaje wymanewrowane – więźnia przejmuje Abwehra.(…).
5.
Pułkownik Abwehry gości pułkownika AK w gabinecie, brandy czy whisky?, cygaro czy Camel?, itp. Polak odmawia, uprzedzając, że nie z nim te „numery”, nie pójdzie na żadną współpracę. Ale dalszy ciąg owego spektaklu pt. ”między nami Europejczykami” jest zupełnie nieznany kinomanom.
6.
Niemiec uśmiecha się, kładzie przed akowcem mapę Polski, i pyta:
– Czy brakuje tu czegoś, panie pułkowniku?
Na mapie jest wrysowana cała struktura Armii Krajowej.
7.
Jaki był cel tej do tej pory jednostronnej prezentacji?
Niemiec grzecznie czeka, wreszcie się odzywa:
– Jak pan widzi, nie potrzebujemy od pana niczego. Nie potrzebujemy teraz. Hitler już przegrał wojnę, za rok będzie tu rządził Stalin. My zgłosimy się do pana za pięć lat, i wówczas spłaci pan dług.
– Jaki dług, komu?
– Mnie i sobie, panie pułkowniku, obaj należymy do Europy….
8.
Czy były kontakty pomiędzy walczącymi stronami?
Czy AK konkretnie prowadziła rozmowy z Abwehrą a nawet z Gestapo?
Łysiak twierdzi, że tak, i nawet podaje konkretne dane:
Myśliński toczył rozmowy polityczne z SS – Hauptsturmfuhrerem Spikerem, kapitan „Mocarz” – Kozubowski, szef kontrwywiadu Okręgu Warszawskiego AK, dialogował z SS – Hauptscharfuhrerem Mullerem (Referat IV N Gestapo, tzw. „konfidencki”); Gitterman dostarczał informacje SS – Scharfuhrerowi Steigerowi (łodzianinowi, byłemu podchorążemu Wojska Polskiego!) itd, itp.
9.
Cóż, Putrament był zaangażowany w agitrabotę.
Trudno podejrzewać o to samo Łysiaka.
Może więc pora na to, by podejść do II wojny bez emocji?
A wtedy nawet w Niemczech znajdzie się powszechne zrozumienie tez Suworowa…
23.07 2012