Wszyscy w szkole zajmowali się nauką ocenami i promocją do gimnazjum. I nie tylko w szkole. W domu też. Łukaszek nie miał chwili wytchnienia.
Wszyscy w szkole zajmowali się nauką ocenami i promocją do gimnazjum. I nie tylko w szkole. W domu też. Łukaszek nie miał chwili wytchnienia.
– W kółko te oceny i oceny – powiedział w końcu Hiobowskim. – A czy to jest takie ważne w globalnej skali? W telewizji pokazali, jak jeden poseł w Sejmie pokazał…
– To też nie jest ważne w globalnej skali – szybko wszedł mu w słowo tata Łukaszka. – Szkoła jest jak jeden wielki mechanizm składający się z wielu drobnych, nudnych trybików takich jak oceny, zdawanie do następnej klasy i tak dalej. To wszystko musi się kręcić, bo jak się zatrzyma…
No i właśnie ta wspaniała maszyneria ulegał zatarciu pewnego przedpołudnia, kiedy to do pokoju nauczycielskiego wtargnęła połowa szóstej a.
– proszę ich stąd natychmiast zabrać! – krzyknęła sroga pani od niemieckiego. – Nawet tu nie możemy być bezpieczni przed tą bandą?!
Wychowawczyni szóstej a, młoda pani od polskiego, szybko podeszła do swych podopiecznych. Mimo, że pracowała krótko, lata spędzone z tą klasą można było liczyć jako dwa, a może i jako trzy, Od razu więc zauważyła, że musiało stać się coś ważnego.
– Psze pani, on wrócił! – jęknęła przerażona dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
– Kto wrócił…? – zdążyła spytać młoda pani od polskiego i zamarła. Reszta nauczycieli zaczęła się tłoczyć za jej plecami, uczniowie rozstąpili się niczym Morze Czerwone przed Mojżeszem i do pokoju nauczycielskiego wszedł on.
– Dzień dobry – powiedział pan od angielskiego. Zapanowała wielka konsternacja, z której najszybciej otrząsnęła się pani pedagog.
– Przecież pana zamknęli! – zawołała. – I co, wypuścili pana?
– Niech pani zgaduje – zaproponował ciepło pan od angielskiego i w tym momencie jakby coś pękło. Nauczyciele ruszyli z miejsca, zaczęli obchodzić anglistę i wypytywać.
– Tak, byłem oskarżony o pedofilię – przyznał dumnie pan od angielskiego. – Ale po długich bojach mojemu adwokatowi udało się wydostać mnie z łap reżimu. teraz będę się odwoływał do Trybunału Praw Człowieka…
– Ale przecież nakryli pana z dowodami… – przypomniała młoda pani od polskiego.
– Nie było żadnych dowodów – wycedził pan od angielskiego.
– A nagrania na pana komputerze?
– To żaden dowód. Ktoś mógł się do niego włamać.
– A te nagranie, których miał pan pełne mieszkanie?
– To żaden dowód. Podrzucili mi.
– A zeznania świadków, co pan robił z dziećmi, które zapraszał pan na korepetycje?
– To żaden dowód. Wszyscy wiedzą, że dzieci lubią zmyślać. Tak więc sami państwo widzicie, że zamknięto niewinnego człowieka. I jak tak tego nie zostawię. Poznałem wielu lewicowych działaczy i…
– No dobrze – wtrąciła się drżącym głosem polonistka. – I co, wraca pan do szkoły? Uczyć?
– Oczywiście!
– Ale rozumiem, że zmienił pan swoje podejście do dzieci?
– Nie, skądże? Ja doskonale pamiętam, że kiedy byłem męczeńsko aresztowany, to cześć rodziców była za mną. A zatem widać, że jest w społeczeństwie przyzwolenie na to, że anglistom wolno więcej! Zresztą – co ja mam zmieniać? mój alternatywny styl życia? To powoli staje się normą!
– Ale…
– Ja widzę – pan od angielskiego zmarszczył groźnie brwi – że tu się zalęgła pedofobia! Ale ja się za nią wezmę!
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!