Coraz więcej państw z regionu Ameryki Łacińskiej ma dość dyktatu USA w kwestii tzw. wojny z narkotykami i zaczyna przedstawiać własne sposoby na rozwiązanie problemu handlu nielegalnymi substancjami
Część z krajów proponuje nawet legalizację narkotyków, twierdząc, że będzie to lepsze rozwiązanie niż skompromitowana i kosztowna wojna z narkotykami. Dla przykładu gwatemalski prezydent Otto Perez Molina chce, aby to państwo regulowało rynek narkotykowy. Uczestniczący z nim w jednym ze spotkań prezydent Salwadoru Mauricio Funes wyraził podobne zdanie. Za uregulowaniem handlu narkotykami są także prezydenci Kostaryki i Meksyku. Należy dodać do tego także przypadek Urugwaju w którym marihuana będzie sprzedawana legalnie i to przez państwo. Autorem tego projektu jest lewicowy rząd prezydenta José Mugiki. Marihuanę będzie mógł kupować każdy dorosły po zarejestrowaniu się w banku danych. Plantacje będą legalne, także prywatne, ale obrót na rynku zmonopolizuje państwo. Zyski ze sprzedaży pójdą na edukację, profilaktykę i leczenie narkomanów.
Również Meksyk zalegalizował narkotyki w ilości na "własny użytek". Informacja o tyle ciekawe, że jakoś nie może przebić się w mediach. Odtąd będzie tam można mieć przy sobie maksymalnie 5g marihuany, 2g opium, 50mg heroiny, 500mg kokainy, 150 µg LSD, 40 mg MDMA i 40mg metamfetaminy.
Owi przywódcy na pewno zapoznali się przed tymi deklaracjami z pewnym raportem z czarwca 2011 r. autorstwa Światowej komisji ds. Polityki Narkotykowej w którym stwierdzono, że pomiędzy rokiem 1988, a 2008 spożycie opiatów wzrosło o prawie 35%, kokainy o prawie 27%, a marihuany i haszyszu o prawie 8,5%. I to wszystko, mimo ciąle rosnących wydatków na wojnę z narkotykami..Druzgocąca konkluzja.
Czyżby wreszcie światowi politykierzy zmądzrzeli? Może pomogła im w tym śmierć w ciągu ostatnich 5 lat prawie 50 tyś. ludzi w Meksyku? Wystarczy wziąć przykład z Portugalii która w 2001 r. mimo
silnego oporu konserwatywnej części parlamentu zgodziła się na legalizację posiadania marihuany a nawet pewnych ilości narkotyków.I co? I liczba uzależnionych spada, przstępczość jest co raz mniejsza, a parlamentarnych przeciwników legalizacji brak. Jest wszakże jedna rzecz o której mało się mówi. Chodzi o powszechena legalizację określonych używek na świecie. Dlaczego? Ano dlatego, że liberalizacja prawa narkotykowego w Ameryce Południowej nie da tak dużych efektów gdy ogromne restrykcje pozostanę w krajach konsumenckich, czyli głównie w USA i Europie.