All good things come to an end

Wyjmujemy grzyby z barszczu a część srok puszczamy na wolność.

Z projektem Nowego Ekranu związałem się na jesieni zeszłego roku. Zadzwonił do mnie ŁŁ, i zapytał czy nie zechciałbym adminować, a przy okazji czy mam jakieś przemyślenia na temat portalu, jego funkcjonalności i działania. Będąc szalenie skromną i nieśmiałą osobą, oczywiście, że miałem, i nie omieszkałem temu dać głośnego upustu.

Od stycznia jestem jednym z tutejszych adminów. Było nieźle, ups and downs, tak jak w życiu. Uważam, że ŁŁ zebrał naprawdę fajną grupę ludzi i tworzy wartościowe medium.

Osobiście nie udzielałem się w projekcie prawyborów, tzw. trzeciej siły, ponieważ miałem swoje “ale…” w stosunku do niego, ale też zgodnie z credo NE (bez cenzury) nigdy nie byłem poddany żadnej odgórnej presji by ów portal czy akcję promować. I za to jestem wdzięczny, ponieważ nie musiałem odchodzić trzaskając ani obrotowymi, ani żadnymi innymi drzwiami.

Jednak życie pisze własne scenariusze, i moja nowa aktywność zawodowa zmusza mnie do wycofania się z aktywnego udziału w NE. Jeszcze będę tutaj przelewał swą żółć na klawiaturę i do Waszych umysłów, ale nowa praca, nowy członek rodziny w drodze i pewne inne niepokończone sprawy powodują, że trochę tych grzybów trzeba z barszczu wyjąć.

Jako, że dzisiaj jest prawdopodobnie mój ostatni dyżur, chciałbym podziękować wszystkim, którzy czytali me wypociny (pochlebczo, krytycznie czy obojętnie). Będą się moje diatryby mniej lub bardziej nieregularnie pojawiać, ale pałeczkę administratora (łaaaaaa… brzmi nieco fikuśnie) przekazuję innym. redakcję działu Nauka i Technika w swe sprytne łapki bierze Pirx. Powodzenia pilocie!

M.