Bez kategorii
Like

Bezpieczne ścieżki rowerowe

12/10/2012
439 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Tata Łukaszka wraz z synem wracali z miasta samochodem, gdy spotkała ich dość nieprzyjemna przygoda.

0


– Policja – rozdarł się Łukaszek.
– Co jest, przecież nigdy tu nie stali – mamrotał tata Łukaszka na widok patrolu z urządzeniem pomiarowym celującym wprost w niego. Jeden z policjantów zamachał lizakiem i tata Łukaszka posłusznie zjechał na chodnik i zaparkował koło radiowozu. Żaden z funkcjonariuszy jednak nie podchodził.
– Dziwne – rzekł zaniepokojony tata Łukaszka i sięgnął do klamki w drzwiach.
– Nie rób tego! – krzyknął jego syn. – W USA jak kierowca wysiada z auta zamiast czekać z rękami na kierownicy, to policjant może go zastrzelić!
– To jest Polska. Musisz się jeszcze wiele uczyć – rzekł tata Łukaszka i wysiadł. Oczywiście nikt go nie zastrzelił, ale gdy coś huknęło za nim obejrzał się wystraszony. To Łukaszek też wysiadł i trzasnął drzwiami.
– Wracaj do auta! – krzyknął tata.
– Idę z tobą – nie ugiął się syn.
Tata Łukaszka machnął ręką i poczłapał w stronę radiowozu. Stali tam dwaj policjanci i jakiś facet z rowerem.
– A pan tu czego? – spojrzał na niego policjant z tzw. "suszarką" w garści. – I gdzie pan zaparkował, co? Na zakazie! Zaraz mandat pan dostanie.
– Przecież pan machał lizakiem, żebym się zatrzymał – odparł tata Łukaszka.
– Nie na pana machałem, tylko na niego – policjant wskazał na rowerzystę. – Dzisiaj łapie… monitorujemy bezpieczeństwo na ścieżce rowerowej.
– Przekroczyłem prędkość o dwa kilometry! – łkał rowerzysta. – To jest faszyzm!
– Spokój mi tu! – rozkazał drugi policjant wypisując rowerzyście mandat. – Sami tego chcieliście!
– Jak to? – zdumiał się tata Łukaszka.
– Ano, panie, tak to – kontynuował drugi policjant. – Chcieli ścieżkę rowerową? Chcieli. No to miasto im zrobiło piękną, drogą, nowoczesną ścieżkę rowerową.
– Z pozbruku! – chlipnął rowerzysta. – Chyba to wymyślił jakiś kretyn, który w życiu rowerem nie jechał!
Tata Łukaszka poprosił o wyjaśnienia, ale tu oświecił go jego syn.
– Jak się jedzie po pozbruku, to się wszystko strasznie trzęsie, zwłaszcza kierownica, i ręce potem bolą…
Rowerzysta zaczął jeszcze coś opowiadać o krwi napływającej do rąk, ale drugi policjant zignorował go:
– Rowerzyści protestowali dalej i zażyczyli sobie takiego rozwiązania, żeby nie trzęsło.
– Chodziło o to, żeby wymienić cała nawierzchnię!
– Pan chyba oszalał, czy pan wie ile by to kosztowało?! Więc po długich naradach policja wprowadziła w życie rozwiązanie, dzięki któremu jazda po pozbruku nie będzie już trzęsła!
– Jakie? – spytali zaciekawieni obaj Hiobowscy. Policjant podniósł palec ku górze: nad ścieżka rowerową bielił się i czerwienił znak ograniczenia prędkości do pięciu kilometrów na godzinę.
– To jest jakaś kosmiczna bzdura! – pienił się rowerzysta. – Trzęsie, bo nawierzchnia jest zła!
– A czy jak pan jedzie przepisowo, to też trzęsie? – spytał podejrzanie uprzejmie drugi policjant.
– No, nie…
– A więc nie "nawierzchnia jest zła", tylko źle jeździcie!
– Przecież to bez sensu, żeby człapać rowerem pięc na godzinę… – usiłował argumentować cyklista.
– Proszę pana, bezpieczeństwo jest najważniejsze! Tak sobie właśnie myślę…
– Mieciu… – odezwał się pierwszy policjant celujący gdzieś suszarką.
– …że może by to ograniczenie zrobić na wszystkich ścieżkach rowerowych? Tych asfaltowych też? Ale byśmy nakosi…podnieśli bezpieczeństwo!
– Mieciu!
– Czego?!
– Jakiś biegacz biegnie tu do nas!
– No i co z tego?!
– Przekracza prędkość… Zdejmujemy go?

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758