Coraz więcej blogerów próbuje swoich sił w słowie drukowanym. Właśnie ukazały się kolejne dwie książki. Mirosław Kokoszkiewicz (Kokos26) wydał zbiór swoich tekstów politycznych, a Aleksander Ścios drugą książkę o Smoleńsku.
Blogerzy po "przesiadce" na słowo drukowane sprzedają od kilku do kilkunastu tysięcy książek. Fenomen siły polskiej publicystyki internetowej można wyjaśnić "głodem" czytelników na inne niż informacje podawane i obrabiane przez media głównego nurtu. Publicystykę blogerów charakteryzuje większe zaanagażowanie emocjonalne w teksty i mniejsze zahamowania w formułowaniu ocen.
Książka "Jak zabijano Polskę" Mirosława Kokoszkiewicza jest właśnie potwierdzeniem tej opinii. Autor, co sam podkreśla, bazował tylko na wiedzy ogólnie dostępnej dla wszystkich, którzy wykażą odrobinę zainteresowania polityką. Omawia wydarzenia z lat 2005-2011, rozpoczynając od "wypadku przy pracy elit III RP", jak nazywa rządy PiS-LPR i Samoobrony, a kończąc na opisie śledztwa smoleńskiego i "polityki miłości" rządu Tuska. Reasumując: mocny tytuł, wyraźne poglądy i kilkadziesiąt tekstów o najważaniejszych wydarzeniach ostatnich lat. Fani redaktora naczelnego "Nowego Ekranu" Tomasza Parola znajdą u Kokoszkiewicza obszerny wybór fragmentów jego tekstów o katastrofie smoleńskiej w tym najgłośniejszym "Grupenfuerer KAT".
Druga książka Aleksandra Ściosa "Smoleńsk. W pułapce tajnych służb." jest probą pokazania roli polskich tajnych służb w katastrofie smoleńskiej. Chodzi przede wszystkim o działania i zaniechania tych służb, przed i po katastrofie. Ścios jest jednym z ciekawszych odkryć internetu ostatnich lat. W publicystyce nie ukrywa wyraźnych sympatii propisowskich. Jednocześnie jak na "amatora" dysponuje dostępem do wiedzy, którą trudno znaleźć "na powierzchni" (niekoniecznie tajną), a na dodatek bardzo sprawnie posługuje się piórem. O posługiwanie się pseudonimem Ścios byli posądzani byli pracownicy Komisji Weryfikacyjnej WSI. Tajemnica tożsamości Ściosa ciekawi nie tylko blogerów.
Znajome "wiewiórki" wspominały o analizowaniu przez pracowników skarbówki wypłat wierszówek w gazetach, w których publikowano jego teksty, aby ustalić tożsamość autora. W książce Ściosa na szczególne polecenie zasługuje rozdział poświęcony zdjęciom satelitarnym z miejsca katastrofy, które miały trafić do Polski. Analiza Ściosa udowadnia, że część materiałów przekazanych Polsce została objęta klauzulą tajności i ukryta przed opinią publiczną. A także ostatni, "Zbrodnia prawie doskonała", gdzie pokazuje mechanizm gry sprawą katastrofy smoleńskiej przez tworzenie szumu informacyjnego i prymitywnych dezinformacji. Jestem przekonany, że jedynymi z pierwszych czytelników książki Ściosa byli analitycy naszych służb.
Obie książki będą dostępne w księgarni "Nowego Ekranu".