SPOŁECZEŃSTWO
Like

Biblię piszą zwycięzcy, nie Bóg

02/07/2014
1668 Wyświetlenia
12 Komentarze
14 minut czytania
Biblię piszą zwycięzcy, nie Bóg

Ponieważ lubię czytać o historii drugiej wojny światowej, która skończyła się prawie siedemdziesiąt lat temu, zawsze szokowała mnie skala rozbieżności w opisach i interpretacjach wydarzeń. Są ludzie, którzy to jeszcze pamiętają, mamy dokumenty, dowody, nagrane relacje tysięcy ludzi – i mimo posiadania takiej ilości rzetelnych danych, to co się stało jest przedstawiane skrajnie różnie.

0


Historię piszą zwycięzcy

Dodajmy że każda analiza tych zdarzeń, ma swoich zwolenników i wrogów, którzy bezustannie się kąsają. Jedni mówią że ZSSR się bronił, inni że Hitler wyprzedził o dwa tygodnie jego atak. Jedni mówią że Polacy mordowali Żydów, drudzy że to Żydzi w 1939 r. denuncjowali setki tysięcy Polaków NKWD, których wysłano na zesłanie w bydlęcych wagonach, a Żydzi spali w ich łóżkach, jedli z ich talerzy, ciesząc się z nowej władzy, która sprzyjała ich planom. Skąd takie różnice w relacjach? Bo każdy kto forsuje własną wizję historii, chce coś na tym ugrać. Historię piszą zwycięzcy – kto ma władzę, ten może zmieniać interpretacje tak, jak jest dla niego korzystnie i wygodnie. Tak się robiło, robi i będzie robić. Logiczne? Oczywiście. Nawet zdarzenia z własnej przeszłości różnie interpretujemy, głównie tak, jaką mamy konstrukcję psychiczną. Ogólnie są dwa jej typy. Pierwszy to świadomość ofiary, która w każdym zdarzeniu szuka swojej krzywdy (i znajduje je, przekształcając wspomnienia za pomocą szeregu mechanizmów obronnych), drugi bierze odpowiedzialność za swoje życie, co sprawia że przeszłość jest dużo bardziej obiektywna, realna.

Ukrzyżowanie Jezusa miało miejsce prawie dwa tysiące lat temu. Relacji nie ma, dowodów praktycznie żadnych, grup które na tej historii (prawdziwej, zniekształconej albo zmyślonej) zarabiają potężne pieniądze, jest wiele – każda więc promuje swoją interpretację, których jest bardzo dużo. Każda twierdzi że jest jedynie słuszna, i to własnie za nią stoi Bóg i jego wola. Niestety, Pan Bóg złośliwie milczy, gdy kapłani się przekrzykują który ma rację. Każdy kapłan oczywiście straszy – jeśli nie uwierzysz w to co mówi, pójdziesz na wieki do piekła. Na wieki! Niekończąca się kaźń. Przerażająca wizja, a kto wie, może prawdziwa? Na tych wątpliwościach zbudowano wiele bajecznych fortun. Ludzie machają ręką – dadzą trochę grosza, zrobią parę gestów, klękną, pocałują w pierścień; wysiłek duży nie jest, a kto wie, może piekło faktycznie istnieje i uda się go uniknąć? Na strachu najlepiej się zarabia.

Zatruj strachem dziecko

Ale strach nie zawsze się człowieka trzyma. Jeden kapłan Cię zastraszy piekłem, a przyjdzie drugi i powie że piekło i owszem, jest, ale jak nie wierzysz w jego wizję. Jeśli będzie lepszym mówcą, oratorem, będzie miał charyzmę, uwierzysz mu. Dlatego od tysięcy lat, kapłani każdego z setek czy tysięcy kultów wiedzą, że trzeba nawracać dzieci. Lęki które zaszczepisz dziecku, są w dorosłym życiu praktycznie nie do wyrzucenia z jego głowy. Nawet mistrz charyzmy nie zmieni tej wierności wobec manipulatora, który pod słowami o miłości, „instaluje” ludziom w ich sferze emocjonalnej poczucie winy, oraz strach przed diabłem, którego nie widać – co ma oznaczać że jest. Wspaniała logika. To daj na tacę niewidzialny pieniądze; nie widać go, ale istnieje. Obawiam się, że ta retoryka działa tylko w jedną stronę.

Jeśli nie mamy pewności co do interpretacji zdarzeń, które mamy na taśmie, piśmie i jeszcze z póki co żywych ust – to zaiste, wielkiej wiary trzeba w to, że historia sprzed dwóch tysięcy lat była taka, jak jest nam przedstawiana. Wiem jedno – organizacja która ogniem i mieczem nawróciła nasz kraj, Polskę; organizacja która w imię Boga miłości torturowała, mordowała i paliła żywcem ludzi; struktura która wierzyła że ziemia jest płaska, a medycyna stanowi obrazę woli Boskiej – w czasach gdy prawie nikt nie umiał czytać i pisać, mogła historię o ukrzyżowaniu zmienić według swojej woli. Któż by jej w tamtych czasach zabronił? Gdzie by to rozgłosił, jak nie było gazet ani mediów? Szybko by go zabito, przedtem kastrując i wyłupując oczy na chwałę Pana.

„Po owocach ich poznacie”

Ujmę to tak – ponieważ zajmuję się doradztwem, patrzę na wszystko w co ludzie wierzą, pod jednym kątem – czy daje im to energię, radość, szczerą chęć do czynienia dobra, poczucie że chce im się tańczyć, śpiewać, kochać i bawić? Czy może napełnia ich poczuciem winy, lękiem, strachem, przerażeniem, bezsennością; czyni sny koszmarami, zabiera chęć do życia, czyni z życia pełną cierpienia poczekalnię do rzekomo lepszego (gdy się wierzy i płaci) świata, albo do pełnego wiecznych męczarni i bólu (gdy nie wierzysz jednej z tysiąca interpretacji starej książki, oraz nie płacisz)?

Z tego właśnie punktu widzenia, jasno wynika że historia o ukrzyżowaniu, mimo wielu jej tłumaczeń z którymi się zetknąłem – niszczy człowieka, zabiera mu radość i zamienia jego życie w pełne smutku i strachu. Dlaczego? Ponieważ każdy z nas, chce bezpieczeństwa i pewności że nie jest tylko kilkoma wiadrami mięsa i krwi; że przetrwa śmierć ciała, a jego istnienie ma jakiś głębszy sens. Taki stan pewności, eliminujący niepewność i strach, może dać idea Boga, którego miłości i wsparcia pragniemy. Ponieważ Bóg milczy, ludzie tworzą idee Bogów. I jaka będzie ta idea, tacy też będą ludzie – ponieważ „wiedzę” o Bogu, kazania i wszelkie o nim nauki, są od dzieciństwa bezustannie powtarzane, stając się naszą drugą naturą. Jaka idea Boga, taki będzie człowiek. Radosny, tańczący Bóg natchnie człowieka do ekscytacji, tańca i hucznego przyjęcia. Bóg ponury, groźny i cierpiący, wzbudzi w ludziach przerażenie i lęk. W jakiego Boga wierzysz? W takiego, jakiego Ci od dzieciństwa sprezentowano. Jaki on jest? Radosny? Szczęśliwy? Jakie cechy Boga sobie bezustannie wyobrażasz w swojej głowie? Ano właśnie. Kiedy Twe myśli krążą wkoło złych rzeczy, gdy ktoś Cię zaczepi, będziesz opryskliwy. To co trzymasz w swojej głowie, ma wpływ na to jaki jesteś. Jeśli w głowie jest radość, jesteś życzliwy i miły. Jeśli cierpienie i ból, będziesz nieprzyjemny; a gdy bycie nieprzyjemnym jest grzechem? Będziesz fałszywie miły. Będziesz nieszczęśliwym, złamanym człowiekiem.

Miłość to ból i śmierć; czyżby?

Miłość rozumiemy jako troskę, by osobom które kochamy, było dobrze. Tego pragniemy i oczekujemy, a chrześcijaństwo daje nam wizję Boga, który z miłości pozwolił na torturowanie i bestialską śmierć swego syna, wśród śmiechu żołdaków. Mętne, absurdalne tłumaczenia są w stanie zawładnąć ludzkim umysłem, ale nigdy podświadomością. Obce są jej wszelkie gierki słowne, matactwa i sofistyka, bo ona ich po prostu nie rozumie. Ona widzi tak, jak jest, a nie jak to tłumaczymy dane zdarzenie. Jeśli Bóg daje cierpienie i ból z miłości, to znaczy że trzeba takiego Boga się bać – umysł sobie to tłumaczy na wszelkie możliwe sposoby, tworzy niesamowite teorie, a podświadomość która nie ma rozwiniętego intelektu, wie że jak Bóg kocha, a przecież księża mówią że jak najbardziej, to bliskie są już klapsy od życia, tragedie pełne rzekomo „oczyszczającego cierpienia”, z którego rodzi się silny płomień wiary. Czyżby?

Idea ukrzyżowanego syna Boga, jest zaproszeniem do cierpienia. W ten sposób Bóg, cudowna siła została sprowadzona do dawcy cierpienia, bólu i rozpaczy, a przede wszystkim niezrozumiałego strachu. To właśnie jest najwyższe bluźnierstwo – z pełnej miłości i radości siły, pod pięknymi słowami przemycić odrażającą zbrodnię na własnym synu. Bóg jest miłością! Krzyczą wierni patrząc na jej owoce, czyli zwłoki ukochanego syna wiszące na narzędziu tortur. Tak na pewno nie jest – ale ludzie w to wierzą, przy czym nie ma znaczenia fakt, że w mistyczne, symboliczne sposoby sobie to tłumaczą. Wniosek dla podświadomości jest prosty – strach. Ojciec zarżnął i torturował syna. Co tu można jeszcze dodać? Taka miłość jest przerażająca. Ludzie to tłumaczą na setki sposobów, sam to tłumaczyłem, gdy byłem wierzący w te brednie (inaczej tego już nie mogę nazwać). Ale skąd pewność, że tak faktycznie było? Skąd pewność że to, co sobie wyobrażamy jako prawdę, jest nią? Historia uczy że świat pełen jest oszustwa, fałszuje się wszystko, gdyż, powtórzę się „historię piszą zwycięzcy”. Skoro wszędzie jest oszustwo, to niby dlaczego nie miałoby go być w kościele? Jeśli kapłani potrafili gwałcić małe dzieci, a papież i kardynałowie o tym milczeć (w imię dobra, jakżeby inaczej), to skąd pewność że tysiąc lat temu nie przekręcili całej historii? Cała opowieść może być prawdziwa, wystarczy zmienić jeden element, by nabrała całkiem innego sensu. Zamiast tańców, miłości i szczęścia, mamy kult cierpienia i horror. Jezus przyszedł ze światłem, a po jego odejściu złe siły zgasiły światło; stworzyły religię na nim wzorowaną, wrzucając ludzi do kotła z siarką już tu, na ziemi, tej ziemi.

————————–

Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” KLIK. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@poczta.onet.pl

0

samiec http://www.samczeruno.pl

Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.

126 publikacje
85 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758