Obudziłem się rano, a tu myśl – jak jasna cholera – kołacze po kołatkach umysłu. I chłosta mnie od środka, i głośno, natrętnie wkurza, i ma ogon. Chce ją przegonić, gdzie pieprz rośnie, a ta małpa przebiegła mnie się nie boi i wskakuje na tron namiestnikowski w formie tekturowego pudła. Owija ogonem żyrandol i wisi u sufitu absurdu. Myśl ubiera się w formę małpiego zdania: politycy bojownicy, politycy to bojownicy! I natychmiast, bojowników płodzi odmęt koszmaru wielu, równocześnie z tej małej myśli. W hologramie pojawiają się korowody rozjarzonych telewizorów, a na nich hordy mord, skaczących sobie do gardeł i coś syczących. Każda gada w gadziej mowie swoje. Mowa gada, setek gadów – naraz. Napełnia mnie to wstrętem. Za jakie grzechy, […]
Obudziłem się rano, a tu myśl – jak jasna cholera – kołacze po kołatkach umysłu. I chłosta mnie od środka, i głośno, natrętnie wkurza, i ma ogon. Chce ją przegonić, gdzie pieprz rośnie, a ta małpa przebiegła mnie się nie boi i wskakuje na tron namiestnikowski w formie tekturowego pudła. Owija ogonem żyrandol i wisi u sufitu absurdu. Myśl ubiera się w formę małpiego zdania: politycy bojownicy, politycy to bojownicy!
I natychmiast, bojowników płodzi odmęt koszmaru wielu, równocześnie z tej małej myśli. W hologramie pojawiają się korowody rozjarzonych telewizorów, a na nich hordy mord, skaczących sobie do gardeł i coś syczących. Każda gada w gadziej mowie swoje. Mowa gada, setek gadów – naraz. Napełnia mnie to wstrętem. Za jakie grzechy, Panie, pokarałeś mnie dziś pobudką obrazów z piekła? A już wiem, za grzech bycia lemingiem w stadzie podglądaczy, co tam dziś w stajniach u celebransów Rzeczpospolitej słychać.
No to rozglądam się dookoła jawy zjawy. Pokaranych wokół mnie miliony. Ładują nienawiścią akumulatory kolejnego dnia. Każdy, słota czy mróz, trwa w namiotach swego obozowiska – jak najbliżej wodza chce się dostać. Każdy chce należeć do grona kibiców.
Wódz Donald Tusk zwołuje własnych hetmanów. Ten i ów, podchodzi i czapkuje: wodzu, wróg oblężony,naród ledwie dycha. O, wyłania się z mgły Daniel bojownik filmowy Olbrychski, a za nim banda kiboli z Dominikiem Tarasem na czele.
Tuhaj-bej rzyga ogniem, wywija mieczem i, nie wiadomo dlaczego, syczy:
– podejrzany jest stan umysłowy człowieka liderującego tłumkowi, który dzisiaj śpiewa "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie".
– Nie, ale uważam, że temu krzyżowi należał się jednak szacunek. Nadal tam chodzę, bo jest fajny klimat. Pokrzyczymy, leci muzyka, cieszymy się, puszczamy bańki mydlane – Tuhaj-beja kontruje głos Dominika bojownika ulepionego z puszek po piwie Tarasa, wydobywający się z warszawskiego bruku pod Pałacem Namiestnikowskim, na którym ów bojownik rozłożył się plackiem, wcześniej obsikując go własnym moczem piwnym.
Azja Tuhaj-bejowicz orientuje się w kierunku na Kreml i, nie wiedzieć czemu, prorokuje z odmętów młyńskiego koryta Horpyny:
– Patrząc na nich jak aktor starający się zrozumieć postać, którą zagra, widzę, że musieli być bici przez kolegów z klasy. Kolega z produkcji "O dwóch takich" opowiadał, że Kaczyńscy płakali wniebogłosy, że muszą wracać do szkoły, a tam to ich będą bili jeszcze bardziej niż wcześniej. Byli bici. Może niesłusznie, może prowokowali ludzi do agresji. (Oklaski). Bo wiadomo, kto jest za młodu bity, ten marnie zakończy żywot. (Narracja). Uruchomi bowiem sam z siebie wokół siebie pożogę zniszczeń, wiadomo, jak każda ofiara przemocy.
– To Kaczyński uruchomił szaleństwo w polskiej polityce i to doprowadziło do zabicia niewinnego człowieka. Kaczyński mówi, że Pan Bóg go ocalił, żeby kontynuował swoje dzieło. Czyli Pan Bóg ocalił Kaczyńskiego, żeby szkodził Polsce. To jakaś nowa teologia. – Stefan marszałek Niesiołowski pojawia się nagle z buławą na trybunie honorowej. Dołem maszerują tłumy z gwizdkami i tęczowymi sierpami i młotami przeciw przemocy. Sierpami chcą kosić moherowe łany, młotami dobijać gwoździe do krzyża.
– To, że Kaczyński mówi, że Ryszard C. chciał go zabić, jest kłamstwem. Kaczyński kłamie nawet jak śpi. – nie wiedzieć skąd, pojawia się Stefan bojownik Niesiołowski. (Tłum rży jak stado ogierów). Brawo, brawo, Stefanie bojowniku wyniesiony na fali poklasku nienawiści do kaczek Niesiołowski. Tak trzymaj! Dorżnięta musi być wataha, w pień.
Przez rabany huku przebija się do mnie głos piszczącego na puszczy Mariusza Błaszczaka. Mariusz bojownik z obozu dobijanych watah Błaszczak chce, żeby Stefana bojownika z buławą Niesiołowskiego oceniła komisja etyki za złamanie regulaminu Sejmu. (Śmiech, rechot.)
– Podczas obrad wielokrotnie wulgarnie obrażał przemawiających z mównicy posłów PiS, zarzucając im złą wolę, brak profesjonalizmu i działanie na szkodę państwa – uzasadnia wniosek przyboczny giermek Jarosława bojownika o prawo i sprawiedliwość Kaczyńskiego.
– Może pan wyjdzie na korytarz i tam pana posłuchają. Proszę zejść z trybuny. – odparowuje w Sejmie Stefan bojownik niesiony gniewem Niesiołowski do innego giermka przegranych, który nie zdążył dokończyć zdania w mowie o winnych katastrofy smoleńskiej.
Kto ma guzik do mikrofonu, kto ma media, ten rządzi. Ku uciesze gawiedzi. Z rezonu się nie wypada, gdy ma się pudła rezonansowe i techniki manipulacji w małym palcu zaprzyjaźnionych mediów. Daje to władzę nad tabunami dusz, które uwielbiają klimaty wygranych bitew. Byle se dosolić animuszu do piór na głowie, byle se pogwizdać niemocarnie w cymbał przemocy, wychędożyć cwela, bo tu fika .
A co mogą przegrani? Zdaniem Stefana bojownika wyniesionego na trybunę przez młodych, wykształconych z miast Niesiołowskiego – nic! Figa bezsilności z makiem wściekłości.
– To typowy przejaw bezsilnej wściekłości i jałowości polityków PiS. Nie złamałem regulaminu Sejmu – powiedział via media bojownik do innych bojowników z obozu popierającego bojownika Stefana. I już. I co nam zrobicie? Bo swoich kiboli trzeba karmić, by czuli oddech triumfu, który nigdy nie zgaśnie.
I w tym momencie nie zdzierżyłem. Kolaps i istna ruchawka złych przeczuć – jak przed rewolucją październikową. Oto Polska w klepsydrze czasu pogardy dla człowieka. Oto Polska samozwańczych elit wyniesionych przy toastach okrągłego stołu. Oto Polska kasandrycznych uwertur pogardy dla wartości, kultury, symboli i świętych znaków. Polska wiedziona na żer przez ślepych cwaniaków. Żerowisko polskie dla większych graczy z map szachownicy geopolitycznej.
Zatrzasnąłem klatkę z obrazkami mediów piętnujących mój umysł takimi scenami z piekła rodem. Zwlokłem się z wyra. Czajnik, filiżanka, kawa. Refleksja. I rachunek sumienia. Kur(…), po co o tym piszę? Czy moje pisanie nie dolewa pomyj nienawiści do młyńskiego koryta polskiej historii? Któż to wie? Pokornie nie dałem rady zmilczeć tej ohydy. I co? I wyszło, że ohydzie trudno przeciwstawić humor. Ohyda ziejąca z ryjów bojowników polityków jest ohydna. I już! I tylko pozostaniemy z nierozstrzygniętymi pytaniami:
1. wypalać ją ogniem i mieczem bojkotu mediów mainstreamu?
2. przeciwstawić jej siłę wiary, pokory i modlitwy?
3. dołączyć do obozu wojowników o Polskę? bez hucpy, hipokryzji i nienawiści zacząć tworzyć nową politykę? gdzie jej wódz lub lider?
4. wypieprzyć do dziadów całą klasę polityków bojowników, razem ze stadem medialnych ordynansów? ale jak, gdy stada owiec ogłupione lub bezsilne przed wilkami?
Kto pyta, nie przestaje błądzić. Czajnik, filiżanka, kawa. Filiżanka już pusta. Wypiłem do dna. Wernyhora mi podpowiada, że nasze nieszczęście wypijemy do dna i dopiero wówczas będziemy wolni, gotowi do walki. Dziś jesteśmy jak kundle u pańskiego stołu, które merdają ogonem, gdy hrabiostwo ciągnie zastaw czerwonego sukna Rzeczpospolitej – każda frakcja i obóz w swoje łapy.
Dla wytrwałych kilka linków, które również dotykają tematu tej notki.
http://zperspektywypodkarpacia.blogspot.com/2011/01/mowa-nienawisci-w-polityce-miosci.html
http://www.wprost.pl/ar/229396/Olbrychski-Kaczynscy-byli-bici-w-dziecinstwie/
http://www.fakt.pl/Niesiolowski-Kaczynski-klamie-nawet-jak-spi,artykuly,86479,1.html
http://wyborcza.pl/1,76842,8501357,Pod_krzyzem_jest_fajny_klimat.html
http://wiadomosci.onet.pl/tagi/stefan-niesiolowski,7080,tag.html
http://www.fakt.pl/PiS-zada-kary-dla-Niesiolowskiego,artykuly,93705,1.html
http://hstrylogia.w.interia.pl/2m1_16.htm