Woody Allen jest już w podeszłym wieku. Ale nie martwmy się. Pośród amerykańskich Żydów komików jest co niemiara.
Właśnie na Twitterze objawił się kolejny. To demokratycznie wybrany burmistrz New Jersey, niejaki Steven Fulop.
Syn żydowskich emigrantów z Rumunii. Dziadkowie ze strony matki mieli być ocalonymi z Holocaustu.
Wsławił się decyzją o usunięciu pomnika katyńskiego, rzekomo pod pozorem budowania parku i troską o to, by przypadkiem nie doznał w jej trakcie jakiegoś uszkodzenia.
Nic dziwnego, że taka biurokratyczna mowa-trawa budzi sprzeciw. Nauczono nas bowiem, że poniki usuwane „do renowacji” nie wracają już na cokoły.
Niestety, lata polityki uniżoności wobec kogokolwiek przyniosły owoce.
Fulop drwi bezczelnie z Polski, na dodatek używając słów, które w jego środowisku (rasistowskich bogatych bankierów żydowskich) uchodzą za najbardziej obraźliwe.
Wyzwał marszałka polskiego Senatu od antysemity i osoby zaprzeczającej Holokaustowi. Użycie takich słów w USA pod adresem jakiegokolwiek polityka oznacza dla niego śmierć cywilną.
Lata organicznej pracy uczyniły z Holokaustu tabu do tego stopnia, że nawet największa bzdura głoszona przez nowych kapłanów świeckiego obrządku uchodzi za prawdę objawioną.
Tymczasem, jeśli by dobrze policzyć, najbardziej podważają Holokaust… amerykańscy Żydzi. Chciwość zasłoniła im oczy do tego stopnia, że przestali zważać nawet na matematykę.
A ta jest bezlitosna.
Termin „ocalały z holokaustu” odnosił się pierwotnie do tych, którzy przeszli przez wyjątkowy koszmar żydowskich gett, obozów koncentracyjnych i obozów pracy niewolniczej, często w takiej właśnie kolejności.
.
Liczbę ocalałych z holokaustu, w chwili zakończenia wojny, szacuje się zazwyczaj na blisko 100 tysięcy.1 Do dziś żyje z nich zapewne nie więcej niż jedna czwarta. Ponieważ przetrwanie obozów stało się ukoronowaniem męczeństwa, wielu Żydów, którzy spędzili wojnę gdzie indziej, zaczęło się podawać za ocalałych z obozów. Ale krył się również za tym inny, ważny powód — materialny. Władze powojennych Niemiec wypłacały bowiem odszkodowania Żydom, którzy byli w gettach lub obozach. Wielu Żydów zmyśliło więc swą przeszłość, żeby zakwalifikować się do odszkodowań.
.
„Jeżeli wszyscy, którzy twierdzą, że są ofiarami obozów, są nimi rzeczywiście, to kogo zabił Hitler„, oburzała się moja matka.
(…)
W ostatnich latach termin „ocalały z holokaustu” zmodyfikowano tak, by odnosił się nie tylko do tych, którzy przetrwali, lecz również do tych, którzy zdołali uniknąć hitlerowskich prześladowań. Obejmuje więc on, na przykład, ponad sto tysięcy polskich Żydów, którzy schronili się w Związku Radzieckim po napaści Niemiec na Polskę. Jak jednak zauważa historyk Leonard Dinnerstein, „ci, którzy żyli w Rosji, byli traktowani tak samo jak jej obywatele”, natomiast „ci, którzy przeszli przez obozy koncentracyjne, wyglądali jak żywe trupy”. Jeden z autorów internetowej strony poświęconej holokaustowi utrzymywał, że chociaż sam spędził wojnę w Tel-Avivie, to jest ocalałym z holokaustu, ponieważ jego babka zginęła w Auschwitz. Według osądu Israela Gutmana, ocalałym z holokaustu jest Wiłkomirski, ponieważ jego „ból jest autentyczny”. Kancelaria premiera Izraela oszacowała ostatnio [2000 r. – HD] liczbę „żyjących jeszcze osób ocalałych z holokaustu” na prawie milion.
(…)
Henry Friedlander, uznany specjalista w zakresie historii hitlerowskiego holokaustu i były więzień Auschwitz, podał w publikacji wydanej przez waszyngtońskie Muzeum Holokaustu następujące szacunki z okresu po zakończeniu wojny:
.
Jeśli na początku 1945 r. było w obozach około 715 tyś. więźniów i co najmniej jedna trzecia z nich — czyli około 238 tys. — zginęła w czasie wiosny 1945 r., to można założyć, że przeżyło co najwyżej 475 tys. więźniów. Ponieważ Żydów systematycznie mordowano i tylko ci wybrani do pracy — w Auschwitz około 15 proc. — mieli jakąkolwiek szansę na przetrwanie, to trzeba założyć, iż Żydzi stanowili nie więcej niż 20 proc. populacji obozów koncentracyjnych.
.
„Możemy wiec szacować”, konkluduje Friedlander, „iż liczba ocalałych Żydów nie przekraczała 100 tys.”
.
Podawana przez Friedlandera liczba ocalałych żydowskich robotników przymusowych jest i tak jedną z najwyższych, o jakich mówią publikacje naukowe. W swym autorytatywnym opracowaniu Leonard Dinnerstein napisał: „Sześćdziesiąt tysięcy Żydów […] wyszło z obozów koncentracyjnych. W ciągu tygodnia ponad 20 tys. z nich zmarło.”
.
Podczas konferencji prasowej w Departamencie Stanu w maju 1999 r., Stuart Eizenstat, powołując się na dane „grup reprezentujących ofiary”, podał łączną liczbę żyjących jeszcze robotników zmuszanych do pracy niewolniczej [podczas negocjacji z Niemcami wprowadzono podział na dwie kategorie: robotników zmuszanych do pracy niewolniczej, czyli więźniów obozów i gett, oraz robotników przymusowych — przyp. wyd.], Żydów i nie-Żydów, na „zapewne 70-90 tys.” Eizenstat był specjalnym wysłannikiem Stanów Zjednoczonych do negocjacji z Niemcami i ściśle współpracował z Konferencją Roszczeniową.72 To oznaczałoby, że łączna liczba żyjących jeszcze Żydów zmuszanych do pracy niewolniczej wynosiła 14-18 tys. (20 proc. z 70-90 tys.).
.
A jednak, przystępując do negocjacji z Niemcami, „przedsiębiorstwo holokaust” zażądało odszkodowań dla 135 tys. żyjących jeszcze byłych żydowskich robotników III Rzeszy. Łączną liczbę żyjących jeszcze osób, które zmuszano do pracy niewolniczej, tak Żydów jak nie-Żydów, podano w wysokości 250 tys.73 Innymi słowy, liczba żyjących jeszcze Żydów zmuszanych do pracy niewolniczej wzrosła od maja 1999 r. niemal dziesięciokrotnie, drastycznej zmianie uległa też proporcja między żydowskimi i nieżydowskimi byłymi niewolnikami III Rzeszy.
.
Gdyby uwierzyć „przedsiębiorstwu holokaust”, to de facto żyje dziś więcej byłych żydowskich robotników przymusowych niż pół wieku temu.
.
Jak napisał Sir Walter Scott, „Jakąż to zagmatwaną sieć pleciemy, gdy zaczniemy oszukiwać”.
.
Gdy „przedsiębiorstwo holokaust” żongluje liczbami, żeby podbić wysokość roszczeń o odszkodowania, antysemici ochoczo drwią z „żydowskich kłamców”, którzy „frymarczą” nawet swymi zmarłymi. Co więcej, żonglując tymi liczbami „przedsiębiorstwo holokaust”, jeśli nawet nie celowo, wybiela hitlerowców. Raul Hilberg, czołowy ekspert od historii hitlerowskiego holokaustu, ocenia liczbę zamordowanych Żydów na 5,1 mln. Toteż gdyby żyło dziś jeszcze 135 tys. byłych żydowskich robotników przymusowych, to około 600 tys. musiałoby przeżyć wojnę. Jest to około pół miliona więcej, niż podają autorytatywne szacunki. Wtedy trzeba by odjąć te pół miliona od 5,1 mln zamordowanych. A wówczas nie tylko nie da się utrzymać liczby „6 milionów”, ale cyfry podawane przez „przedsiębiorstwo holokaust” gwałtownie zbliżają się do tych, przy których obstają negujący holokaust. Zauważmy, że jeden z hitlerowskich przywódców, Heinrich Himmler, szacował łączną populacje obozów w styczniu 1945 na nieco ponad 700 tys. i że według Friedlandera około jedna trzecia z tej liczby została do maja zamordowana. Toteż jeśli Żydzi stanowili tylko 20 proc. populacji ocalałych z obozów i, jak twierdzi „przedsiębiorstwo holokaust”, 600 tys. żydowskich więźniów przeżyło wojnę, to wówczas łączna liczba ocalałych więźniów musiałaby wynosić pełne 3 miliony. W myśl rachub „przedsiębiorstwa holokaust” warunki w obozie koncentracyjnym musiały być całkiem znośne; wypadałoby wręcz zakładać, że wskaźnik urodzin był tam bardzo wysoki, a śmiertelności bardzo niski
.
(Norman Finkelstein Przedsiębiorstwo Holocaust)
.
Tymczasem bezczelny amerykański bankster pochodzenia żydowskiego zarzuca Polakom negowanie holokaustu.
I, rzecz jasna, zaraz znajdzie poklask u innych, skutecznie wyuczonych, niczym psy Pawłowa, że na dźwięk słowa Holocaust jakiekolwiek myślenie musi być wyłączone.
To oznacza jedno.
Nagonka na Polskę znowu ruszyła.
Włączył się do niej nawet Szmul Spielberg, reżyser, opowiadający dyrdymały o polskich reakcjach na niemiecki mundur z lat ostatniej wojny światowej.
Z kolei Roman Polański za słowa o tym, że uratowali go Polacy, został wyrzucony z amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej.
Co prawda w oficjalnym oświadczeniu jako powód wskazano zdarzenie sprzed 41 lat, ale jakoś trudno uwierzyć, że ta sama instytucja, która w 2003 roku uhonorowała go statuetką Oscara, nagle doznała przebudzenia moralnego.
Kiedy nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze.
Narracja o Holokauście, rzekomo jedyna-prawdziwa, którą to źli Polacy chcą zanegować, pośrednio ma swoje źródło w potrzebach państwa Izrael.
Wywalony w końcu za pospolite przywłaszczenia rabin Izrael Singer nawet tego nie ukrywał.
Na szczyty cynizmu wzniósł się jednak rabin Israel Singer. Pełniąc funkcję sekretarza generalnego Światowego Kongresu Żydów, był on też wiceprzewodniczącym Konferencji Roszczeniowej i głównym negocjatorem w negocjacjach z Niemcami o odszkodowania za pracę przymusową. Już po zawarciu porozumień ze Szwajcarią i Niemcami, Singer pobożnie wyznał przed Komisją Bankowości Izby Reprezentantów, iż „byłoby wstydem”, gdyby odszkodowania za holokaust „wypłacono spadkobiercom zamiast samym ofiarom”.
.
„Nie chcemy, żeby te pieniądze wypłacono spadkobiercom. Chcemy, żeby je wypłacono ofiarom.”
.
Dziennik „Haaretz” poinformował zaś, że Singer jest głównym zwolennikiem wykorzystania odszkodowań za holokaust na zaspokojenie potrzeb całego narodu żydowskiego, a nie tylko tych Żydów, którzy mieli szczęście przeżyć holokaust i dożyć sędziwego wieku.
.
(op. cit.)
Przedsiębiorstwo Holokaust złamało już wcześniej Szwajcarię.
Teraz kolej na Polskę, bowiem utrzymanie najsilniejszej w stosunku do PKB armii świata stanowi zbyt wielkie obciążenie, trzeba więc znaleźć kolejne zewnętrzne źródło zasilania.
Jeśli nawet obecny rząd ugnie się przed roszczeniami syjonistycznego lobby to przecież pozostają jeszcze zwykli ludzie.
Synowie i córki tych, którzy zaraz po wojnie w ramach Służby Polsce itp. podnosili z ruin „żydowski majątek” doszczętnie zniszczony przez niemieckiego okupanta.
Pracowali za darmo, dla idei, gorliwie sączonej przez komunistów pochodzenia żydowskiego.
Myślę, że oddolny ruch skupiający ofiary (i ich spadkobierców) pierwszych lat tzw. Polski Ludowej powinien powstać w odpowiedzi na wysuwane roszczenia.
I wysunąć swoje.
Naprzód zapłaćcie nam za pracę, a potem sobie bierzcie. O ile coś jeszcze zostanie.
Nie może tak być, że Żydzi znowu wzbogacą się kosztem Polaków, przejmując za przysłowiowe friko dorobek pracy pokoleń.
Jeden raz w historii wystarczy.*
.
5.05 2018
________________________________
* po Powstaniu Styczniowym szereg polskich rodzin zostało wywłaszczonych za udział w „rebelyi”. Majątki, często za bezcen, przejmowali głównie Żydzi.
.
.
.
Jeden komentarz