Amerykański ślad w sprawie katastrofy gibraltarskiej
09/05/2012
362 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Zamachu dokonano polskimi zapewne rękami. Przy współpracy Anglików. Być może na żądanie Amerykanów. Rozkaz padł na Kremlu.
Tak to się robi w Moskwie.
Od 12 do 27 maja 1943 roku w Waszyngtonie odbywa się konferencja „Trident”, z udziałem Churchilla, Roosevelta i Marshalla.
<<Churchill pod naciskiem Roosevelta, wzburzonego nieustępliwością de Gaulle’a, poprosił nawet gabinet, aby rozważył, czy Francuz nie powinien być „wyeliminowany jako siła polityczna”. >>
Alexander Cadogan, „permanentny” podsekretarz stanu w Foreign Office, notuje w dzienniku: „Attlee również powiedział gabinetowi o telegramach od Winstona w sprawie G. Ten pierwszy (pod naciskiem Amerykanów) chce dokonać egzekucji na ostatnim”.
Wiadomo o próbie zamachu na de Gaulle’a dokonanej 21 kwietnia 1943 roku. Tego dnia samolot, którym de Gaulle miał wraz ze swoim sztabem lecieć do Heston, przerwał start z powodu awarii. „Przy starcie, w czasie rozbiegu, stery wysokości przestały działać i samolot nie był w stanie oderwać się od pasa. Pierwszy pilot i technik z obsługi nadziemnej „ustalili, że popychacz steru wysokości został przeżarty przez substancję, która sprawiała wrażenie kwasu”.
[1]
Od tej pory de Gaulle podróżował po Wielkiej Brytanii jedynie samochodem lub pociągiem.
Generał Sikorski zamierzał jechać do Ameryki. Miał nadzieję wstrząsnąć amerykańską opinią publiczną w sprawie Katynia.
„Superdoradca Roosevelta, Harry Hopkins […] – pisze Jacek Kwieciński – z miejsca stwierdził, że wiadomość o katyńskim ludobójstwie naszych oficerów to kolejna próba Polaków „robienia zamieszania” pośród aliantów.”
[2]
Właśnie o próbę „robienia zamieszania” pośród aliantów Roosevelt oskarżał de Gaulle’a.
Przy czym „zamieszanie”, którego potencjalnie mógł dokonać Sikorski, było skierowane przeciwko najważniejszemu sojusznikowi Roosevelta. Przeciwko Sowietom.
„Hopkins – pisze dalej Jacek Kwieciński – był alter ego Roosevelta, więcej niż wiceprezydentem. Był cieniem Roosevelta, mieszkał wraz z rodziną w Białym Domu. Przez dekady jego „wyjątkowa” współpraca z prezydentem była wręcz opiewana. Hopkins stał się niemal „świętym”. Jego najmniejsza krytyka uważana była za herezję.
Szkody, jakie wyrządził właśnie zwłaszcza nam, w trakcie wojny i po niej, w czasie rozmów o sprawie polskiej, w kwestii Katynia czy powstania warszawskiego, są niezmierzone. Był tym, który doradzał Rooseveltowi w myśl tezy: „Jest bzdurą uważać Stalina za komunistę”.
Hopkins był w latach 20. członkiem Partii Socjalistycznej (co nie było wtedy niczym nadzwyczajnym). Dzięki protekcji Eleanor Roosevelt (osoba ta potrafiła podejmować starania o to, by mąż wyznaczył kogoś do zbadania sprawy wojny sowiecko-fińskiej, bo, jej zdaniem, dużo przemawiało za tym, że to Finowie dopuścili się agresji na ZSRR) stał się najpierw jednym z głównych członków ekipy prezydenta, potem więcej niż jego zaufanym.
Pisze Kengor: „Już po jego śmierci w 1946 r., gdy ujawniono styl i formę jego kontaktów z Sowietami, pojawiły się wątpliwości”. Nieliczni zaczęli badać jego przeszłość. Pierwszy kontakt Hopkinsa z tą częścią KP USA, która działała w podziemiu, datuje się na wczesne lata 30., ustalono nawet, że chodziło o znaną siatkę Hala Ware’a.
Mogło to jeszcze nie przesądzać sprawy, ale całość działań Hopkinsa była tego rzędu, że jeśli nie było to coś gorszego, ów Roosevelt numer dwa musi być uznany za „użytecznego idiotę” numer jeden w całych dziejach polityki USA.
Słynny uciekinier z wywiadu ZSRR do W. Brytanii Oleg Gordijewski nazwał Hopkinsa „agentem o wyjątkowej wadze”. Isaac Achmerow, jeden z najważniejszych „dyplomatów” ZSRR działających w czasie wojny w USA, mający kontakt z tak znanymi szpiegami, jak Alger Hiss, określił Hopkinsa mianem „najważniejszego ze wszystkich agentów, jakich miał w tych czasach ZSRR w Ameryce” (znał Hopkinsa od lat 30.).”
Zamachu dokonano polskimi zapewne rękami. Przy współpracy Anglików. Żądanie Amerykanów jest bardzo prawdopodobne. Rozkaz padł na Kremlu.
Tak to się robi w Moskwie.
[1] „Od własnej kuli. Tajna wojna między aliantami.”, Lynn Picknett, Clive Prince, Stephen Prior, Warszawa 2007, tłum. Sławomir Kędzierski.
[2] http://www.panstwo.net/423-najwiekszy-przyjaciel-stalina