Aresztować rynki!
06/08/2011
382 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Ponieważ społeczeństwo polskie od dwu dekad poddawane jest takiej niemiłosiernej terapii, a jej katastrofalne efekty nie wywoływały nigdy odruchów solidarnościowych ze strony społeczeństw zachodu, nie widzę powodu do jakiegokolwiek współczucia
Agencje prasowe rozpisały się dziś o kolejnym „tąpnięciu” na globalnych rynkach finansowych. Onet.pl donosi:
Amerykańska agencja ratingowa Standard & Poor’s obniżyła w piątek ranking wiarygodności kredytowej rządu USA z maksymalnej oceny AAA do AA+. Po raz pierwszy w historii agencja ratingowa zdegradowała w ten sposób obligacje skarbowe USA.
Czy decyzja ta jest wynikiem katastrofalnej sytuacji finansowej Stanów Zjednoczonych? Taka sytuacja jest faktem od wielu już lat. Coraz bezczelniejsze zachowanie kliki finansistów z Wall Street nie dbających już nawet o pozory praworządności podczas nieprzerwanego rabunku światowego bogactwa, ukazuje amerykańską katastrofę w jaskrawszym świetle, ale nie zmienia tych faktów.
Racjonalnym krokiem było dzisiejsze oświadczenie Chin (Xinhua news agency) domagające się poddania kontroli międzynarodowej amerykańskiego systemu finansowego, lub zaadoptowania nowej globalnej waluty rezerwowej. Można to interpretować jako poważne ostrzeżenie w stosunku do USA, a raczej rządzącej nim kliki finansistów z Wall Street, że ich największy wierzyciel stracił już cierpliwość.
Zupełnie coś innego oznacza dzisiejsza decyzja Standard & Poor’s, prywatnej organizacji, która jest jedną z oficjalnych „tub medialnych” finansjery, eufemistycznie określanej mianem „rynków”.
Standard & Poor’s tak jak i inne agencje rankingowe nie można traktować jako profesjonalne organizacje ekonomiczne. Merytoryczna strona ich „rankingów” jest bezwartościowa. W tym kontekście warto przypomnieć, że przed kilku zaledwie laty agencje te dawały AAA rating wszystkim bezwartościowym instrumentom finansowym (junk bonds, derivatives, CDO, CDS, etc.) odpowiedzialnym za katastrofę finansową z 2008 roku. Zamiast ich likwidacji i podjęcia śledztwa w sprawie kryminalnej działalności tychże, wspięły się one na kolejny poziom prominencji, stając się czymś w rodzaju oficjalnego szantażysty lichwiarskiej międzynarodówki w stosunku do reszty świata.
Wspomnianych rankingów nie można bowiem lekceważyć. Obniżenie rankingu sygnalizuje bowiem niezadowolenie „rynków” z działań rządów poszczególnych państw. „Niezadowolenie” to materializuje się w formie wyższych procentów od zaciąganych kredytów, co jest sprawą krytyczną dla każdego dłużnika. Katastrofalnych rezultatów tego niezadowolenia doświadczyła niedawno Grecja, zostając praktycznie odcięta od środków kredytowych i rzucona na łaskę IMF (Międzynarodowego Funduszu Walutowego), który z kolei wypełnia funkcję komornika egzekwującego bezwzględnie należne „rynkom” zaległości finansowe dłużników. Procedura ta polega na udzielaniu „pakietów kredytów ratunkowych” dla dłużnika, w zamian za „prywatyzację” jego aktywów. Przedstawiając to obrazowo, jest to proces analogiczny do exemplum zajmowania przez komornika mebli dłużnika. W przypadku osób fizycznych zajęcia takie mogą jednak następować po zapadnięciu prawomocnego wyroku sądowego. W strukturach funkcjonowania „społeczności międzynarodowej”, wyrok taki nie jest wymagany.
Tak więc dzisiejsza decyzja Standard & Poor’s stanowi ostrzeżenie dla władz amerykańskich, że ich program „zaciskania pasa” obywateli nie jest dla „rynków” wystarczający. Ma to zobligować władze do dalszych cięć socjalnych i wtrącenia kolejnych milionów w strefę nędzy. A więc USA ma powielać scenariusz wprowadzany już w takich krajach jak Grecja czy Irlandia.
Ponieważ społeczeństwo polskie od z górą dwu dekad poddawane jest takiej niemiłosiernej terapii, a jej katastrofalne efekty nie wywoływały nigdy odruchów solidarnościowych ze strony społeczeństw zachodu, a wręcz przeciwnie, stymulowały jedynie działania mające na celu wykorzystywanie krytycznego położenia wschodnich nędzarzy, nie widzę powodu do jakiegokolwiek współczucia w stosunku do tych, którzy dziś mają zasmakować owoców globalizmu w jego najbardziej wyuzdanej formie.
Warto jednak skonkludować całą sprawę stwierdzeniem, że rozwiązanie tego problemu jest niezwykle łatwe. Należy po prostu aresztować „rynki” i wytoczyć im proces o zbrodnie przeciw ludzkości przed niezależnym trybunałem międzynarodowym. W całej swej istocie „rynki” te to kilkanaście rodzin bankierskich, których nazwiska i adresy dostępne są w publicznej domenie. Zgromadzony przez nie gigantyczny kapitał pozwala im odgrywać rolę „bogów” i swobodnie sterować światowymi rynkami. A ponieważ nie ma żadnej racjonalnej przyczyny, dla której miliony mają niepotrzebnie cierpieć z powodu zachłanności i pychy kilkuset członków jednego plemienia, takie radykalne rozwiązanie jest w pełni uzasadnione.