Antysemityzm jest to broń polityczna używana w Polsce przez małą, ale silną i zwartą żydowską grupę władzy.
Aby wyjaśnić antypolonizm trzeba wyjaśnić problem antysemityzmu. Z moich osobistych doświadczeń wynika, że antysemityzm jest to broń polityczna używana w Polsce przez małą, ale silną i zwartą żydowską grupę władzy. Ta grupa używa zarzutu antysemityzmu po to, aby spowodować śmierć cywilną przeciwnika. To jest forma politycznej klątwy. Antysemita – to jakiś straszny człowiek, rasista nienawidzący Żydów i pewnie innych ludzi. Rasista!
W Polsce często byłem oskarżany o antysemityzm. Pamiętam tego skutki, kiedy stałem przy ulicznych stolikach i pomagałem partii "X" w zbierania podpisów poparcia, koniecznych do rejestracji w wyborach do Sejmu w 1993 roku. W Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu na mój widok starsze panie pluły pod nogi, a potem rozcierały swoje plwociny stopami ziemię, coś mówiąc do siebie pod nosem. Było to dla mnie ciekawe, bo nigdy takiego folkloru nie widziałem. Dowiedziałem się, że to zwyczaj żydowski. Dlatego po powrocie do Kanady, zapytałem moich znajomych kanadyjskich Żydów, co to jest według nich antysemityzm. Ich zdaniem jest o’key, gdy się Żydów nie lubi. Nic w tym złego. Każdej nacji można nie lubić. Można nie lubić Niemców, tak jak można nie lubić Żydów czy Polaków. To ani nie antygermanizm, ani nie antysemityzm, ani też antypolonizm. Bo to rzecz normalna. Ludzie maja prawo kogoś nie lubić. To zwyczajnie ludzkie. To nie jest nienawiść. A przecież te panie, które pluły na mój widok, nienawidziły mnie dzięki "Gazecie Wyborczej" Adama Michnika. To gazeta Michnika tworzyła atmosferę nienawiści wobec ludzi takich jak ja. I to tylko dlatego, że krytycznie wyrażałem się nie o Żydach, tylko o nielicznej żydowskiej grupie władzy w Polsce. A przecież w Polsce nie ma przejawów nienawiści do Żydów. Nikt nie pluje na ich widok, tak jak owe panie pluły na widok Stanisława Tymińskiego. Nigdy też żadnej nienawiści nie żywiłem. Do nikogo. Nienawiść to uczucie negatywne. Ono odciąga energię człowieka od konstruktywnego działania. To odbiera dużo energii życiowej. To człowieka osłabia. I choćby dlatego jest absurdalne. I jeśli Żydzi z grupy władzy w Polsce mogą dla celów politycznych rzucać klątwę antysemityzmu i siać nienawiść do swoich polskich przeciwników, to ja nazwałem to antypolonizmem. Antypolonizm to uczucie nienawiści do Polaków i propagowanie takiego uczucia. To jest pojęcie wprowadzone do obiegu publicznego przeze mnie. Jeszcze na początku lat 90. nie używano takiego określenia.
Jaskrawym przykładem takiego zachowania był Piotr Najsztub, młody dziennikarz „Gazety Wyborczej”. Na początku lat 90-tych miał on zadanie, aby się mną zająć i mnie pilnować. W praktyce chodził on za mną jak wierny pies. I nawet aby być obecnym na zjeździe założycielskim partii "X", wypełnił i podpisał deklarację członkowską, którą zachowałem na pamiątkę mimo jego późniejszej prośby aby ją zniszczyć. Tyle, że sala zagłosowała wówczas przeciw jego obecności i musiał czekać na mnie przy wyjściu z budynku, aby dowiedzieć się gdzie pojadę dalej. W 1995 roku, kiedy wyjeżdżałem z Polski do Kanady, P. Najsztub czekał na mnie przy bramce do sali pasażerów na lotnisku Okęcie w Warszawie. Akurat miałem w kieszeni masowej produkcji zabawkę, którą ktoś mi dał jako żart. Było to małe czarne plastykowe pudełeczko z głośniczkiem i guzikiem. Kiedy się nacisnęło ten guzik, to słychać było głośne „fuck you”. Ponieważ nie chciałem mieć kłopotu z kontrolą przy wejściu na salę odlotu, z uśmiechem dałem to pudełeczko Najsztubowi na pożegnanie. Jakież było moje zdziwienie kiedy się dowiedziałem, że następnego dnia „Gazeta Wyborcza” zamieściła jego sprawozdanie z mego odlotu z Polski z uwagą, że dałem mu zabawkę, która mówi „ty pieprzony Żydzie”. No niech mi ktoś powie czy jestem w błędzie, jeśli sądzę, że jest to szerzenie nienawiści rasowej.
Ale pomijając ten fakt uważam, że istotą konfliktu pomiędzy żydowską grupą władzy w Polsce, a Polakami jest zasadnicza różnica kulturowa. Zasadnicza różnica pomiędzy kulturą żydowską, a kulturą polską. Kultura polska jest zbudowana na kulturze łacińsko-katolickiej. Kultura żydowska w Polsce jest czymś dla niej zupełnie obcym. Dodam, że jest jeszcze w Polsce obecna kultura bizantyjska. Naukowo te różnice przeanalizował profesor Marian Mazur, a wcześniej jako różnice pomiędzy cywilizacjami zdeterminowanymi kulturowo, opisał profesor Feliks Koneczny. Kontynuował to docent Józef Kossecki, mój zastępca w partii "X" w latach 1991-1995. Tak, że ja z punktu widzenia tych naukowców uważam, ze jest to walka polityczna, a nie rasowa czy etniczna. Zawsze tak było w historii świata, iż jeżeli na danym terenie geograficznym współżyją dwie grupy kulturowe, dwie kultury, takie jak kultura polska i kultura żydowska, to jedna będzie się starała zająć dominującą pozycję. I tutaj nie chodzi o to, kogo jest mniej, a kogo więcej, bo oczywiście liczebnie żydowska grupa władzy jest niewielka, maksymalnie kilkaset osób. Ale mimo to, ta mała grupa żydowska w jest na topie, tak w polityce, jak i w mediach. Jest na topie nie tylko dzięki charakterystycznej dla tej kultury agresywności, nazywanej "żydowską hucpą". Jest na topie głównie dzięki zewnętrznym źródłom finansowania w Polsce. Jest też na topie ze względów historycznych. To Stalin narzucił Polsce w 1944 roku polskojęzyczny rząd żydowski w Lublinie. Do tego doszło panowanie grupy żydowskiej w aparacie represji komunistycznej, od Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego poczynając. Taki był punkt wyjścia istnienia w Polsce współczesnej żydowskiej grupy władzy.
Konsekwencją tej sytuacji dominującej pozycji kultury żydowskiej w Polsce jest stałe wypieranie kultury polskiej. To, że Kościół katolicki w Polsce współczesnej jest przedmiotem stałych ataków medialnych, będąc stale poniżany i obrażany, jest wynikiem panowania kultury żydowskiej grupy władzy, wrogiej wobec kultury łacińsko-chrześcijańskiej, z jakiej wyrosłą kultura polska. Hasła wielokulturowości, globalizacji i kosmopolityzmu są przejawem takiej dominacji. Jej przejawem jest też marginalizowanie i rugowanie w życiu publicznym wszystkiego co jest polskie; od kultury ludowej poszczególnych regionów, po dorobek klasycznej kultury wyższej. Ja to traktuję jako specyficzny rodzaj sportowej rywalizacji, w której drużynami przeciwnymi są dwie odmienne kultury. A to jest normalne, że w trakcie takiej sportowej rywalizacji są i faule. Nawet ostre. Z kopaniem po kostkach. Ale to nie powód, aby krzyczeć o nienawiści rasowej czy etnicznej. Spotkałem się z tym, że wielu Polaków mruczy pod nosem niechętne wobec Żydów uwagi. Ale przecież w Polsce nie ma aktów przemocy czy wrogiej agresji wobec Żydów i ich kultury. Więc jak można mówić o nienawiści rasowej. Nienawiść rasowa typu antysemityzm prowadzi nie tylko do aktów przemocy, ale i do morderstw. A nie było takich przypadków we współczesnej Polsce, więc o jakim antysemityzmie my mówimy? To jest tylko walka kulturowa, i to jeszcze prowadzona według kulturalnych zasad. Choć trzeba zauważyć, że żydowska grupa władzy w Polsce jest wyjątkowo agresywna i perfidna. Ale czego oczekiwać od wilka. Wilk zawsze będzie mordował owce. Taka jest jego natura. Więc od kultury żydowskiej grupy władzy w Polsce musimy oczekiwać takich jej cech jak agresywność czy chęć dominacji oraz manipulacji i spekulacji w każdej dziedzinie. Ale mimo tego nie ma dowodów, że Żydzi w Polsce są traktowani z nienawiścią. Wręcz przeciwnie, wielu Polaków im przyklaskuje i ich adoruje. Dobrze to dokumentują wyniki głosowania w kolejnych wyborach parlamentarnych.
Co ciekawe, moi znajomi Żydzi kanadyjscy i cała społeczność żydowska w Kanadzie, takich cech kulturowych jak agresywność, chęć dominacji i spekulacji, nie wykazuje. W wielokulturowej Kanadzie z ludźmi pochodzenia żydowskiego normalnie się współpracuje i współżyje. A kiedy opowiadam o praktykach żydowskiej grupy władzy w Polsce, kanadyjscy Żydzi nie kryją swego zniesmaczenia. W Polsce też poznałem wielu kulturalnych Żydów, którzy żydowskiej grupy władzy w Polsce nie lubią, czy też wręcz jej nienawidzą. Znana była w Polsce antypatia śp. prof. Ludwika Haasa i Adama Michnika. A to dlatego, że większość Żydów w Polsce jest tak samo poszkodowana jak my rdzenni etnicznie Polacy. Otóż ta mała grupa władzy żydowskiej nigdy się z nimi nie podzieliła łupami terapii szokowej Balcerowicza. Nie podzieliła się też dolarami, których dostali dziesiątki milionów w latach 80-tych od różnych organizacji w Ameryce. Nie dziwota, że z takim poparciem finansowym oraz wsparciem politycznym możnych tego świata, zmieniając nazwy kontrolowanych przez siebie partii politycznych, dążą do całkowitej politycznej dominacji w naszym kraju.
Ważnym ośrodkiem żydowskiej władzy w Polsce jest założona w 1988 roku Fundacja im. Stefana Batorego w Warszawie, finansowana przez George’a Sorosa, znanego ze spekulanckich ataków finansowych w wielu krajach. W Radzie tej fundacji są między innymi Jan Krzysztof Bielecki, Bogdan Borusewicz, Wojciech Fibak, Olga Krzyżanowska, Hanna Suchocka, Andrzej Olechowski i ks. bp. Tadeusz Pieronek. W skład rady przed śmiercią wchodzili Jerzy Turowicz, ks. Józef Tischner i Bronisław Geremek.
Innym ważnym ośrodkiem władzy tej grupy żydowskiej jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych, gdzie stałą praktyką jest mianowanie ambasadorów i konsuli spośród żydowskiej grupy władzy. Stwarza to sytuację nieufności do tych urzędów ze strony Polaków na emigracji. Hamuje to promocję naszej kultury oraz promocję naszej produkcji eksportowej. Placówki dyplomatyczne powinny być obsadzone przez żarliwych patriotów, którzy całym sercem będą aktywnie promować Polskę z jak najlepszych stron i są dumni ze swego kraju. Zawsze kiedy miałem do czynienia zplacówkami MSZ, czułem się jakbym był w biurze obcego mi nieprzyjaznego kraju. Nie życzę sobie spotkania jeszcze jednego ambasadora Polski, który w rozmowie ze mną się ślini i czuję, że mną gardzi i mnie nienawidzi tylko za to, że jestem Polakiem.
Nie wiem dlaczego ludzie żydowskiej grupy władzy stale zmieniają nazwę swoich partii politycznych i udają polskich patriotów w czasie wyborów. Powinni oni śmiało wystąpić na arenie politycznej jako partia żydowska, aby podobnie jak mniejszość niemiecka mieć swoich posłów w Sejmie. Wtedy byśmy mogli z nimi uczciwie grać w polityczną piłkę na polskim boisku. Nie widzę w tym nic złego, aby Polacy żydowskiego pochodzenia etnicznego mieli swoją partię polityczną w Sejmie. Natomiast istnieje poważny konflikt interesów, kiedy ta grupa z pomocą możnych tego świata ukrywa swoje pochodzenie i nachalnie narzuca niekorzystne dla Polaków rozwiązania, aby przejąć większość finansowych i państwowych instytucji w Polsce. Na tej płaszczyźnie nie chodzi o antysemityzm czy też antypolonizm, ale o to czyja będzie Polska.
Przerażająca jest bezczelność tej grupy w niszczeniu naszej narodowej kultury oraz promocji Polaków jako antysemitów. To tendencyjnie pisane książki, jak choćby „Malowany ptak” autorstwa Jerzego Kosińskiego, byłego partnera Martyny Lisieckiej- Klinz. To była pracownica Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, która w 1990 roku otrzymała nawet tytuł Miss Biznesu. A prasa zachwycała się jej zdolnościami finansowymi. Rok po założeniu Prosper Bank wyemitował akcje, które znalazły chętnych nabywców. Jego kapitał był niewielki – kilka milionów złotych, a kredytów udzielano z naruszeniem zasad bankowych. Już w 1992 r. NBP zawiesił działanie zarządu Prosper Banku i mianował jego komisarycznego nadzorcę. Ostatecznie z odsieczą przybył Kredyt Bank, dzięki finansowemu wsparciu NBP. W 1994 r. Martynę Lisiecką – Klinz aresztowano pod zarzutem narażenia Prosper Banku na stratę ponad 50 mld ówczesnych zotych oraz przyjmowania łapówek od biznesmenów ubiegających się o kredyty. Jej wspólnik Jerzy Kosiński w 1991 roku popełnił samobójstwo w swoim mieszkaniu w Nowym Jorku. Czy takie dzieła jak książka „Malowany Ptak” i przekręt finansowy z Prosper Bank, to nie jest skrajny kulturowy i finansowy antypolonizm?
Przykładów niemoralnej koluzji jest tak wiele w codziennej prasie, że tylko narodowy rząd może ochronić Polaków przed takimi atakami antypolonizmu. W imię poszanowania praw własności jednostki oraz ochrony przed grabieżą mienia prywatnego i państwowego. Nie można odbudować gospodarki kraju, kiedy jesteśmy pod stałym atakiem grupy władzy jednej z mniejszości narodowych czy etnicznych zamieszkałych na terenie Polski.
Stanisław Tymiński