Antypolska histeria w Republice Litewskiej
05/01/2012
423 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
W Republice Litewskiej, od początku antypolskiej, histeria sięga zenitu. Litwini Polaków nienawidzą, a rząd w Warszawie nie robi nic dla ratowania Wileńszczyzny.
Na etnicznie polskiej Wileńszczyźnie, podarowanej przez Stalina Republice Litewskiej, Polacy poddawani są bezprzykładnym w UE prześladowaniom.Jest to możliwe wobec ogólnego nastroju nienawiści wobec Polaków. Lecz nie obchodzi to ani rządu w Warszawie, ani
Polaków
którym wmówiono, że Wilno zawsze było stolicą Litwy, a złe stosunki polsko-litewskie są jedynie wynikiem rosyjskiej propagandy. Tymczasem Wilno, które niegdyś było polskoetniczną stolicą rusko – polsko – litewskiego WXL, w którym etniczni Ltwini stanowili znikomą mniejszość,
w 1939
roku – po przekazaniu miasta przez rosyjskich okupantów okupantom litewskim (polecam tu Sergiusza Piaseckiego Zapiski oficera Armii Czerwonej) – zostało stolicą RL. O ile nikogo nie dziwi, że ruskoetniczna część WXL stanowi dziś teren Wielkiej Ukrainy i Białorusi, to polska
Wileńszczna
nadal stanowi teren RL, mimo, że podobno powojenna Polska miała zgodnie z wolą wielkich mocarstw obejmować terytoria etniczne. Tak się jednak nie stało – o ile Rosja powoływała się na (naciągane) prawa historyczne i etniczne, Polska nie miała głosu. Mało kto wie, że
Lwów
dla przykładu był tematem rozmów PKWN ze Stalinem – Chruszczow, zapytany przez Soso o zdanie, uparł się jednak przy tym, że to polskie miasto było ukraińskie. O Wilnie nie rozmawiano – mimo, że Wilno (jak i Lwów) wyzwolone zostały spod niemieckiej okupacji przy udziale AK.
51 procent Litwinów
nie chce mieć za sąsiada Polaka. Tymczasem na Wileńszczyźnie to niemożliwe, bo Polacy stanowią tam większość. Oznacza to, że od 2008 roku nastoje antypolskie przybrały tam bardzo na sile. Wówczas bowiem „tylko” 9,5 procent Litwinów nie chciało mieć za sąsiada Polaka.
GfK Custom Research Baltic
o czym informuje w styczniowym numerze miesięcznik "IQ", jest autorem reprezentatywnych badań. Tomas Janeliunas, autor publikacji, uważa, że takie tendencje powinny niepokoić litewskich polityków, którzy ciągle usiłują twierdzić, iż napięcie między Litwą a Polską jest kwestią
poszczególnych polityków
i nie ma wpływu na społeczeństwo. Litwini wolą mieć za sąsiadów Łotyszów (nie chce ich tylko 11 procent), Estończyków (odpowiednio 14), Rosjan (20 procent) i Żydów (45 procent) . Oznacza to, że tradycyjny litewski antysemityzm ustąpił miejsca polakożerstwu. Co na to Warszawa?
Post scriptum: to retoryczne pytanie. Oczywiście nic. Ale usprawiedliwianie litewskiego szowinizmu w społeczeństwie polskim, pozbawionym edukacji historycznej (koronny dowód polskiej głupoty), jest powszechne. Czy musimy czekać na ponowne pogromy? Czy Ponary powtórzą się?