Lech Wałęsa opowiada się za amnestią dla zbrodniarzy komunistycznych. Wałęsa podczas procesu przeciwko rzeźnikom odpowiedzialnym za masakrę w 1970 roku powiedział wobec dziennikarzy, że rozliczenie powinniśmy pozostawić Bogu i ogłosić amnestię.
O, jakże piękne i szlachetne są słowa potomka rzymskich cesarzy! Gdyby nie wypowiedział ich TW Bolek można by nawet uznać, że są szczere i wypływają z prostoty ducha. Och, jakie przerażenie apel ten wywołać musi u Jaruzelskiego czy Kiszczaka; wizja ognia piekielnego spędza im sen z oczu! To już uświęcona tradycja, że komuniści za nic nie odpowiadają*. Lecz wobec lewicy
pobłażliwość
jest nakazem etyki. Co innego z ich przeciwnikami: tych pod ścianę! W zasadzie rozumiem komunistów. Gdyby wierzyli w Boga, z pewnością woleli by skazać swych wrogów na wieczne potępienie. Co mogą zrobić, biedacy! Wszędzie ktoś na nich czyha, stara się ich obalić, odsunąć od umiłowanej władzy… Jakie mają zatem wyjście? Oni po prostu muszą mordować.
* Za życia. Gdyby Makiawelli pisał dzisiaj Księcia, zachęcał by go, by został (dla bezpieczeństwa) komunistą
Post scriptum: wielkaszkoda, że p. Wałęsie nie przyszła na myśl możliwość podwyżki rent dla ofiar zbrodniczego reżimu. Rozumiem, że troszczy się o podatników i chce uniknąć wzrostu wydatków na jakąś tam pomoc dla antykomunistów. Pieniądze sąbardziej potrzebne (w obliczu rozrastania się w Polsce nazizmu) np. na dotacje dla lewicy, jak Wspaniałego Nowego Swiata.
Dr h.c. Lech Wałęsa dodał, że wątpi w to, by w dziesiątki lat po wydarzeniach można było jednoznacznie wykazać winę sprawcy. Oczywiście nie oznacza to poddania w wątpliwość wyroków zapadłych po latach w liczych procesach przeciwko nacjonalsocjalistom.