HYDE PARK
Like

Baba na rybach i …szantażyści (odc. 8)

05/09/2013
1646 Wyświetlenia
2 Komentarze
9 minut czytania
Baba na rybach i …szantażyści (odc. 8)

Ostatnio zostawiliśmy wędkowiec i jej byłego małżonka gdzieś pomiędzy wędkami a nadbrzeżnym szuwarem, kołyszących się zgodnym chórkiem i w takt muzyki stawowych fal, wraz  z innymi pasjonatami ryb. Ale każda przyjemność ma swoją granicę, bolesną i …głośną. A poza nią zalega niezwykle jaskrawa, hałaśliwa i nerwowa rzeczywistość zwana początkiem roku szkolnego.

0


 

bezpieczna szkola

 

– ZADZWONILI I SZANTAŻOWALI!!!! – usłyszała z oddali owej rzeczywistości Wędkowiec, która miast słuchać powitania Wielkiej Pani Dyrektor w nowej szkole podstawowej Rozruby, siedziała zadumana a rozmarzone oczy wyobraźni właśnie uśmiechały się na widok ogromnego karpia na końcu wędki…Nie, lepiej makreli, tych pierwszych Wędkowiec nigdy nie lubiła.

 

– A WIĘC!!! TERAZ DZIECI Z PIERWSZYCH KLAS – wrzeszczała wprost do wyłączonego mikrofonu, Ciało Pedagogiczne, którego postura na myśl przywodziła wieloryba, a nie nauczycielkę – PRZEJDĄ DO DRUGIEJ SALI GIMNASTYCZNEJ… A JA I RODZICE ZAŁATWIMY TO,  CZEGO USZY DZIECI NIE MOGĄ OGLĄDAĆ!!!

 

„Może lepiej zabiorę Rozrubę i..w nogi” – zdążyła pomyśleć Wędkowiec – „Bo czego uszy pierwszaków słyszeć nie mogą, tego również mogą nie wytrzymać nerwy a może i zęby rodziców”.

 

Ale było już za późno. Pięknie i niezwykle sprawnie ustawione w pary, 33 sztuki adeptów wiedzy, właśnie znikały za uchylonymi drzwiami sali. Przed oblicza rodziców wypłynęła Pani Dyrektor w całej okazałości swoich nadzwyczajnych wdzięków, znów przyłożyła niedziałający mikrofon do ust i ryknęła potężnie:

 

– JAK JA NIE CIERPIĘ MÓWIĆ PRZEZ TE MIKROFONY!!! – tu ukłoniła się słuchającemu ją gremium i nieco mniej gromkim głosem , ale ciągle do mikrofonu, oznajmiła – Zrobiliście państwo krecią robotę. Jak można szantażować dyrekcję szkoły, że jeśli nie usuniemy jednego z wychowawców, to państwo przeniesiecie dzieci gdzie indziej?!

 

Zrobiło się gorąco. Jedni rodzice siedzieli  kompletnie ogłuszeni  informacjami, które usłyszeli przed momentem , a  inni otoczyli zwartym wianuszkiem przemawiającego nauczyciela i próbowali go zakrzyczeć swoimi argumentami.

 

„Istna wariatoza edukacyjna” – pomyślała Wędkowiec – „To się nazywa szkoła a’la Poloneeze”.

 

– CISZA!!! – osadził w ławkach wszystkich awanturników, donośny i zły jak stado głodnych krokodyli, głos Pani Dyrektor – JAK MOŻNA KOBIECIE WYCIĄGAĆ JAKIEŚ PREHISTORYCZNE ZDARZENIA I KRZYWDZIĆ JĄ PO 35 LATACH!!! TO JA- DYREKTOR- ODPOWIADAM ZA PRACĘ MOICH NAUCZYCIELI!!! A WIĘC OŚWIADCZAM  PAŃSTWU, ŻE TO DOSKONAŁY NAUCZYCIEL! I PROSZĘ PAMIĘTAĆ, ŻE JEŚLI ODEJDZIE CHOĆBY POŁOWA DZIECKA, TO NIE BĘDZIE DWÓCH KLAS PIERWSZYCH I NIE BĘDZIE KLASY INTEGRACYJNEJ. DZIECI SPOZA REJONU ZOSTANĄ WYRZUCONE! – Tu Pani Dyrektor potoczyła po wystraszonych i skurczonych facjatach rodzicielskich groźnym orężem oka, uzbrojonego w okulary, wydęła usta i znieruchomiała na moment.

 

„O rajusiu…A czymże sobie zasłużyła ta biedna wychowawczyni na takie wzmożone zainteresowanie rodziców i cielska pedagogicznego?” – pomyślała nieco za głośno Wędkowiec, w związku z tym najbliżej siedząca matka uśmiechnęła się przepraszająco i oświadczyła, że też nie wie.

 

– KTOŚ Z PAŃSTWA NAMIESZAŁ, NIE WIEM KTO I DLACZEGO!!! A TERAZ PAŃSTWO JAKOŚ TO MUSICIE ODKRĘCIĆ. TU SĄ DWIE LISTY. JEDNA DO KLASY INTEGRACYJNEJ, GDZIE NAUCZAĆ BĘDZIE MIĘDZY INNYMI KONTROWERSYJNA PANI BASIA, DRUGA KARTKA SŁUŻY DO ZAPISANIA DZIECKA DO KLASY B. PUSZCZAM LISTY. ZA 10 MINUT ZBIERAM I ZOBACZYMY. – krzyczała Pani Dyrektor.

 

Tego tylko trzeba było rodzicom. Dziki tłum wyrywał sobie z rąk i zaciśniętych pięści kartkę oznakowaną jako klasa B, nie-Basiowa. Klasa A, Basiowa i integracyjna chwierutała się  delikatnie w rękach jakieś ojca, który właśnie pikował w kartkę długopisem. Wędkowiec przyczajona zaraz za plecami owego ojca szykowała się do tygrysiego skoku, wszak właśnie o to chodziło – o tę upragnioną integrację dla Rozruby.

 

„Szkoda, że nie mam wędki, złowiłabym sobie karteczkę i po krzyku…”- pomarzyła w myślach, ale zaraz dodała – „Z moimi zdolnosciami, przez następny tydzień karteczka dyndałaby na wędce innego rodzica…a na mojej dumnie zwiasłby kłąb włosów …Pani Dyrektor”.

 

– Halo! Proszę pani! Czy pani che się dopisac? – obudził ją miło brzmiący głos ojca, który właśnie skończył zapisywać swoje dziecko do klasy integracyjnej.

 

– Jaaasne – wydukała Wędkowiec dziwiąc się równocześnie, że to takie proste. Otóż po trzech latach bezowocnej walki o umieszczenie syna w placówce integracyjnej,po kilkukrotnym wywaleniu za drzwi dyrektorskich gabinetów, morzu wylanych łez,  ktoś, ot tak, po prostu i zupełnie nieprzygotowanej na to kobiecie, daje kartkę i mówi: masz kobieto, dopisz syna.

 

Pół godziny później, rodzice połączeni już ze swoimi dziećmi słuchali Pani Basi, która witała wszystkich serdecznie i dziękowała za zaufanie.

 

” Piętnaścioro uczniów i dwie nauczycielki. Poezja edukacyjna” – pomyśłała Wędkowiec.

 

– Jak to, nie wie pani o co poszło? Ano zarzucili kobiecie, że jest dla dzieci zbyt…przedszkolna. – usłyszała Wędkowiec jakąś mamę, która miała odwagę powiedzieć o co oskarżono wychowawczynię i dlaczego tak usilnie walczono o to, by odeszła. – Innymi słowy, za mało krzyczy, za dużo bawi się z dziećmi.

 

– E tam, kobieto, zamiast utyskiwać na ciało pedagogiczne , dostawać apopleksji albo nawet „globusa” w związku z nieetycznością zachowań ludzkich, ty ciesz się z tego szantażu – skomentował relację Wędkowiec jej były mąż.

– Zawsze wiedziałam, że ty jesteś…inny – sapnęła Wędkowiec – I masz…eeep…niekonwencjonalne podejście do moralności, kultury i społeczności.

– Tjaa. Za to ty brzmisz porządnie, etycznie i kulturalnie i od trzech lat łagodnie i uczciwie nie możesz umieścić Rozruby tam, gdzie jego miejsce, bo w myśl kretyńskich przepisów ma sobie radzić w normalnej szkole, a to, że sobie nie radzi, no cóż, przepisy mówią, że ma sobie radzić i kropka. Przyjmijże wreszcie do wiadomości, że dzięki szantażystom, po pierwsze w ogóle powstanie ta klasa a po drugie, Pani Basia będzie wzorowym wychowawcą, zobaczysz.

– Ale, żeby aż takimi pokrętnymi drogami…

– Ciii. Wiwat szantażystom! – ucieszył się były mąż – No, w następny weekend szykuj się na ryby. Bo jak nie….Tooo!!!

– Aaaa!!! Jeszcze jeden szantaż i komuś coś złego zrobię!!!- wrzeszczała Wędkowiec.

– No widzisz jak ładnie…I ty też nauczyłaś się szantażu.

 

CDN…

Źródło: Osobiste doświadczenia Autorki.

 

 

 

 

0

Bez kredek we lbie

Matka-Polka-galopka. Na marginesie - matematyk, księgowa. Staram się nie politykować, nie mam do tego predyspozycji, wolę ... obserwować, wyciągać wnioski, przyglądać się i opisywać. Poczucia humoru nigdy za dużo, nawet sam Pan Bóg je posiada, więc czemu nie człowiek?

20 publikacje
10 komentarze
 

2 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758