Niezły obciach można było ostatnio obejrzeć w „Polsacie”. W programie promującym muzyczne talenty „Tylko muzyka” („Must be the music”) kompromitujący spektakl zaprezentowało jury w składzie Kora (l. 60), Elżbieta Zapendowska (l.64), Adam Sztaba (l. 36) i Wojciech Łozowski (l. 37), które oceniało bardzo zdolnego wokalistę spod Sanoka Piotra Wolwowicza (ze szkoły muzycznej w tym mieście), który zaprezentował piosenkę Andrzeja Rosiewicza „Pytasz mnie”. Piosenka, niestety, była patriotyczna. Co za bezczelność! No i, pożal się Boże, jurorzy, dali popalić młodemu artyście. Brzydko starzejąca się Kora załkała: „prawie, że umarłam”. Pani Zapendowska (jak wyżej) pouczała z idiotycznym błyskiem w oczach: „ciesz się, ale nie śpiewaj takich piosenek. Jakieś bogoojczyźniane, takie patriotyzmy. To jest coś okropnego. Nie daj się w to wciągnąć, nie idź […]
Niezły obciach można było ostatnio obejrzeć w „Polsacie”. W programie promującym muzyczne talenty „Tylko muzyka” („Must be the music”) kompromitujący spektakl zaprezentowało jury w składzie Kora (l. 60), Elżbieta Zapendowska (l.64), Adam Sztaba (l. 36) i Wojciech Łozowski (l. 37), które oceniało bardzo zdolnego wokalistę spod Sanoka Piotra Wolwowicza (ze szkoły muzycznej w tym mieście), który zaprezentował piosenkę Andrzeja Rosiewicza „Pytasz mnie”. Piosenka, niestety, była patriotyczna. Co za bezczelność! No i, pożal się Boże, jurorzy, dali popalić młodemu artyście. Brzydko starzejąca się Kora załkała: „prawie, że umarłam”. Pani Zapendowska (jak wyżej) pouczała z idiotycznym błyskiem w oczach: „ciesz się, ale nie śpiewaj takich piosenek. Jakieś bogoojczyźniane, takie patriotyzmy. To jest coś okropnego. Nie daj się w to wciągnąć, nie idź tą drogą” (ryk śmiechu głupoli z jury). Pan Sztaba błysnął klozetowym dowcipem: „może czas na nowy program: zabij mnie swoją muzyką”. Najmłodszy Łozowski słusznie uznał, że milczenie jest złotem i nie dał głosu, czyli ciała, choć razem z innymi zagłosował przeciw wykonawcy.
Negatywny werdykt czwórki muzycznych popaprańców publiczność przyjęła buczeniem. Ta sama publiczność wcześniej Wolwowicza nagrodziła dużymi brawami.
Sam autor pokazał klasę nie tylko artystyczną. Po bełkocie jurorów powiedział: „w tych czasach emigrowanie jest, niestety, częste, a mi się wydaje, że ojczyzna jest jednak najważniejsza”…
Zderzenie młodego polskiego piosenkarza z pajacami- kosmopolitami było porażające. Z jednej strony talent i patriotyzm, z drugiej- kloaczne teksty i nienawiść do tradycji.
W Chinach słynna „banda czworga” budziła grozę. Muzyczna „banda czworga” z „Polsatu” tylko litość, zażenowanie, śmiech. Takie pajace, poziom kultury osobistej równy Rowu Mariańskiego, bo nawet nie Żuław. Słowem: totalny obciach. Ot, taki pseudomuzyczny, pseudokulturalny paw. Owych jurorów należy omijać szerokim łukiem: po tym co pokazali, mam wrażenie, że smarkają w palce i wycierają gębę (sic!) rękawem.