Do mego artykułu „Pakt Hitler – Stalin czy raczej Stalin – Hitler” otrzymałem między innymi taką uwagę, że dzisiaj szkoda czasu na rozpamiętywanie „zamierzchłej” zapewne przeszłości w ocenie zapewne bardzo młodego komentatora. Mam zwyczaj dziękowania za każde uwagi niezależnie od tego czy są pochlebne czy nie, byle tylko zawierały znamię wolnej myśli, która w tej, i nie tylko w tej, chwili jest najważniejsza.
Oczywiście i autorowi wymienionej uwagi też dziękuję, tylko chciałbym przypomnieć, że mój artykuł nie był tylko rozważaniem i biadaniem nad przeszłością, ale miał konkretny cel: – obalenie kwitnącego w putinowskiej Rosji kultu Stalina. Wystarczyło przeczytać artykuł do końca gdzie ten cel jest wyłuszczony.
Dlaczego uważam za tak istotne działanie w tym kierunku?
Otóż Putin wyraźnie wstąpił na stalinowską drogę budowania potęgi i zagrożenia dla sąsiadów kosztem ograbiania i nędzy swoich obywateli, a raczej poddanych.
Jest to związane z sojuszem z Niemcami, a to stanowi szczególne zagrożenie dla Polski i całej środkowej Europy a w dalszej kolejności i dla całej Europy.
Piszę o tym od dawna uznając, że podstawowym obowiązkiem Polski jest ukazywanie powagi zagrożenia, jakie niesie za sobą każde zbliżenie rosyjsko niemieckie i na co mamy aż nadto dowodów w starszej i najnowszej historii. Obecny układ funkcjonuje ponad głowami nie tylko sąsiedzkich krajów, ale całej UE.
Niestety ze strony władz panujących w Polsce nie doczekałem się żadnej reakcji, a wprost przeciwnie starają się one przypodobać obu stronom tego układu licząc na ich łaskawość. Wiemy, czym taka postawa skończyła się w XVIII wieku i powinniśmy wszelkimi siłami dążyć do zapobieżenia najgorszemu póki jest jeszcze jakiś czas. Stosunek władz w Polsce mnie nawet nie dziwi, ale z przykrością stwierdzam, że również IPN nie wykazał zbytniego zainteresowania zbadaniem wątków zbrodni stalinowskich ze szczególnym uwzględnieniem mordu katyńskiego, jako elementu ścisłej współpracy, a raczej jeszcze więcej – usłużności wobec Hitlera.
Muszę powiedzieć, że moje apele w tym względzie doczekały się reakcji ze strony rosyjskiej, bowiem jeden z moich artykułów na ten temat został przetłumaczony i opublikowany /nota bene nie pytając o zgodę/ w podobno bardzo popularnym portalu rosyjskim z komentarzami nie budzącymi wątpliwości, co do nastrojów. Między innymi w związku z moją wzmianką na temat rozmów ze Stalinem w sprawie Lwowa otrzymałem komentarz, że „jest to objaw typowej polskiej zaborczości, której się zachciewa naszego Lwowa”. Pomijam drobny fakt, że obecnie Lwów nie jest w Rosji a w granicach Ukrainy, ale zapewne autor uwagi zawzięty „Wielkorus” uznaje Ukrainę też za część Rosji, mogę tylko z ubolewaniem stwierdzić, że mamy do czynienia z niewygasłymi rosyjskimi zapędami imperialnymi zagrażającymi wszystkim sąsiadom, a samej Rosji najbardziej.
Polska powinna wykazywać wszystkie ciemne strony obecnego reżimu i ujawniać, na jakich niebezpiecznych dla Rosji wzorcach tworzy się obecną politykę rosyjską, nie bacząc na powszechną nędzę i praktyczne wymieranie narodu rosyjskiego.
Zamiast snuć niebezpieczne mrzonki o podbojach rosyjscy władcy powinni zadbać o swój naród, o podniesienie materialnego i moralnego poziomu jego egzystencji.
W interesie całej Europy leży żeby Rosja stała się normalnym krajem, z którym można tworzyć dobrosąsiedzkie stosunki, a już naprawdę wielkim osiągnięciem byłaby chrystianizacja Rosji, jako części składowej odrodzonej chrześcijańskiej Europy.
W podobnym duchu wykorzystania doświadczeń z tragicznych dla nas wydarzeń historycznych chciałbym się odnieść do nadchodzącej rocznicy napaści Niemców na Polskę 1 września 1939 roku.
Wszystko, co się wówczas zdarzyło było absolutnym nieporozumieniem, po pierwsze wojna nie wybuchła w czasie, w którym była przez Hitlera zdecydowana i wydane zostały rozkazy uderzenia, czyli 26 sierpnia. Jakoś dziwnie o tej dacie wszyscy z historykami i politykami na czele zapominają, a ma ona dla oceny wypadków znaczenie kapitalne. Data 26 sierpnia została wyznaczona, jako konsekwencja podpisania paktu Ribbentrop – Mołotow 23 sierpnia i przekonania, że Polska będzie osamotniona i oddana przez zachód na niemiecką pastwę.
Podpisanie w Londynie 25 sierpnia traktatu sojuszniczego brytyjsko – polskiego było powodem odwołania wydanego rozkazu ataku na Polskę. Hitler podejmując taką decyzje narażał się na katastrofalne skutki w razie nie dotarcia na czas odwołania do wszystkich jednostek Wehrmachtu znajdujących się już w marszu, a także na fakt osobistej kompromitacji wobec swoich podwładnych.
Wiadomość o tym musiała dotrzeć do Londynu i Paryża stwarzając najlepszą okazję pójścia za ciosem, należało natychmiast umocnić Hitlera w przekonaniu, że z całą pewnością będzie miał do czynienia z wojną na dwa fronty i z tym, czego obawiał się najbardziej, czyli nieuchronnym, aktywnym udziałem Anglii.
Wsparcie Polski w jej mobilizacji przez ogłoszenie własnej, zapowiedź w odwecie na wizytę w Gdańsku pancernika niemieckiego Schleswig – Holstein – wizyty w Gdyni pancernika brytyjskiego w odpowiedniej eskorcie, a nade wszystko odmowa jakichkolwiek negocjacji i porozumień z Niemcami bez udziału Polski z pewnością wyperswadowałyby Hitlerowi chęć podjęcia wojny w takich okolicznościach.
Był zresztą na to przygotowany moderując formalne roszczenia wobec Polski i mając w zapasie możliwość ofensywy na Bałkanach.
Mając pewność, że Polska wypełni swoje sojusznicze zobowiązania taka postawa dawała Francji i Anglii maksimum korzyści, była jedyną gwarancją uniknięcia wojny przynajmniej w 1939 roku, a więc uzyskania czasu na odpowiednie przygotowanie się do niej i ewentualne prowadzenie negocjacji na własnych warunkach. Ryzyka nie było żadnego gdyż gdyby Hitler wbrew świadomości o nieuchronnej walce na dwa fronty rozpoczął wojnę to i tak musiałby ją rozpocząć od Polski, która odmówiła Niemcom pójście na ugodę za cenę umożliwienia im ataku w kierunku zachodnim.
Niestety Polska znalazła się w najgorszym towarzystwie, z jednej strony spisek bandytów zmierzający do grabieży i podziału łupów, a z drugiej spisek tchórzliwych łajdaków, których jedynym celem było uniknięcie ataku niemieckiego na zachód przez oferowanie Polski, jako łatwego łupu, a przy okazji spełnienie stalinowskiego żądania przesunięcia sowieckiej granicy na zachód i uzyskanie możliwości bezpośredniej konfrontacji z Niemcami.
Największą obawą była alternatywa odstąpienia Niemców od ataku na Polskę, dogadania się z Polską i otwarcia drogi do bezpośredniego ataku na zachód już w 1939 roku. W tym tkwiła przyczyna wszystkich haniebnych posunięć dyplomacji brytyjskiej i francuskiej stwarzających na Hitlerze wrażenie, że nie będzie wojny europejskiej z powodu Polski. Łajdak zawsze myśli, że inni są tacy sami jak on i że nie będą kierować się honorowym poczuciem obowiązku wypełniania podpisanych umów.
Beck wydawał się nie dostrzegać tych intencji swoich „sojuszników” traktując na serio ich zobowiązania, a przecież zwykła przezorność nakazywała sprawdzenie wiarygodności kontrahentów, choćby przez odmowę przyjęcia tajnej klauzuli w umowie z Anglikami ograniczającej pojęcie napastnika wyłącznie do Niemców i zażądanie wizyty angielskiej floty w odpowiedzi na wizytę Schleswig – Holsteina itp.
Szczerze mówiąc w 1938 i 1939 roku było aż nadto faktów świadczących o małej wiarygodności zachodnich aliantów, ale z drugiej strony w tym czasie było już za późno na prowadzenie samodzielnej gry.
Najdogodniejszy czas na jej rozpoczęcie to był rok 1933 natychmiast po ogłoszeniu przez Hitlera jego zamiarów w odniesieniu do traktatu, „dyktatu” jak mawiali Niemcy, -wersalskiego. Akcja ze strony polskiej musiała mieć znacznie większy ciężar gatunkowy aniżeli sondażowa w praktyce misja Wieniawy. Była to znakomita okazja do ultymatywnego postawienia sprawy i skorygowania błędów Wersalu.
Żądanie ze strony Francji akcji policyjnej przy udziale Polski i ewentualnie Czechosłowacji w stosunku Niemiec łamiących zobowiązania traktatowe, demilitaryzacja Prus Wschodnich na wzór Nadrenii i włączenie Gdańska, jako wolnego miasta w obręb administracji polskiej.
Spełnienie tych warunków dawały rękojmię pokoju na wiele lat, odrzucenie polskich propozycji musiało wiązać się z zapowiedzią pełnego uprawnienia Polski do samodzielnego poszukiwania rozwiązania zaistniałej sytuacji.
Optymalnym czasem na takie postawienie spraw był rok 1933, była jeszcze druga okazja już nie tak dogodna w 1936 w odwet za wkroczenie wojska niemieckiego do Nadrenii.
W każdym przypadku warunek jest zawsze ten sam, tylko zawczasu przygotowane akcje mają szansę na pomyślną realizację, wówczas to było, jako alternatywa postawienie skutecznej zapory kontynuowaniu linii Rapallo i Locarno, choćby w postaci powszechnego paktu antykominternowskiego, o którym niedawno pisałem.
Piszę o tym wszystkim, dlatego że dzisiaj znajdujemy się w podobnej sytuacji uczciwszy wszystkie formalne i faktyczne różnice naszego położenia.
Jeżeli dzisiaj nie zdobędziemy się na stworzenie alternatywy dla już istniejącego na wzór Rapallo i Locarno nowego układu europejskiego to za parę lat może być za późno. Zdaję sobie sprawę, że trzeba było to zrobić znacznie wcześniej, ale nieświadomy stanu zagrożenia naród polski dopuścił do tak wielkiej zwłoki, że dalej już czekać nie można.
Pan Bóg litościwy stworzył nam okazję w postaci kryzysu samego jądra UE, czyli strefy euro i naszym obowiązkiem jest wykorzystać ją dla podjęcia akcji konstruowania nowego układu europejskiego wolnych, ale solidarnych państw tworzących wspólnotę rynkową i polityczną, a nade wszystko wspólnotę chrześcijańskiej kultury.
3 komentarz