krzyż jest już wolny Matko !Jezus w Twych ramionach...jeszcze tylko ten kamień na Jego pogrzebie ...Twój Syn Umiłowany...owinięty w...
co nam zdrady ! jest u nas kolumna w Warszawie...ale nie pamiętamy jakiej ona służy sprawie...hałas taki od zamkiem...że jedynie wrony siadają i paskudzą strzepując ogony na naszą...
Zapomnieliśmy o wszystkim...już nie dajemy świadectwa...zawiódł nas rozum i odwaga...już nie idziemy...
pasterze pobłądzili...zginęły owieczki...w owcze skóry przebrani...szydercy i...
z całym świętym dziedzictwem naszego Narodu...idziemy do Twego tronu z wielką wolą...
szatan skrzydła nad światem rozkłada...i na ziemi układa się cieniem...poplątała się prawda i kłamstwo...i skarlało w narodach...
czasie - gdzie mury łzami płaczą...i gadatliwe są tylko kamienie...tu -przychodzimy w dniu pokory... aby otworzyć złe...
do Wolnej Polski Siostry i Bracia ! jak nasi Ojce ruszajmy z wiarą...tysiąc lat szliśmy z Bogiem na ustach...On zawsze naszej wolności...
jak głupiec co się cieszy marnym świecidełkiem...idziemy nieświadomi oszustwa i...
dziękuję za bezsenność Wszechmogący Boże..dziękuję za niepokój co me serce trwoży..jeszcze się we mnie tłucze ciężki kamień...
do ołtarza Ojczyzny przychodzimy Jezu...aby złożyć u Twych kolan i smutek i ból...by już nigdy nie śpiewały czarne ptaki śmierci...swe Requiem złym żałobnym długim świstem...
góry jak dni przed nam wysokie i strome...przez które wędrujemy w mozole i trudzie...gdy mgła i wicher szarpie nasze wątłe skrzydła...i gdy z rozpaczą marzymy o życiu...
już grają marsza - szlochają bemole...i wieją chorągwiami w żałobnym pochodzie...już Czarny Anioł szumi przejmująco...bo taki pogrzeb nie zdarza się co...
obrodziło zdrajcami w ojczystym zagonie...bo tak wielu się zaparło kiedy zapiał kur...że już płaczu nie usłyszysz tych co rozpaczają...bo zagłusza ich unijny i krzykliwy...
a Ty prosisz jeszcze Ojca aby im przebaczył...między jednym a drugim śmiertelnym oddechem...bo nie wiedzą że na Boga podnoszą rękę...nieświadomi co czynią zaślepieni...
a Niemiec wciąż nam pluje w twarz...i dzieci nam germani...podstępną mową głośno drwi...i naszą świętość...
rzucamy ziemię skąd nasz ród...w bełkocie obcej mowy....jakiż my naród..? jaki lud..?jaki z nas szczep piastowy..? i choć nam inny pluje w twarz i karki nam...
brzóz białe anioły rozświetlają las...takie anioły świecą w każdym polskim lesie...one wyrastają z tamtych zbrodni płaczem...co poprzez pustkę wołaniem żałobnym się...
tak oto wygląda nasza droga do nieba...dwie belki skrzyżowane - ofiara straszliwa...Bóg-Człowiek przybity gwoździami do krzyża...nie ma innej łatwiejszej - tylko ta prawdziwa...