Bez kategorii
Like

Biblioteka, która zarabia na siebie

06/03/2012
510 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Dziadek Łukaszka bardzo lubił chodzić do biblioteki, która znajdowała się na ich osiedlu.

0


Dziadek Łukaszka bardzo lubił chodzić do biblioteki, która znajdowała się na ich osiedlu. Biblioteka znajdowała się w piwnicy jednego z bloków i zapraszała w swe skromny progi stosownym napisem na szybie piwnicznego okienka. W środku panowała przyjemna atmosfera relaksu i nabożnej czci w stosunku do słowa pisanego. Dziadek przychodził sobie popołudniami, siadał na kanapce (była takowa) i zagłębiał się w lekturze. Spędzał tak godzinkę czy dwie w towarzystwie sympatycznej pani bibliotekarki i wracał do domu. Ale wszystko, co piękne ma swój koniec. Któregoś dnia uchyliły się drzwi i do biblioteki wkroczyła babcia Łukaszka.
– Mam cię! – krzyknęła do dziadka.
– Zachowuj się – mitygował ją dziadek. – Przecież to biblioteka!
– No i co z tego?! Przesiadujesz tu godzinami! Ty wiesz ile to kosztuje?
– Nic – odciął się dziadek. – Biblioteki są za darmo! Za darmo pożyczam książki! Za darmo mogę je tu czytać! Siedzenie na tej kanapie jest też za darmo! Ba, nawet mogę skorzystać z toalety za darmo!
– Akurat! – wydęła wargi babcia. – Ile razy u nas w domu pada argument, że nie ma niczego za darmo? A zresztą mówili niedawno, że wszędzie, dosłownie wszędzie, wprowadzono kryterium rentowności! No niech pani powie – zwróciła się babcia do milczącej pani bibliotekarki. – Czy ta biblioteka zarabia na siebie?
– Tak – odparła pani bibliotekarka ku ogromnemu zaskoczeniu zarówno babci jak i dziadka.
– Przecież biblioteka jest państwowa! – krzyknął dziadek.
– Zachowuj się, jesteś w bibliotece – przycięła mu babcia.
– Niezupełnie – westchnęła pani bibliotekarka. – Nie ma już czegoś takiego jak Biblioteki Publiczne. Zostały on podzielone na szereg spółek… Lokal należy do spółki Biblioteki Publiczne Nieruchomości. Półki są własnością spółki Biblioteki Publiczne Regały. Te oto ksiązki należa do spółki Biblioteki Publiczne Literatura Dziecięca, a te do Biblioteki Publiczne Literatura Młodzieżowa… – Pani bibliotekarka zerknęła na wielki zegar na ścianie. – Bardzo proszę państwa o opuszczenie pomieszczeń.
– Zamyka pani? – dopytywał się dziadek podnosząc się z trudem z kanapy.
– Niezupełnie… – bąknęła pani bibliotekarka czerwieniąc się dziwnie. – Przyjdzie koleżanka i…
Otworzyły się drzwi i weszła młoda dziewczyna w kitce.
– Hej! – wymieniła buziaka z panią bibliotekarką. – Jeszcze tu ktoś jest? No, zmykajcie prędko! Bo ja już muszę przygotować tu wszystko! Zacznę od toalety!
– Zasłoń regały, ostatnio były plamy na książkach – rzekła z naganą w głosie pani bibliotekarka. – I porządnie zegar wycieraj. Czasem zostają zacieki…
– Sprzątać będą. Idziemy – zakomenderowała babcia na widok młodej dziewczyny rozkładającej kanapę, na której siedział dziadek.
Babcia i dziadek wyszli przed blok.
– Ciekawa jestem, jak ta biblioteka zarabia na siebie – powiedziała babcia wciągając rękawiczki, bo zimno było.
– Ja już wiem – odparł ochryple dziadek. – Noga moja więcej tam nie postanie!
W piwnicznym okienku zamigotał i zaświecił się napis: "Gorące wargi – usługi erotyczne".

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758