System jest zły. Jest oparty na kłamstwie. U nas już dojrzał, i przegnił. W innych krajach może i jeszcze dojrzewa, ale chyba też już gnije.
Twierdzenia, jakoby w Polsce nie było "dojrzałej" demokracji powtarzają się to tu, to tam regularnie od lat. Ich głosiciele sugerują – bo nigdy nie wyjaśniają tego dokładnie i wprost – że gdzieś w świecie istnieją miejsca, gdzie ustrojem jest "dojrzała" demokracja. Sugerują najczęściej, że są to państwa Europy Zachodniej i USA.
Jest to rozumowanie błędne.
Demokracja w Polsce jest oczywiście o wiele młodsza od demokracji w takiej Francji czy w USA. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Jednak nie jest od ustrojów w tych państwach mniej dojrzała. Stawiam tezę, że jest wręcz odwrotnie – demokracja w Polsce cierpi na chorobę w rodzaju progerii i jest jak najbardziej dojrzała. Osiągnęła już stan, do którego i tamte demokracje dążą, tyle, że nieco wolniej.
W krajach, w których nie było komunizmu, system rozwijał się aż do osiągnięcia powszechnego dziś wszędzie stadium mediokracji w sposób powolny. Kiedyś wszechobecność mediów nie zakłamywała w tak wielkim stopniu opinii ludzi. Kiedyś życie toczyło się powoli, a informacje rozchodziły się po świecie w tempie, w którym dziś zamiera o nich wszelka pamięć. W tych czasach wytworzyły się pewne mechanizmy, które nazwiemy ogólnym określeniem "opinia publiczna", a które miały być mechanizmem kontroli władzy.
Zapraszam do czytania całości TUTAJ.