Bez kategorii
Like

Białe i czarne

03/03/2012
472 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

Wolę nurkować w Chorwacji, a nie w torfowym jeziorku gdzie przy każdym ruchu podnosi się szlam.

0


 

Swego czasu moja 15 letnia wówczas córka prowadziła w Gazecie Polskiej  stałą rubryczkę na temat cen. Dostawała oczywiście honoraria, z którymi był tylko kłopot przy rozliczeniu PIT, ale skórka była chyba warta wyprawki, bo została zawodową dziennikarką.

Otóż pierwszym poważnym tekstem jaki jej zaproponowano w GP, był artykuł o Istriebitielnych Batalionach. Niestety nie mam go przed oczami i dokładnie go nie pamiętam, ale sądzę, że przedstawiła te formacje jako klasyczny przykład kolaboracji z NKWD. Pamiętam za to doskonale list jaki otrzymała.

„Szanowna Pani Redaktor”- pisał autor listu, podając dramatyczne okoliczności dobrowolnego wstąpienia do Istriebitielnych Batalionów  i zapraszał w swoje strony, gdzie -jak twierdził- wiele osób chciałoby na ten temat porozmawiać.

Córka nie pojechała nie dlatego, że się leniła czy bała. Uznałyśmy, że dla autora niezwykle dramatycznego listu, fakt powierzenia tego tematu tak młodej osobie byłby nie tylko niezrozumiały, lecz nawet obraźliwy i jej przyjazd tylko by go rozjuszył.

 

Niedawno wspomniałam w jednym ze swoich tekstów o kuzynie, który z koniunkturalnych przyczyn zapisał się do partii i odtąd widywaliśmy się wyłącznie na pogrzebach. Oczywiście była to tylko figura retoryczna. Nikt przecież nie pokazał kuzynowi drzwi, a jego decyzja przyśpieszyła tylko naturalny rozkład naszych relacji. Nie przyszło mi do głowy, że to, na poły żartobliwe zdanie, wywoła taką reakcję. Otrzymałam kilka listów ( w tym od siostrzeńca, którego traktuję jako porte- parole młodego pokolenia) przywołujących mnie do porządku. Opisane w nich były różne przypadki zupełnie nie nadające się do traktowania w czarno białych kategoriach. Na przykład historia członka Kedywu, poszukiwanego przez UB, który schronił się w PZPR jak pod przysłowiową latarnią.

 

Bardzo chętnie opisałabym te historie, ale nie mogę tego zrobić bez upoważnienia zainteresowanych osób.

Podobnie nie opiszę historii pewnej kobiety, która zdążyła w ciągu swego długiego życia być w Hitlerjugend, ZMP, PZPR i Solidarności. Jest osobą prywatną, nikomu nie szkodzi, ma prawo do zachowania swych- niewątpliwie dramatycznych- losów w tajemnicy.

 

Mogę za to poruszyć sprawę Istriebitielnych Batalionów, bo członkowie tej formacji nie ukrywają się i publicznie walczą o swoje dobre imię.

 Istriebitielnyje Bataliony zostały utworzone rozkazem Rady Komisarzy Ludowych z 24 czerwca !941 roku. Ich zadaniem była pomoc regularnym oddziałom NKWD w utrzymywaniu porządku na ternach zajętych przez sowietów. Do tych formacji należało – jak się szacuje- około 30 tysięcy Polaków. Większość z nich byli to ludzie poniżej 18 roku życia, albo chorzy, którzy nie nadawali się do przymusowego wcielenia do Armii Czerwonej. Otrzymali broń i najczęściej wracali do rodzinnych wsi, tworząc oddziały samoobrony dowodzone przez sowieckich oficerów. Istriebitielnyje Bataliony były tworzone drogą poboru, ale zgłaszało się do nich wielu ochotników. Dość często na stronę wroga przechodziły również  całe oddziały AK.

Tak było na przykład w Kołomyi gdzie przemianowany na Istriebitielnyj Batalion oddział AK stacjonował w budynku 49 Huculskiego Pułku Piechoty a nad drzwiami umieszczono- o dziwo- napis Wojsko Polskie.

 Do kolaboracji z NKWD popchnęła kresowych patriotów obecność o wiele bardziej bezwzględnego wroga- Ukraińskiej Powstańczej Armii, która oczyszczając te tereny z Polaków dokonywała niezwykle okrutnych, rzezi. Jeden z rozmówców Piotra Zychowicza (Piotr Zychowicz „ Z wrogiem na wroga” Rzeczpospolita 16-17 stycznia 2010) Szczepan Siekierka twierdzi, że do wstąpienia do Istriebitielnych Batalionów skłoniły go tragiczne losy wymordowanej przez Ukraińców rodziny. „Zdejmowałem niemowlęta nabite na sztachety płotów, widziałem ciała ludzi zamęczonych przy użyciu najbardziej wymyślnych metod. Spalonych, pokłutych widłami, z odrąbanymi kończynami i głowami. Mężczyzn, którym oderżnięto genitalia i wsadzono w usta. Kobiety, którym obcięto piersi lub żywcem wyrywano dzieci z brzuchów. Wszyscy zostali zamęczeni tylko dlatego, że byli Polakami”

„Bez ochrony Istriebitielnych Batalionów polska ludność cywilna zostałaby wyrżnięta do nogi przez UPA”- twierdzi inny rozmówca Zychowicza, Bolesław Mieczkowski.

Nie odważyłabym się ich oceniać.

 „Cnota to permanentny brak okazji.” Taką definicję cnoty ukuli gdańscy znajomi ze Świetlika i uzasadniali na moim przykładzie. „To nie sztuka oddać 2 złote w sklepie. Czy kiedykolwiek zaproponowano ci milion łapówki? To skąd możesz wiedzieć jak byś się zachowała?”. Przez uczciwość intelektualną musiałam przyznać, że nie wiem, ale chciałabym wierzyć, że wiem.

 

„Tyle jesteśmy warci ile nas sprawdzono”- napisała nie lubiana przeze mnie noblistka. Nie wiem czy miała na myśli sprawę Biskupa Kaczmarka, czy może wiersze pisane dla Józefa Wisarionowicza?

 

 Wielu młodych ludzi marzy o tym żeby się „sprawdzić”, na przykład w górach, czy na morzu. Dla mnie, nawet w młodości, było to zdumiewające. Zdarzało się wprawdzie, że pakowałam się w różne trudne sytuacje z czystej fascynacji górami czy końmi, ale potem chciałam już tylko przetrwać. I zawsze chciałam, żeby los oszczędził mi prawdziwej próby..

Moje stracone pokolenie nie przeżyło na własnej skórze Oświęcimia, Holokaustu, wojny, mordów na Wołyniu. Odmowa zapisania się do partii, zgoda na pozostawanie przez całe życie obywatelem drugiej kategorii, wobec tamtych prób to jak oddanie dwóch złotych znalezionych na podłodze w sklepie.

 

W pełnej tego świadomości byliśmy skłonni przyjąć opcję zero. „Nikt nie odpowiada za winy rodziców, nie jest ważne co ktoś robił kiedyś, ważne jest, że teraz jest z nami” – te hasła traktowaliśmy zupełnie poważnie.

 I gdyby społeczeństwo otrzymało choćby symboliczne zadośćuczynienie za lata komunistycznego zniewolenia, nikt nikomu nie wypominałby przynależności partyjnej, stałaby się mało znaczącym epizodem życiowym jak przynależność obecnego papieża do Hitlerjugend .

Niemcy mieli swoje catharsis jakim była Norymberga. Nikt nie ośmieli się relatywizować oceny postaci Hitlera, nikt nie odważy się powiedzieć ( przynajmniej publicznie), że Hitler nie był taki zły, gdyż zlikwidował bezrobocie i budował autostrady.

Hitleryzm został potępiony jako system dlatego łatwiej jest wybaczyć jednostce jej błąd życiowy.

 

Komunizm nigdy nie został potępiony jako zbrodnia przeciwko ludzkości, dlatego coraz częściej słyszy się głosy bezkarnie gloryfikujące jego twórców i „utrwalaczy”. I dlatego zamiast systemu potępia się jednostki. Dlatego wybiórczo i często niesprawiedliwie, a często dla doraźnych politycznych celów wyciąga się trupy z szaf.

 

Ludzie, którzy przez całe życie przeciwstawiali się komunistycznej indoktrynacji, którzy nie zapisywali się do partii, nic nie podpisywali, na nikogo nie donosili, nie byli realistami, nie chcieli rozumieć mądrości etapu, nie wierzyli w walenrodyzm uważają – może nie słusznie- że gdyby nie ich opór dawno bylibyśmy sowiecka republiką.

Świat przyznaje jednak  rację raczej  małowiernym ( tak nazwał Putrament różnych rewizjonistów ) niż niezłomnym, raczej realistom, a często pospolitym zdrajcom i donosicielom, którym się dzięki temu coś tam  udało, niż tym, którzy komunistyczną opresją tłumaczą swoje życiowe niepowodzenia.

Niezłomni czują się jak ta cnotliwa stara panna, która widzi jak jej puszczalska koleżanka bierze w katedrze ślub w białej sukni. „Mogłaby dla przyzwoitości wybrać ecru”- myśli sobie rozżalona i zastanawia się czy jej cnota nie była tylko permanentnym brakiem okazji.

 

Czarno białe postrzeganie świata traktowane jest często jako przejaw niedojrzałości.

 Mój 3 letni syn oglądając ze starszymi siostrami jakiś film tupał i domagał się, żeby mu powiedziały z góry kto jest „zły pan” a kto „dobry pan”, a one przewrotne zwodziły go i śmiały się gdy ryczał, bo zidentyfikował się z niewłaściwą postacią.

 

W moim przypadku może to być po prostu starcze zdziecinnienie. Tak jak wolę nurkować w Chorwacji, a nie w torfowym jeziorku gdzie przy każdym ruchu podnosi się szlam, tak coraz częściej wybieram perspektywę dziecięcego pokoju, gdzie kontury są czyste, a barwy wyraziste.

0

Iza

181 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758