POLSKA
Like

ANTYCHRYST PRZYSZEDŁ I PAŃSTWO NA ZIEMI ZAKŁADA CZ. VIII

09/11/2014
456 Wyświetlenia
0 Komentarze
16 minut czytania
no-cover

ANTYCHRYST PRZYSZEDŁ I PAŃSTWO NA ZIEMI ZAKŁADA                               Z KORONOWANYMI KATAMI W TLE CZ. VIII   O Leninie   „… że w bój poprowadził krzywdzonych nowego człowieczeństwa Adam”.  O śmierci Stalina  „Jaki ten dzień rozkaz przekazuje nam Na sztandarach rewolucji profil czwarty? Pod sztandarem rewolucji wzmocnić warty”!    STOWARZYSZENIE PAMIĘĆ I NADZIEJA DR LUCYNA KULIŃSKA PRZYPOMINA:  „(…)po ponad 60 latach przemilczania faktów większość Polaków ulega propagandzie wybielania katów i obwiniania ofiar. Dzieje się tak pomimo jednoznacznych ustaleń prokuratorów z Komisji d/s Badania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu, wiedzy zawartej we współczesnych wydarzeniom dokumentach i świadectw zawartych w tysiącach relacji ocalałych.  Operacja „odpolszczenia” Kresów została przygotowana przez OUN i UPA perfekcyjnie pod względem militarnym i organizacyjnym. Przeprowadzono ją z dyscypliną i przy […]

0


ANTYCHRYST PRZYSZEDŁ I PAŃSTWO NA ZIEMI ZAKŁADA

                              Z KORONOWANYMI KATAMI W TLE CZ. VIII

 

O Leninie

 

„… że w bój poprowadził krzywdzonych

nowego człowieczeństwa Adam”.

 O śmierci Stalina

 „Jaki ten dzień rozkaz przekazuje nam

Na sztandarach rewolucji profil czwarty?

Pod sztandarem rewolucji wzmocnić warty”!

 

 STOWARZYSZENIE PAMIĘĆ I NADZIEJA DR LUCYNA KULIŃSKA PRZYPOMINA:

 „(…)po ponad 60 latach przemilczania faktów większość Polaków ulega propagandzie wybielania katów i obwiniania ofiar. Dzieje się tak pomimo jednoznacznych ustaleń prokuratorów z Komisji d/s Badania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu, wiedzy zawartej we współczesnych wydarzeniom dokumentach i świadectw zawartych w tysiącach relacji ocalałych.

 Operacja „odpolszczenia” Kresów została przygotowana przez OUN i UPA perfekcyjnie pod względem militarnym i organizacyjnym. Przeprowadzono ją z dyscypliną i przy umiejętnym wykorzystaniu aparatu represji obydwu okupantów.

 Najpierw Ukraińcy pomagali Sowietom w eksterminacji i zsyłaniu polskiej inteligencji i osadników, potem we współpracy z Niemcami przyczynili się do zgładzenia polskich profesorów Lwowa, Krzemieńca, nauczycieli Stanisławowa i innych miejscowości kresowych, a wreszcie niemal wszystkich potencjalnych lokalnych polskich przywódców. Kiedy wyniszczenie polskich elit dobiegło końca, OUN, a następnie UPA z pomocą ukraińskich chłopów przystąpiły do fizycznego unicestwienia polskiej ludności wołyńskich i małopolskich wsi. Działania te przyniosły pełne powodzenie: Polacy, żyjący na tych ziemiach od 600 lat, zostali niemal w całości wymordowani lub wypędzeni. Jedynie większe miasta z niemieckimi czy potem sowieckimi garnizonami dawały szansę przetrwania.

 W dokumentach Rady Głównej Opiekuńczej, która starała się obejmować opieką uchodźców, znajdziemy opinię, że na skutek niespodziewanej i okrutnej akcji ukraińskich szowinistów na wsi wołyńskiej nie została w komplecie ani jedna większa polska rodzina! Ludobójcza akcja antypolska została poprzedzona holokaustem kresowych Żydów, których wyniszczenie dokonane zostało wprawdzie z inspiracji niemieckiej, ale rękami policji ukraińskiej i innych ukraińskich formacji pomocniczych. W wielu wsiach mordowaniem żydowskich mieszkańców zajmowały się lokalne placówki OUN.  Częstokroć przy egzekucjach nie było żadnego Niemca. Łupy dzielono między siebie. Część trafiała do miejscowej ludności, wzmagając w niej żądzę zawłaszczenia mienia polskich sąsiadów.

Zachęceni łatwością, z jaką pozbyli się Żydów, nacjonaliści ukraińscy przystąpili do fizycznego usunięcia z Kresów pozostałych nacji: Polaków, Ormian, Czechów, Rosjan, Cyganów, a także tych Ukraińców, którzy nie godzili się na ich okrutne rządy. Nie zapominajmy, że zarówno ofiary, jak ich oprawcy, byli obywatelami polskimi, państwa, które przecież nadal istniało, choć jego rząd był na wygnaniu i co ważniejsze, było członkiem antyhitlerowskiej koalicji.

 Od wiosny 1943 roku eksterminowana ludność wiejska Wołynia chroniła się w pobliskich miasteczkach i miastach. Latem i jesienią 1943 terror ukraiński osiągnął niespotykane rozmiary: płonęły całe wsie, a ludność polską, nie szczędząc kobiet, dzieci i starców, mordowano w bestialski sposób. Wśród Polaków wybuchła panika. Interwencje u władz niemieckich, które wyraźnie sprzyjały Ukraińcom, najczęściej nie odnosiły żadnego skutku.

 W tej rozpaczliwej sytuacji część Polaków skupiła się w wybranych wsiach, tworząc samoobrony i odpierała ataki. Nie wszystkie przyniosły ocalenie. Część samoobron została pokonana, a ludność tam skupiona wymordowana.

 Uciekający do miast stanęli przed innym problemem – głodu. Miasta były przepełnione, a próby powrotu po pozostawioną żywność częstokroć kończyły się mordowaniem śmiałków. Do tego organizacje ukraińskie zakazywały sprzedawania jedzenia Polakom grożąc represjami, a nawet śmiercią. Pomimo to zdarzały się przypadki udzielania pomocy. Najczęściej w stosunku do krewnych lub powinowatych. Ostatnio w Polsce podnoszą się głosy, aby owych odważnych ludzi uhonorować. Niestety zbyt duże wpływy pogrobowców OUN-UPA na Ukrainie powodują, że inicjatywa taka budzi obawy samych zainteresowanych i ich rodzin.

 Z tragicznej sytuacji, w jakiej znaleźli się Polacy, korzystali Niemcy. Teren był „oczyszczany” z niechcianej ludności, a zdesperowanych Polaków masowo wywożono do niewolniczej pracy do Niemiec. Okupanci podstawiali pociągi ewakuacyjne, najczęściej węglarki, wydając równocześnie oświadczenia, że nie odpowiadają za bezpieczeństwo osób, które pozostaną. Była to przysłowiowa „propozycja nie do odrzucenia”. W Niemczech poddawano ich eksploatacji, głodowali i ginęli pod bombami alianckich nalotów. Informacje na ten temat docierały z Niemiec do Rady Głównej Opiekuń czej ( RGO) w Krakowie. Część transportów trafiała m.in. do budowy sieci podziemnych schronów na Dolnym Śląsku. Warto zwrócić uwagę, że sieroty z Kresów przekazane do sierocińców w Polsce centralnej, a nawet do prywatnych rodzin w Krakowie umierały jeszcze kilka lat później od choroby sierocej, gruźlicy i innych dolegliwości, mimo starań nowych opiekunów.

 Podobno dokumenty tematyczne  znajdują się w Archiwum Miasta Krakowa. Gdyby nie zbrodnia ludobójstwa, dzieci te zapewne by żyły, podobnie jak duża liczba przymusowych uchodźców, którzy, przywiezieni  niemieckimi transportami z Wołynia, a potem z Małopolski Wschodniej do Krakowa, przedwcześnie kończyli życie w schroniskach i byli chowani na krakowskich cmentarzach. To oczywiście również banderowskie ofiary.

 We Lwowie i Przemyślu zorganizowano dla uciekinierów obozy przejściowe, które bardziej przypominały obozy koncentracyjne niż obozy ratunkowe.

Ci, którzy chcieli uniknąć wywiezienia i nie mieli dokąd wracać, próbowali samodzielnie przekraczać granice Generalnego Gubernatorstwa ( GG ), często jednak byli zawracani i ostrzeliwani przez ukraińską policję.

Jednak rosnących mas uchodźców   sterroryzowanych przez OUN i UPA w pewnym momencie nie dało się już powstrzymać. Pieszo i furmankami ruszali  na zachód, na Chełm, Lublin i Warszawę, rozpraszając się w centralnej Polsce i na południe, na Lwów i Przemyśl, a potem do Małopolski Za-

chodniej. Większość była w położeniu wręcz katastrofalnym. Pełno było rannych i chorych, półnagich i bosych, sierot i rodziców poszukujących zaginionych dzieci.

 Chłopi polscy na Kresach najczęściej do ostatniej chwili trzymali się kurczowo swego dobytku i opuszczali go dopiero wtedy, gdy było już za późno na jakąkolwiek sensowną i zorganizowaną ewakuację. Najczęściej z pożogi nie udawało im się ocalić dosłownie nic. Zresztą nawet wtedy, gdy cokolwiek uratowali, musieli to porzucać, bo inaczej nie przeżyliby tak długiej drogi w terenie opanowanym przez zorganizowane bandy napastników. Dlatego uchodźcy byli kompletnymi nędzarzami. Bezpieczniej mogli poczuć się dopiero w większych miastach, a zwłaszcza w samym Lwowie, do którego większość się kierowała. Tam dopiero był czas na wytchnienie i ochłonięcie z przerażenia. Mogli liczyć na pomoc RGO i mieszkańców, którzy choć wielu przygarniali pod swój dach, nie byli w stanie ich karmić, leczyć, ani ubrać. Mimo wysiłków nie udało się zapobiec wielu nieszczęściom. Z opowieści uciekinierów wielu Polaków dowiedziało się po raz pierwszy o bestialstwie oprawców. Stereotyp nacjonalisty ukraińskiego – rizuna nabrał nowego wydźwięku.

Dopiero lata programowej propagandy i przemilczania spowodowały, że zaczął on blednąc, pozwalając na manipulowanie prawdą historyczną.

 Od początku roku 1944 mordy przeniosły się do trzech województw Małopolski Wschodniej: tarnopolskiego, stanisławowskiego i lwowskiego. Zrozpaczeni Polacy na próżno wyglądali jakiejkolwiek pomocy. Wszelka obrona była bezcelowa, gdyż nie tylko Ukraińcom, ale także dwóm pozostałym okupantom sytuacja taka była na rękę. Każdy z nich dążył do wyniszczenia ludności polskiej. Nie było więc dobrych rozwiązań. Samoobrony nie były wystarczająco silnie uzbrojone – o to zadbał okupant niemiecki. Tak charakteryzował to autor jednego z raportów opisujących sytuację w Małopolsce Wschodniej:

 „Przewaga Ukraińców wobec żywiołu polskiego jest tak przygniatająca, że Polacy skutecznie bronić się nie mogą. Tylko tam, gdzie Polacy są w znacznej większości, organizowanie obrony może mieć widoki powodzenia, lecz i to nie zawsze, ponieważ w tych wypadkach Ukraińcy występują w znacznej sile, przy odpowiednim uzbrojeniu, którego Polakom brak […] Ukraińcy są dobrze zorganizowani, mają na swoje usługi całą policję ukraińską. Dlatego wymienione wypadki skutecznej obrony (Jacowce, Kołtów, Łuka, Kozaki itp.) należy raczej przypisać indywidualnej inicjatywie. Również zamiarów odwetowych ze strony polskiej nie można w tych warunkach traktować poważnie. Rezultaty tak prowadzonej antypolskiej operacji ludobójczej okazały się przerażające. Dziesiątki, setki tysięcy zamieszkujących Wołyń, Małopolskę Wschodnią, a także część Polesia i Lubelszczyzny, bądź zginęły, bądź znalazły się bez dachu nad głową i bez środków do życia. Sen o „Ukrainie czystej jak szklanka wody” spełniał się”…

 Społeczność kresowa czuła się rozgoryczona przemilczaniem przez władze Polskiego Państwa Podziemnego trwającego ludobójstwa. Dotyczy to także braku reakcji na ukrywanie się w Generalnym Gubernatorstwie Ukraińców winnych zbrodni.

Polskie władze podziemne popełniły w tej dziedzinie również inne błędy.

 Oficjalne ogłoszenie przez Polskie Państwo Podziemne współpracy z  Rosją Sowiecką było wydaniem wyroku na małopolskie samoobrony. Niemcy dali deklarującym współpracę nacjonalistom ukraińskim wolną rękę w tępieniu Polaków, mało tego, zaczęli dostarczać im broń. Oczywiście Polacy byli skrępowani w swych działaniach umowami koalicyjnymi, natomiast Ukraińcy bez skrupułów manewrowali pomiędzy dwoma okupantami, by wykonać swój jedyny cel: zlikwidowanie kresowych Polaków. Wobec trzech wrogów ludność polska okazała się bezradna. To zaś, że dla ocalenia  musiała sporadycznie oddawać się pod opiekę okupantów, jest zrozumiałe.

Za skrajną hipokryzję i nieuczciwość należy uznać twierdzenie pogrobowców OUN-UPA, że była to „współpraca”. Konieczność szukania ratunku u wrogów świadczy jedynie o tym, że Ukraińcy bestialstwem przebili wszystkich.

 Zachowane dokumenty i relacje, z którymi zetknęła się Autorka, w sposób jednoznaczny wskazują na odpowiedzialność strony ukraińskiej za dokonaną akcję ludobójczą.

 Spory dotyczyć mogą jedynie proporcji, w jakich inspiracja rozkładała się na poszczególne nacjonalistyczne organizacje ukraińskie i Cerkiew greckokatolicką.

 Nie może być mowy o usprawiedliwianiu sprawców i kwalifikowaniu band OUN i UPA jako oddziałów partyzanckich czy wojskowych.

 Nie było też żadnego „konfliktu polsko-ukraińskiego”. Żadna formacja wojskowa ani partyzancka nie może dopuszczać się ludobójstwa.

Używanie takich określeń w odniesieniu do OUN i UPA jest niemoralne i nieuprawnione. Oznacza tylko jedno: lekceważenie ofiar w imię polityki. Ale ani Polska ani Ukraina nie osiągną pożytku z „heroizacji” banderowców. Faszyzm zawsze obraca się w końcu przeciwko własnym obywatelom, a ukraiński nacjonalizm jest jednym z najstraszniejszych i najokrutniejszych w dziejach ludzkości.

 Mając to na uwadze należy pamiętać o tysiącach (według Wiktora Poliszczuka 60 tysiącach) Ukraińców, którzy zginęli z ręki lub na rozkaz OUN-UPA.

Analizując zachowane dokumenty i relacje w żadnym wypadku nie wolno zgodzić się z twierdzeniem, że na Kresach doszło do „wybuchu masowej samowoli i nienawiści wobec Polaków”.  

Niemniej taką wygodną tezę, bo znoszącą odium zbrodni z OUN-UPA na „czerń ukraińską” , prezentuje dzisiaj wielu ukraińskich historyków.

0

Aleszuma http://aleksanderszumanski.pl

Po prostu zwykly czlowiek

1427 publikacje
7 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758