Bez kategorii
Like

Apel, hymn, cukierek i węgiel

02/12/2011
374 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Do szkoły, do której chodził Łukaszek, przybył bardzo ważny polityk.

0


Do szkoły, do której chodził Łukaszek, przybył bardzo ważny polityk. Był on oczywiście gościem specjalnym uroczystego apelu. Pan dyrektor posadził gościa na honorowym miejscu a potem z wysokości sceny popatrzył triumfalnie na karne zwarte szeregi uczniów. Troszeczkę mu ten triumfalizm uderzył do głowy, bo podszedł do mikrofonu i nieopatrznie spytał, czy dzieci wiedzą, z jakiej okazji jest ten apel. Pierwsza do odpowiedzi zgłosiła się oczywiście szósta a, a konkretnie Łukaszek:
– Dzisiaj jest rocznica śmierci patronki górników!
Zapadła cisza, a księdzu katechecie zrobiło się słabo.
– Dobrze mówi! – potwierdził pan polityk i wtedy reszcie grona pedagogicznego też zrobiło się słabo.
– To nie tak… – próbował delikatnie dać do zrozumienia pan dyrektor ocierając nerwowo pot z czoła.
– Jak to nie tak? – oburzył się Gruby Maciek. – Przecież tyle razy pokazywali jak się zastrzeliła duszną atmosferą!
– O kogo wam chodzi? – spytał skołowany pan dyrektor.
– O świętą Barbórkę! – odparł okularnik z trzeciej ławki. – Taki facet ją zabił…
– Czym?
– Pewno węglem – improwizował rozpaczliwie okularnik. – I okulary miał…
– Ty też masz okulary – zauważył Gruby Maciek
– I co z tego?
– Nic, poza tym, że jesteś głupi! – i się pobili.
– Im chyba chodzi o Blibarę-Bardę – wyjaśniła dziewczynka, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza, patrząc z niesmakiem na swoich klasowych kolegów. – A ten facet, który ją zabił…
– Ten facet wcale jej nie zabił! – odezwał się z mocą pan polityk.
– Jak to? – ośmielił się odezwać ktoś z grona pedagogicznego. – Przecież przez tyle lat mówili w prasie, radiu i telewizji…
– Ja o tym wszystkim wiem – potwierdził pan polityk. – Ale dziś rano przeczytałem o tym, co ją niby zabił węglem… Przepraszam, duszną atmosferą, że to jednak jest sympatyczny, rozsądny młody człowiek i interesujących poglądach.
Nauczyciele stali jak rażeni gromem.
– A… Gdzie pan to przeczytał? – spytała pani wicedyrektor.
– W "Wiodącym Tytule Prasowym"!
– A… Jeśli można wiedzieć… Kiedy? Z jakiego dnia był egzemplarz?
– Dzisiejszy!
– No to… Chyba nie ma wątpliwości… – pani wicedyrektor uśmiechnęła się blado.
– Zaczynamy apel! – zagrzmiał pan dyrektor, dał znak jednemu z uczniów, ten włączył sprzęt audio i z głośników poleciał hymn polski. Ci, którzy siedzieli, to wstali, a ci, którzy stali, wyprostowali się na baczność. Jedynie pan polityk siedział i grzebał w kieszeniach. Kiedy zobaczył, że inni wstali, też wstał. Grzebał jednak dalej, wyjął paczkę cukierków, jednego zjadł a potem podszedł do uczniów, żeby ich poczęstować. Trafił oczywiście na szóstą a. Nikt jednak poczęstunku nie przyjął, wszyscy stali na baczność i nawet nie mrugali. Hymn się skończył.
– …dlaczego nie chcecie cukierków? – spytał z wyrzutem pan polityk cyckając cukierka.
– Przecież jak grają hymn to trzeba stać na baczność i nie gadać i tak dalej – objaśnił mu Łukaszek z potępieniem w głosie.
– A skąd ty o tym wiesz?
– No przecież na meczach jak grają hymn to wszyscy stoją i śpiewają…
– Znaczy się, kibic – pan polityk pokiwał głową na Łukaszkiem i ruszył w stronę swojego miejsca. – Taki mały, a już kryminalista. Szkoda, że zgnije w więzieniu. Ktoś jeszcze chce cukierka?

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758