Bez kategorii
Like

Bańką ich czy bombą?

28/07/2012
564 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

Bezpośrednią przyczyną kryzysu 2008 roku było „pęknięcie bańki spekulacyjnej” na rynku amerykańskich nieruchomości. „Nadmuchiwanie” takowych baniek służy celom strategicznym lichwiarskiej międzynarodówki.

0


 

Bezpośrednią przyczyną kryzysu 2008 roku było „pęknięcie bańki spekulacyjnej” na rynku amerykańskich nieruchomości. „Nadmuchiwanie” takowych baniek służy celom strategicznym lichwiarskiej międzynarodówki.
 
W obecnym systemie finansowym, prywatny bank nie ponosi żadnego ryzyka związanego ze zdolnością kredytową dłużnika. Jego natychmiastowy zysk to marże i inne opłaty pobierane w momencie zawarcia transakcji. W procesie „sekurytyzacji” (securitization[i] ) pożyczka zostaje bowiem natychmiast odsprzedana innemu inwestorowi, najczęściej funduszowi emerytalnemu lub powierniczemu, choć częste są też przypadki wzajemnego handlu tymi papierami dłużnymi wśród samych banków.
 
Na krótką metę, nadmuchiwanie baniek spekulacyjnych powoduje nakręcenie koniunktury gospodarczej.  Dzieje się to z dwu powodów. Pierwszy to pozorny wzrost zapotrzebowania w tym segmencie rynku, który jest przedmiotem wspomnianej spekulacji. Na rynku amerykańskim było to budownictwo, które „ciągnęło” za sobą resztę realnej gospodarki. Drugim (pośrednim) powodem wzrostu koniunktury jest zwiększenie konsumpcji, w tym przypadku przez właścicieli nieruchomości, którzy za pomocą tzw.  home equity loans  [ii]   „upłynniają” niezrealizowany zysk wynikający z różnicy pomiędzy wysokością kredytu hipotecznego i rynkową wartością posiadłości.
 
W momencie pęknięcia bańki, ceny wyspekulowanych dóbr (np. nieruchomości) gwałtownie spadają, a ich właściciele pozostają „na lodzie” z długami przewyższającymi wartość owych. Powoduje to gwałtowne ograniczenie konsumpcji, a co za tym idzie spadek koniunktury, katalizując obniżenie aktywności gospodarczej, a w konsekwencji wzrost bezrobocia. Bezrobotni i zadłużeni obywatele jeszcze bardziej ograniczają swą konsumpcję i w ten sposób nakręca się spirala kryzysu.
 
Lichwiarze przejmują niespłacane nieruchomości, a ich byli właściciele pozostają z dodatkową górą długów stanowiącą różnicę pomiędzy obecną (niską) wartością rynkową posiadłości a niespłaconym kredytem hipotecznym. W imię ratowania systemu finansowego przed katastrofą, suweren (podatnicy) przejmują długi instytucji będących w posiadaniu bezwartościowych papierów dłużnych (junk bonds [iii]). W rezultacie tego zadłużenie suwerena (państwa) rośnie, na co aplikowane jest społeczeństwom lekarstwo w postaci programów „zaciskania pasa”. Dzięki nim następuje deflacja[iv], która zgodnie z podręcznikową definicją, „powoduje wzrost siły nabywczej pieniądza”, a więc tym samym wartości długów będących w posiadaniu lichwiarzy.
 
W ten prosty sposób finansowa międzynarodówka, planuje zawładnąć całym światowym bogactwem, a na dodatek zamienić ludzkość w niewolników (wiecznych dłużników- tzw. debt peonage [v]).
 
W kontekście powyższego warto przeanalizować jak zaawansowany jest opisany projekt.
 
Stany Zjednoczone pogrążają się nadal w kryzysie, a na rynku nadmuchiwana jest kolejna bańka. Tym razem jest to spekulacja w obszarze pożyczek studenckich. Amerykański system wyższej edukacji funkcjonuje w główniej mierze na zasadach biznesowych, a nie jak być powinno, jako instytucja użyteczności publicznej (public utility [vi] ). Celem amerykańskich uniwersytetów jest osiągnięcie jak największych zysków w zamian za możliwie najmniejszą ilość przekazywanej wiedzy. Wszystkimi sposobami windują one koszty studiów, na które stać obecnie tylko nielicznych najbogatszych. Reszta studentów posiłkuje się pożyczkami, które oba zainteresowane systemy (edukacyjny i finansowy) podsuwają młodzieży, jako „intratną inwestycję w przyszłość”.  
 
W okresie nadmuchiwania bańki nieruchomości wmawiano społeczeństwu, że ceny domów będą rosły w nieskończoność i w związku z tym należy je traktować jak „maszynki do robienia pieniędzy”.   Teraz wmawia się młodzieży, że zaciągnięte na edukację długi łatwo spłacą uzyskując intratne zajęcie po skończeniu studiów. Im bardziej „prestiżowy” uniwersytet, tym droższa jest w nim edukacja, ale przecież z jego dyplomem tym lepszą dostanie się posadę!. Nieprawdaż?
 
Napędzana w ten sposób bańka przekroczyła już swymi rozmiarami „nieruchomościową”. [vii] i wynosi ponad tysiąc miliardów dolarów ($ 1 000 000 000 000). Amerykański system edukacyjny wyprowadził tą gigantyczną sumę w charakterze zysków, lub inwestycji w infrastrukturę i personel szkół, utrzymując tym samym dynamizm tego sektora gospodarki pomimo ogólnego kryzysu. 
 
Na obecnym rynku pracy, dla przygniatającej większości absolwentów, nie ma żadnej perspektywy zatrudnienia poza mało-płatnymi tymczasowymi pracami w sektorze usług. Narosła lawina ich długu pozostanie niespłacona, a całemu systemowi grozi kolejne „tąpnięcie” przyspieszające transformację „supermocarstwa” w kraj trzeciego świata.
 
Podobnie ma się sprawa w strefie euro. Tu mamy do czynienia jednocześnie z dwoma bańkami. Jedna, to spekulacje na rynku nieruchomości (np. Irlandia, Hiszpania), a druga to bańka długu publicznego (np. Grecja, Włochy). 
 
Bańka długu publicznego narosła z powodu pozbawienia państw euro-landu narodowych banków emisyjnych. W normalnych bowiem warunkach, suweren (państwo), „zmonetaryzowałoby” swój deficyt, emitując środki niezbędne do jego pokrycia. Taka metoda z powodzeniem była stosowana w przeszłości, powodując co prawda inflację, ale chroniąc państwo przed bankructwem, a realną gospodarkę przed zapaścią. Obecnie zaaplikowano delikwentom wspomniane już „lekarstwo” powodujące „wewnętrzną dewaluację” (internal devaluation [viii] , a w konsekwencji tak ulubioną przez lichwiarzy deflację.
 
Na polu bitwy pozostało jeszcze kilka dużych zachodnich gospodarek posiadających swe własne banki emisyjne. Ich dane makroekonomiczne wskazują jednak na poważny wzrost baniek spekulacyjnych w zakresie nieruchomości. [ix]
 
W Wielkiej Brytanii średnia cena domu wzrosła w okresie od 1996 do 2010 o 115% i jest obecnie o 60% wyższa niż w USA.
 
W Kanadzie i Australii ceny domów wzrosły w okresie 2002-2009 średnio o 80%. Obecnie średnia cena domu w Kanadzie jest o 70% wyższa niż w USA, a w Australii aż o 225%. 
 
Należy przy tym pamiętać, że średnie zarobki w trzech wymienionych krajach kształtują się na poziomie niższym niż w Ameryce. Tak więc nie ulega wątpliwości, że gospodarki tych krajów czeka w niedalekiej przyszłości „tąpnięcie” podobne do amerykańskiego, ze wszystkimi jego konsekwencjami. 
 
III RP nie doświadcza obecnie żadnej bańki spekulacyjnej. Teoretycznie posiada też własną walutę i centralny bank emisyjny, który mógłby pozytywnie stymulować resztki realnej gospodarki, jakie Jej jeszcze pozostały po kolonizacji przez zachód. Niestety, tak jak w przypadku kluczowych stanowisk politycznych, które są w rękach agentów obcych mocarstw, także centralne organy finansowe państwa (RPP, MF, NBP) obsadzone są zausznikami międzynarodowych lichwiarzy.  W języku mediów głównego nurtu nazywa się to obsadzaniem stanowisk przez „wybitnych finansistów posiadających zaufanie globalnych rynków”.
 
Wszystko więc wskazuje na to, że w najbliższej przyszłości zachód i jego kolonie (np. III RP) czeka katastrofa gospodarcza. No chyba, że w międzyczasie uda się Imperium Euroatlantyckiemu (US&UE) rozpętać III Wojnę Światową, którą coraz bardziej gorączkowo usiłują zapoczątkować na Bliskim Wschodzie.  Tak więc alternatywa przedstawia się następująco: dostać po głowie bańką spekulacyjną, albo bombą nuklearną.


0

dr nowopolski

Unikajacy stereotypów myslowych analityk spraw politycznych i gospodarczych Polski i swiata

344 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758