W normalnych czasach ludzie czasami dostrzegali potrzebę zmiany Prawa.
W normalnych czasach ludzie czasami dostrzegali potrzebę zmiany Prawa. Wtedy jakiś Cesarz czy inny Król powoływał komisję złożoną z kilku mądrych ludzi, zwanych „radcami stanu”. Ta radziła, co trzeba zrobić, i – jeśli przekonała Monarchę, ten Swoją Wolę Najwyższą obwieszczał – uprzednio spytawszy się, czy ustawa jest zrozumiała, i czy to jest to, o co chodziło.
Monarcha uważał się przy tym za zapracowanego, jeśli musiał taką katorżniczą pracę wykonywać częściej, niż raz na pół roku. Resztę czasu spędzał na osądzaniu co bardziej skomplikowanych przypadków prawnych, objeżdżaniu kraju, którym miłościwie władał, polowaniach, miłostkach z wdzięcznymi i chętnymi poddankami i innych pożytecznych zajęciach.
Niestety: obecnie żyjemy w d***kracji, a L*d chce, by Jego reprezentanci, posłowie, pracowali – zamiast się obijać. Proszę sobie wyobrazić, że Senatorowie i Posłowie potrafią dziś z dumą powiedzieć, że uchwalili w tym roku 1270 ustaw – o 130 więcej, niż w roku ubiegłym!!!
Gdy uchwalano jedną ustawę na pół roku można było zasadzić do niej paru mądrych ludzi. Jeśli praca nad ustawą trwa pół roku, a ustaw uchwala się rocznie 1270, i do każdej potrzeba by ze siedmiu mądrych – to jasne jest, że tylu mądrych nie ma. Ustawy stają się coraz bardziej kretyńskie – i obecnie głównym zajęcie Senatu i Sejmu jest… poprawienie poprzednio uchwalonych kretynizmów.
Jak zaradzić tej biegunce legislacyjnej zwanej „laxą”?
Król miał z reguły na raz jakieś trzy średnio utrzymanki. Gdyby tak znalazło się 1680 wdzięcznych i chętnych pań i panien gotowych intensywnie – bardzo intensywnie – uszczęśliwiać Senatorów i Posłów, gdyby koła łowieckie częściej zapraszały Pana Prezydenta – to może sytuacja uległaby jakiejś istotnej poprawie?
Kobiety! Ruszcie na ratunek Ojczyźnie!